Infostrada u każdego wójta

Infostrada u każdego wójta

Do 2013 r. polskie samorządy mogą dostać z Unii Europejskiej 5-6 mld zł na infrastrukturę informatyczną Wielkie pieniądze budżet państwa przeznaczał i nadal przeznacza na to, by szerokopasmowy internet połączył wszystkie placówki administracji terenowej od ministerstwa do sołtysa. Pomaga mu w tym 16 regionalnych funduszy europejskich. W samym województwie mazowieckim na ten cel pójdzie 580 mln zł. Przewiduje się, że do 2013 r. Unia Europejska może zasilić polskie jednostki samorządu terytorialnego funduszami w wysokości około 5-6 mld zł na infrastrukturę informatyczną, co stanowi 2,2% ogółu środków na realizację projektów rozwojowych jednostek samorządu terytorialnego. Za te pieniądze będzie realizowana większość ogłaszanych zamówień, które przyczyniają się do skoku cywilizacyjnego. Aby do tego doszło, potrzebne są bezprzewodowe sieci, do niedawna obecne tylko w dużych miastach, bezprzewodowy monitoring oraz całkowicie zinformatyzowany e-urząd dostępny dla większości obywateli. W każdym urzędzie, w którym załatwia się takie podstawowe sprawy jak meldunek, dowód osobisty, skargę itp., należy przedłożyć pismo lub wypełniony formularz papierowy. Oczywiście wszystko jest opatrzone naszymi danymi osobowymi i podpisem. W celu usprawnienia załatwiania spraw w urzędzie, bez konieczności jego odwiedzania, wymyślono bezpieczny podpis elektroniczny, który zastępuje identyfikację i podpis. Obecnie sprawa podpisu elektronicznego uległa jakby zawieszeniu, urzędy administracji państwowej, urzędy skarbowe, ale także np. banki wolały zastosować inne, nie mniej bezpieczne i skuteczne systemy identyfikacji, natomiast pozostałe części składowe e-urzędu są nadal wdrażane. Wystarczy wewnętrzne Centrum Autentykacji bez podpisu kwalifikowanego, aby wymieniać informacje, czego przykładem może być duża struktura informacyjna, jaką jest PFRON. W różnych regionach kraju zaczęto już wprowadzać w życie, na razie cząstkowo i pilotażowo, rozmaite projekty informatyczne, np. Wrota Warmii i Mazur obejmujące 111 jednostek, SEKAP na Śląsku (54 jednostki) czy Wrota Małopolski (81 jednostek). Wszystko to przybliża nas do skoku cywilizacyjnego i budowy społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Dużo sprzętu zakupiliśmy… Taka ogólnopolska, sięgająca każdej z prawie 2,5 tys. gmin informatyzacja jest ogromną szansą, ale także poważnym wyzwaniem. Z jednej strony, szacuje się, że system informatyczny pozwoli na redukcję kosztów funkcjonowania urzędu od 10 do 30% w skali roku, m.in. dzięki zdecydowanemu zwiększeniu ściągalności podatków oraz opłat należnych urzędowi od podmiotów gospodarczych oraz od ludności, ale także zmniejszeniu pracochłonności w samym urzędzie. Z drugiej strony, planując wdrażanie rozwiązań informatycznych, trzeba jednak wiedzieć, że to, co się zakupi i zainstaluje, musi być wykorzystywane w praktyce, musi czemuś służyć i trzeba umieć się tym posługiwać. To sugeruje, że pokrycie kraju szerokopasmową siecią to nie wszystko. Trzeba urzędom administracji lokalnej na wszystkich szczeblach samorządu dostarczyć cyfrowej informacji, która będzie w tej sieci przechowywana, przesyłana i wykorzystywana w postaci e-usług, a więc różnych czynności urzędowych, którymi komunikują się urzędy z obywatelami, obywatele z urzędami, a także przedsiębiorcy z urzędami i odwrotnie. Niektóre z tych zadań krok po kroku urzędy próbowały realizować na własną rękę bądź zgodnie z wytycznymi centrali. Mamy np. scentralizowany system ewidencji ludności PESEL, mamy jednolity system podatkowy, w którym każdy obywatel i każdy podmiot gospodarczy otrzymał swój NIP (numer identyfikacji podatkowej), próbujemy scentralizować lub tylko uporządkować usługi zdrowotne itd., ale wszystkie te systemy i zbiory danych są wciąż rozproszone, a nie zintegrowane. Dużo informacji w wielu miejscach Gdy np. obywatel zgłosi się do urzędu gminy z prośbą o pomoc ze środków społecznych, to ani wójt, ani jego podwładni nie mogą w jednej sekundzie sprawdzić, czy ten obywatel jest zameldowany i zamieszkuje w tej gminie, czy rzeczywiście jest bez środków do życia, czy pracuje albo pracował, czy już pobierał zasiłki, czy płaci albo płacił podatki, czy jest bardzo zadłużony itd. Wszystkie te dane są gdzieś w poszczególnych komórkach gminy, niekiedy może nawet znajdują się w komputerach poszczególnych sekcji, działów lub referatów urzędu, ale w żaden sposób nie można ich jednym kliknięciem sprowadzić na ekran konkretnego komputera np. w gabinecie wójta. Trzeba to wszystko dopiero pozbierać, opracować, zsyntetyzować i wydrukować na jednej kartce. Takie czynności mogą potrwać kilka dni i zaangażować kilku albo nawet kilkunastu ludzi. Czy wszystkie polskie gminy są przygotowane na taki skok cywilizacyjny? Z pewnością jeszcze nie, choć w tzw. terenie,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 21/2009

Kategorie: Kraj