Husaria utknęła w błocie

Husaria utknęła w błocie

Marian Krzaklewski będzie kandydatem AWS w wyborach prezydenckich. Niechcianym kandydatem

Będę kandydował wyborach prezydenckich – taką decyzję ogłosił w ubiegły weekend Maran Krzaklewski podczas zjazdu RS AWS, partii „solidarnościowych” notabli. – Husaria rusza – entuzjazmowali się zebrani. Minął tydzień i husaria utknęła w błocie. Kolejni politycy AWS deklarują, że nie zamierzają w ciemno popierać kandydatury Krzaklewskiego, mówią, że lepsze byłyby prawybory i że lepiej było poszukać kogoś innego. Lider AWS znów jest kontestowany, i to w swojej formacji. Ale im bardziej jest kontestowany, tym z coraz większą determinacją przepycha swoją kandydaturę. Jego determinacja jest tak wielka, że nawet ogłosił, iż sam podejmie decyzję w sprawie wyłonienia kandydata, o ile partie Akcji się nie dogadają. Bo takie uprawnienia, w wypadku pata, przyznaje mu status AWS.

Deja vu

Coś podobnego obserwowaliśmy pięć lat temu, kiedy swojego kandydata na prezydenta wyłaniało wówczas współrządzące PSL. Ówczesny lider ludowców, Waldemar Pawlak, był kontestowany przez znaczną część swoich partyjnych kolegów. Proponowali on, by kandydatem został marszałek Sejmu, Józef Zych, wówczas osoba w partii bardzo popularna. Układ był czytelny – wewnątrzpartyjna opozycja stawiała na Zycha, Pawlak, by obronić swoją pozycję, musiał próbować ucieczki do przodu. Rada Naczelna PSL przez cały upalny dzień wybierała kandydata ludowców. Najpierw wybrała Zycha, ale ten, niespodziewanie, na kandydowanie się nie zgodził. Potem był pat, a potem, jednym głosem, przeszedł Pawlak. Poparli go najwierniejsi z wiernych, licząc na cud. Ale to był krótki triumf – wybory prezydenckie, w których zdobył kilka procent głosów, przesądziły o jego politycznej przegranej.

Podobnie przedstawia się sytuacja dziś w AWS. – To jest dziwne przywództwo. Z jednej strony, chęć koncentracji władzy w jednym ręku, ale z drugiej – niesamowita podatność na naciski – mówi dziś o Krzaklewskim Aleksander Hall, niemal powtarzając słowa Mikołaja Kozakiewicza kierowane pięć lat temu pod adresem Waldemara Pawlaka. Porównań może być więcej. Krzaklewski, tak jak Pawlak w roku 1995, katastrofalnie słabo wypada we wszystkich sondażach, jego przywództwo jest kwestionowane, panuje przekonanie, że prowadzi swą partię do katastrofy. I… I podobnie jak Pawlak, proceduralnymi kruczkami i gabinetowymi manipulacjami, narzuca swą kandydaturę swojej formacji. Czy z podobnym efektem?

Targowisko

Zdaniem wielu polityków AWS i Unii – z podobnym. – Wybory wygrywa się, zdobywając poparcie ludzi o poglądach centrowych i niezdecydowanych – przekonuje Hall. – Tu szanse Krzaklewskiego są niewielkie. Hall kreśli więc w „Gazecie Wyborczej” takie scenariusze rozwoju sytuacji: „pozytywny: AWS przeprowadza prawybory razem z Unią Wolności, wyłaniając wspólnego kandydata. Ma on legitymację i lojalne poparcie całej koalicji. Wówczas ten obóz nie musi bać się wyborów praprezydenckich. Wybory będą punktem odnowy tej koalicji, a z całą pewnością – odnowy AWS. Scenariusz negatywny: na siłę zostanie narzucona i wymuszona kandydatura Krzaklewskiego. To oznacza scenariusz bardzo niebezpieczny dla AWS, czas olbrzymich perturbacji i wielkich zagrożeń”.

