Aktywiści pokojowi w Jerozolimie, ryzykując pozycję i karierę, próbują wpłynąć na twardą politykę rządów wobec Palestyńczyków Oczy świata skupione są dziś na Flotylli Wolności, próbującej przełamać izraelską blokadę Strefy Gazy. Rzadko jednak mówi się o tym, że w samym Izraelu istnieje cała mozaika propokojowych ruchów społeczno-politycznych i inicjatyw, wspieranych przez wielu intelektualistów i artystów. Funkcjonując w zmilitaryzowanym państwie, będącym w stanie wojny od 1948 r., ludzie ci – ryzykując pozycję i karierę – próbują wpłynąć na twardą politykę kolejnych rządów wobec Palestyńczyków, których niepodległość ma się ważyć podczas wrześniowych obrad ONZ. Pokój Teraz Jedną z najstarszych i najbardziej znanych tego typu organizacji jest Shalom Achshav, Pokój Teraz, założona m.in. przez wybitnego izraelskiego pisarza Amosa Oza. Istnieje od 1978 r., kiedy krystalizowało się porozumienie pokojowe między Kairem a Jerozolimą. Nie przypadkiem wtedy, gdyż osadnicze pomysły Ariela Szarona (ówczesnego ministra rolnictwa) na Synaju mogły przekreślić szanse na porozumienie z największym państwem arabskim. Misją organizacji, której przewodzi Yariv Oppenheimer, jest propagowanie pokoju i demokracji poprzez kampanie edukacyjne i działalność oddolną, oparte na ideach dwupaństwowego rozwiązania (two-state solution). 10 tys. aktywistów Shalom Achshav jest odpowiedzialnych za konferencje, akcje monitorujące żydowskie osadnictwo, petycje oraz demonstracje w Izraelu i na terytoriach okupowanych. O tym, że nawoływanie do pokoju może być niebezpieczne, świadczy śmierć jednego z działaczy, który zginął w trakcie manifestacji w 1983 r. od granatu rzuconego przez prawicowego ekstremistę. Nikt wówczas nie przypuszczał, że kilkanaście lat później, w 1995 r., zostanie zastrzelony premier Izraela – Icchak Rabin. Była to kara za podpisanie porozumienia z Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Powodów do działań nigdy nie brakowało, tym bardziej że akcja osadnicza na Zachodnim Brzegu Jordanu, przeciwko której protestują izraelscy aktywiści, trwa od dawna. Samo określenie „osiedla” jest zresztą mylące. Mowa raczej o miasteczkach zamieszkanych przez ludzi przekonanych o świętości i żydowskości biblijnych ziem Judei i Samarii. Ludzie ci nie oddadzą raz zdobytej ziemi dobrowolnie, a żyje ich tam obecnie ponad pół miliona. Gdy wybuchła pierwsza intifada (1987 r.), w trakcie rokowań pokojowych na początku lat 90. XX w., jak również na początku XXI w., kiedy po raz kolejny doszło do palestyńskiego powstania, aktywiści Shalom Achshav nie szczędzili wysiłków, aby wspierać negocjacje i sprawiedliwe rozwiązanie konfliktu. Miałoby nim być spełnienie niektórych postulatów strony palestyńskiej. Te mniej skrajne, niewzywające do likwidacji Izraela, nie są bowiem wygórowane, jednak nawet ich spełnienie staje się coraz mniej możliwe, ponieważ miasteczka żydowskie wciąż się powiększają. To dlatego jednym z podstawowych działań organizacji jest monitorowanie rozbudowy żydowskich osad na terytoriach okupowanych. Dane na ten temat przedstawiane są izraelskiej opinii publicznej i politykom. Korzystają z nich również Amerykanie, którzy dzięki temu wiedzą, na ile izraelskie obietnice zaprzestania rozbudowy miasteczek pokrywają się z rzeczywistością. Shalom Achshav ma tylu sympatyków, ilu przeciwników. Krytykę wywołuje głównie fakt, że izraelscy bojownicy na rzecz pokoju rzadko potępiają palestyńską przemoc, a swoją działalnością – jak twierdzą antagoniści – negatywnie wpływają na bezpieczeństwo państwa. Pod lupą są także środki finansowe zasilające konta organizacji, co niejednokrotnie skutkowało oskarżeniami o szpiegostwo. Dziś wiadomo, że część funduszy pochodzi z Europy oraz od amerykańskich Żydów. Sam Amos Oz stępił z wiekiem swe pacyfistyczne poglądy, domagając się, aby działacze Shalom Achshav nie tylko walczyli o wolną Palestynę, lecz także wspierali prawo Izraelczyków do samoobrony przed zbrojną działalnością takich ugrupowań jak libański Hezbollah. Zwrot na prawo widoczny jest również u innych – zwłaszcza w XXI w., kiedy nadzieje na powodzenie procesu pokojowego roztopiły się w rzeczywistości politycznej. Adwokaci porozumienia z Oslo Są jednak i tacy, którym trudno się pogodzić z fiaskiem procesu pokojowego. Wiele ruchów zainicjowało działalność tuż przed lub po utworzeniu Autonomii Palestyńskiej. Jednym z nich jest Gush Shalom (Blok na rzecz Pokoju) – lewicowa organizacja założona w 1993 r. przez dziennikarza Uriego Awneriego. Ruch ten jest w swych postulatach radykalniejszy od Shalom Achshav. Domaga się bowiem – oprócz utworzenia niepodległej Palestyny w granicach sprzed 1967 r. – prawa powrotu dla Palestyńczyków oraz podziału
Tagi:
Michał Lipa









