Wschodni londyńczycy i igrzyska Nicole, nauczycielka w liceum Kupiłam dla siebie i siostry bilety na skoki do wody i koszykówkę. Chciałam więcej, ale zawiesił się system internetowy. Idziemy też z dzieciakami ze szkoły, dostaliśmy 300 biletów. Do tego moje dzieci przygotowały program artystyczny i będą występować w Parku Olimpijskim. Jestem bardzo podekscytowana! Odwrotnie niż mój partner, który nie dostał żadnych biletów. Chcemy razem kupić mieszkanie w East Village (osiedle mieszkalne, które powstanie po przebudowie wioski olimpijskiej – przyp. red.). Plany wyglądają niesamowicie, będzie nawet sad owocowy. Osiedle jest tak pomyślane, żeby mieszkańcy stworzyli społeczność. A Londyn nie ma już społeczności, tylko gangi. East Village to szansa na coś innego. Mieliśmy dużo szczęścia, bo żeby zostać w obecnym mieszkaniu, musieliśmy się zgodzić tylko na 7% podwyżki. Sąsiadów właściciel lokalu wyrzucił, podczas igrzysk wynajmie go kilka razy drożej. Ale później znów musi szukać lokatorów, więc powiedział, że po wszystkim sąsiedzi mogą wrócić. Brian, pracownik socjalny Pracuję z rodzinami z problemami mieszkaniowymi i wiem, ile takich trudnych sytuacji spowodowały igrzyska. Rząd i rada gminy myślą, że ceny znów spadną i wyrzuceni lokatorzy wrócą. Tak było w innych miastach olimpijskich. Ale Londyn działa jak magnes na ludzi z całego świata. Znajdą się tacy, których stać na wysokie czynsze i tu. To była najuboższa okolica, igrzyska są jedyną szansą na pojawienie się tu jakichkolwiek pieniędzy. Znajdowały się tu głównie nieużytki i złomowiska. Ze starych akumulatorów wyciekło do gleby tyle kwasu, że trzeba ją było trzy lata czyścić, zanim cokolwiek można było posadzić. Marta, menedżerka galerii sztuki na Notting Hill Interesy władz lokalnych niekoniecznie pokrywają się z interesami zwykłego człowieka. Były eksmisje i inne nieprzyjemne historie, montowanie wojskowych wyrzutni na domach mieszkalnych. Do tego miały być miejsca pracy – jest głównie wolontariat. Ponieważ jednak nie sądzę, żebym sama kiedykolwiek miała pojechać na igrzyska, cieszę się, że przyjechały do mnie. Joe, właściciel sklepu rowerowego we wschodnim Londynie Igrzyska to wielka inspiracja dla dzieciaków z okolicy, więc szkoda, że większość z nich nie dostała biletów. Właściwie nie znam nikogo, kto dostał. To wszystko wydaje się narzucone z góry, jacyś ludzie przychodzą i robią nam imprezę. Nie ma możliwości zaangażowania się w to jako biznes. Nie wydaje się nawet, żeby ludzie kupowali więcej rowerów. Nie zdają sobie sprawy ze skali problemów z transportem, bo nikt nie udziela konkretnych informacji. Mówi się, że będzie tłok, i tyle. Jedno, z czego się cieszę, to budowa toru do wyścigów BMX. Mina, choreografka Jeśli chodzi o transport, zakłócenia są normalne i bez igrzysk. Nie rozumiem, z czym ludzie mają problem – to potrwa tylko dwa tygodnie! I trzeba się tym cieszyć. Dla mnie najciekawsze są wydarzenia w ramach olimpiady kulturalnej. Nie przepadam za sportem, ale coś pewnie obejrzę w telewizji. Zofia A. Reych Korespondencja z Londynu Ogień olimpijski zapłonie na stadionie w Stratford już lada dzień. Z tej okazji Tower Bridge został udekorowany pięciokolorowym symbolem reprezentującym pięć kontynentów. Po siedmiu latach przygotowań nadchodzące igrzyska podzieliły Londyn na entuzjastów i sceptyków. 18 maja w angielskim Culdrose wylądował specjalny rejs Firefly (Świetlik) z Aten, z ogniem olimpijskim. Znicz dotarł do Wielkiej Brytanii pod opieką księżniczki Anny i Davida Beckhama. Rozpoczęła się 70-dniowa sztafeta. – Jesteśmy na ostatniej prostej – powiedział burmistrz Londynu Boris Johnson i chełpliwie dodał, że teraz rozstrzygnie się, czy będą to tylko dobre igrzyska czy też najlepsze w historii. Trzytonowa, warta ponad ćwierć miliona funtów ozdoba na Tower Bridge uświetniła ostatni miesiąc przygotowań. Jak podaje „The Guardian”, samo jej zawieszenie kosztowało 53 tys. funtów. Lord Sebastian Coe, prezes komitetu organizacyjnego igrzysk LOCOG, twierdzi, że było warto. – To ikona, symbol inspirujący sportowców i jednoczący ludzi na całym świecie. Reprezentuje moment kulminacyjny tysięcy godzin treningu i najwyższe sportowe osiągnięcia – skomentował dekorację. Nie wiadomo jednak, czy przemawiał przez niego sportowiec – czterokrotny medalista olimpijski w lekkoatletyce, czy polityk – były deputowany do Izby Gmin z ramienia Partii Konserwatywnej. Z lordem Coe nie zgadza się czerwonowłosa Maja, Polka mieszkająca
Tagi:
Zofia A. Reych