Inni politycy SKL i ZChN nie są tak zdecydowani w sądach, ale stawiają sprawę jasno: chcą prawyborów, czyli tego, żeby kandydata całej AWS wybierali wszyscy radni i parlamentarzyści Akcji. Kilka tysięcy osób, a nie mikroskopijne grono najbardziej zaufanych ludzi przewodniczącego. Sęk tylko w tym, że Krzaklewski nie ma zamiaru stawać do prawyborów.

A, z drugiej strony, partie prawyborów się domagają.

Jak więc skończą się te przepychanki? Pewnie tak, jak przewiduje Hall: Krzaklewski wymusi (kupi) poparcie SKL-u, ZChN-u i PPChD. Przyjdzie mu to tym łatwiej, że w każdej z nich ma swoich ludzi – choćby Niesiołowskiego w ZChN-ie, a Walendziaka w SKL-u… Partie te zyskają kolejne stanowiska i pogodzą się z ambicjami lidera AWS. Zresztą, wydaje się, że właśnie o dodatkowe stanowiska w tej chwili już tylko walczą. Jakie? Może wicepremiera, przewodniczącego klubu AWS, wiceministrów, wicewojewodów… Więc, oczywiście, posady wezmą, ale i tak będą niezadowolone. Bo nie dostaną najważniejszego – realnego wpływu na realną władzę.

Tak więc konflikt między „biurem politycznym” Krzaklewskiego a wszystkimi tymi z AWS, którzy są poza, będzie trwał. Są też inne możliwości – 26 kwietnia swą decyzję w sprawie wyborów prezydenckich zamierza podjąć Unia Wolności, 12 maja – SKL. Oba ugrupowania lansowały do tej pory pomysł jednego kandydata całej koalicji – na przykład Macieja Płażyńskiego. O swoich ambicjach prezydenckich mówił też ostatnio Jan Maria Rokita. Może więc tutaj, na styku UW i SKL-u coś zaiskrzy?

Polaryzacja

Jeżeli tak się stanie, to będzie to zwykła konsekwencja działań Krzaklewskiego. Przewodniczący AWS-u dobrze wie, że slaby rezultat w wyborach prezydenckich może oznaczać koniec jego kariery. Musi więc zawalczyć o rezultat przynajmniej przyzwoity i – jak wynika z jego pierwszych wypowiedzi – ma na to prostą metodę. – Wzmocni się polaryzacja obozu solidarnościowego i postkomunistycznego. Wówczas nasze wyniki w sondażach zbliżą się do siebie – powiedział Krzaklewski w jednym z pierwszych (po ogłoszeniu, że chce kandydować) wywiadów. A w innym, dla „Gazety Polskiej”, atakował Aleksandra Kwaśniewskiego  już bez ogródek, w stylu magla: „Kwaśniewski w sprawach ważnych dla narodu trzyma się blasku swoich komunistycznych korzeni. I jest człowiekiem, który często kłamie (…). Kiedy oglądałem zdjęcia ze Skierniewic, kiedy Alganow stał za Kwaśniewskim jak jego giermek albo cień, to dawało mi to bardzo wiele do myślenia (…). Kandydat na prezydenta nie powinien być obciążony uczestniczeniem w formacji, która kolaborowała za Związkiem Sowieckim”. To tylko niektóre ze złotych myśli kandydata Krzaklewskiego, ilustrujące jego intelektualne horyzonty. A i pomysły na prowadzenie kampanii o fotel prezydenta wszystkich Polaków.

To wszystko zapowiada banalną, brudną kampanię. Która ma skłócić Polaków, poszczuć jednych na drugich, rozorać blizny. W tym Krzaklewski widzi swoje szanse. Tylko na co? Na prezydencki  fotel, czy na zachowanie przywództwa na prawicy?

 

Wydanie: 17/2000, 2000

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy