Dobrze zorganizowany fanklub może więcej niż profesjonalna kampania reklamowa Mroczny piwniczny korytarz w starym warszawskim bloku. Jedna żarówka oświetla drzwi obite blachą. Kłódka jest dla pozoru, bo wystarczy szarpnąć, a same odskakują. Wchodzimy do sporego pomieszczenia w całości wytapetowanego plakatami: Metallica, Iron Maiden, Vader. – To mój skansen – mówi Darek, student II roku informatyki. – Tu był kiedyś fanklub dla ludzi, którzy lubili ostre granie. Gdy w sklepach pojawiała się nowa płyta, to z kumplami zarywaliśmy noc i słuchaliśmy jej na okrągło. Był czad! Po starym fanklubie została tylko zakurzona piwnica, kumple porozjeżdżali się po Polsce. Ale Darek od niedawna ma nowy fanklub. Komputer, własny serwer i stronę internetową. Wszystko mieści się w biurku i niewielkiej szafce u Darka w pokoju. Jest nowocześnie i nieprzyzwoicie sterylnie. – Bo teraz są inne czasy. Fani nie siedzą już w piwnicach, ale spotykają się na internetowych pogawędkach. Mają swoją stronę internetową, a plakatom idola towarzyszą komputery i faksy – mówi Darek, który planuje rozpocząć rozmowy z firmą fonograficzną. – To dlatego, że fani przejmują inicjatywę. Są tacy, dla których prowadzenie fanklubu jest niezłym interesem. Zdaniem socjologa kultury, Małgorzaty Jacyno, fanklub to wspólnota, w której wszyscy dla wszystkich mają czas. Tam się słucha, a nie krytykuje. To świat bez agresji, bo bez interesów. Taka alternatywna rzeczywistość. Brzmi nieźle, tylko gdzie znaleźć taki fanklub? Jedyny w Polsce fanklub Stachursky’ego ma 15 tys. członków. Prowadzi własną działalność gospodarczą, sam się utrzymuje i ma nieźle wyposażone biuro. – To ciężka praca, choć kiedyś zaczęło się od hobby – mówi jeden z założycieli, Michał Przeorski. Dla Małgorzaty Hawro prowadzenie fanklubu Reni Jusis jest solidnie przemyślanym sposobem na życie. – Zawsze chciałam być menedżerem gwiazdy i tak wymyśliłam fanklub. Wybrałam osobę, która nie jest strasznie popularna i którą dopiero można wypromować. To była Reni. A potem pojawiało się już coraz więcej spraw do załatwienia – wspomina. Małgorzata Jacyno podkreśla że, hobby w naszym życiu to coś ekstra. Rodziny się nie wybiera, praca jest koniecznością, ale żeby być sobą, potrzeba czegoś więcej. To sfera praktykowania wolności, a nie miejsce na interesy. Bo jeżeli ktoś zamienia swoje hobby w kolejny biznes, czym to się różni od pracy? Teoretycznie, bo w praktyce w większości fanklubów obowiązuje niepisana zasada: kto ma dostęp do informacji, ten rządzi. Jak w porządnym biznesie. Zarobić na idolu W fanklubie Edyty Bartosiewicz jest 50 osób. Może to i mało, ale wszyscy poszliby za nią w ogień. Spotykają się co roku na jej urodzinach, na przełomie grudnia i stycznia. I z każdym rokiem jest ich coraz więcej. Edyta śmieje się, że przyjeżdża coraz więcej facetów. Może dlatego, że zmieniła swój image. Zeszczuplała, nowa fryzura i w ogóle. – Teraz są trzy oficjalne kluby, kiedyś było 15. Bo ich prowadzenie staje się coraz bardziej kłopotliwe. Szkoła, praca, rodzina. Wszystkiego robi się za dużo – tłumaczy założycielka, Agata Staszewska. Ma 20 lat, Edyty słucha od 13. To nieprawda, że jak jest Internet, fankluby przestaną istnieć. Bo liczy się nie sama informacja, ale jej jakość. A w Internecie informacje są często przestarzałe, niewiarygodne. Za to na stronach klubu jest wszystko i na bieżąco. Ale z tradycyjnego fanklubu zostało niewiele. – Do nas można przesyłać listy, a my odpisujemy i rozsyłamy pocztówki z autografami. Jesteśmy pośrednikami. I to najlepszymi, bo dajemy sto procent gwarancji, że przesyłka dotrze do gwiazdy – mówią w fanklubach. Strona internetowa zespołu IRA działa od dwóch lat. – Chłopakom podoba się, co robimy – mówi jej autorka, Aneta Paniewska. Słucha IRY od pierwszej płyty, czyli od jakiś 12 lat. A przy okazji studiuje informatykę. Cały czas pracuje nad stroną, a fani bardzo w tym pomagają. Jeden udostępnił nawet nieodpłatnie swój serwer, na którym działa teraz strona i poczta mailowa. Także dzięki Internetowi powstał fanklub T.Love z biurem w mieszkaniu Tomka Wódkiewicza. 70 osób z różnych stron Polski zgrało się ze sobą i właśnie na elektronice opiera się cały fanklub. – Ludzie nie zawsze piszą do siebie regularnie. No, chyba że niedawno
Tagi:
Paulina Nowosielska









