W internetowej klatce – rozmowa z prof. Maciejem Mrozowskim

W internetowej klatce – rozmowa z prof. Maciejem Mrozowskim

Ludziom się wydaje, że internet jest wolny, swobodny, ale pozostaje się w klatce, tylko jest ona większa Dr hab. Maciej Mrozowski – medioznawca, wykłada w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej i na Uniwersytecie Warszawskim. Członek International Institute of Communication w Londynie i Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Studiował również w łódzkiej Filmówce. Autor książki „Media masowe: władza, rozrywka i biznes”. Rozmawia Sylwia Szwed Według badań Etnomedia aż 700 tys. gospodarstw domowych w Polsce nie ma telewizora. To jeszcze za mało, żeby mówić o śmierci telewizji, ale wyraźnie jest ona w odwrocie. – Do tej pory żadne medium nie umarło. Chociaż nowe media spychają stare na bok, bo każde nowe medium się rozpycha. Internet jest rewelacyjny, bo rozpychając się, przyswaja stare media. Mówi: książko, nie giń, ty będziesz u mnie. Jestem wielkim mecenasem, u mnie są komnaty, w których zmieści się literatura kryminalna, piękna itp. Telewizja zniszczyła trochę kino, bo mówiła człowiekowi: nie wychodź z domu, nie przemęczaj się, wszystko obejrzysz u mnie. Teraz telewizja przechodzi do sieci. Internet zwiększa wieloprzekazowość, czyli multimedialność. DYKTATURA RĘKI A co z osobami, które nie korzystają z internetu? – Ja korzystam z internetu, ale telewizję wolę oglądać na ekranie telewizora, w dużym pokoju. To są dla mnie osobne media i oglądanie jej na małym ekranie komputera, gdzie sobie klikam, jest dla mnie czymś innym. Nie chcę nowym doświadczeniem zamazywać starego. Mam dystans. Zacząłbym od tego, że rodzi się taka zależność: gdy czytamy książkę, to oko wydaje dłoni polecenie, czy przerzucić stronę czy nie. I ręka jest na usługach głowy. W przypadku telewizji ręka już trochę konkuruje z okiem, bo jest pilot. Gdy się ma w ręku pilota, to korci, żeby zmienić kanał. Ręka o tym decyduje? – Tak jest. Ręka prosi o pozwolenie głowę. A może na innych kanałach jest coś lepszego, ciekawszego? Oczywiście ręka to tylko pewien skrót. W mózgu znajduje się ośrodek odpowiedzialny za sterowanie ręką, a drugi ośrodek steruje oglądaniem i czytaniem. U ludzi, którzy wychowują się w środowisku internetowym, ręka bez przerwy pracuje. Rzadko kto zatrzymuje kursor, tę strzałeczką. Jeśli już czytają coś w internecie, kursor cały czas gdzieś chodzi. Najzwyczajniej w świecie ręka pogania umysł i mówi: no już, skończ czytanie, chodź dalej. I ta ręka często doprowadza do nieczytania tekstu do końca, bo są linki, bo jest chęć, żeby przeskoczyć. Gdy coś czytam i następuje nudniejsza część tekstu – newsa, wywiadu – siada mi zaufanie i mówię: a ciach, polecę na coś ciekawszego i przez to nie doczytuję. To rodzi nowy typ odbioru. Jaki? – Ludzie wychowani przez internet prawdopodobnie nie mogą oglądać telewizji. Uważają, że to jest strata czasu. Nie podoba im się, że podczas oglądania są bierni? – Nawet jeżeli oglądają telewizję w internecie, to nie w tradycyjnym ujęciu ramówkowym, tylko mają zasób programów, z którego mogą korzystać, i ręka cały czas panuje. Ręka rządzi. WIDZIEĆ A ZOBACZYĆ Czego symbolem jest ręka? Selekcji faktów? – To nowy sposób bycia w świecie, inne zagospodarowanie mózgu, funkcjonowanie poznawcze oraz budowanie świata. Taki odbiór jest intensywniejszy, bo równocześnie dokonuje się kilka procesów myślowych. Ci ludzie myślą, że przez to żyją intensywniej. Owszem. Ale jakim kosztem? Braku refleksji. Aż tak? – Tak. Jestem przekonany, że siedząc tu, mając dystans do ekranu telewizyjnego i nie mogąc nic zmienić, poddaję się światu i staram się ten świat głębiej zrozumieć. I wtedy, gdy z perspektywy internauty w filmie spada dramaturgia, jest mu nudno i korci go, żeby coś przewinąć, dla mnie jest to moment, który twórca dzieła zaplanował jako rodzaj zawieszenia. Po co? Żebym zastanowił się nad bohaterem, przeżył jakąś refleksję. Uczestniczył w jakimś procesie. – W środowisku internetowym następuje nowe postrzeganie świata i nowe zagospodarowanie procesów poznawczych, ponieważ nowe medium daje szansę wchłaniania znacznie większej ilości informacji w krótszym czasie. To pokolenie żyje w nadmiarze wiadomości. W internecie funkcjonuje gigantyczna góra informacji, której nie można przekopać, ale ludzie próbują ją ugryźć. Natomiast nie rozumieją jednego – że coś za coś. Jeśli jadę szybko pociągiem, widzę większą część krajobrazu, ale płycej. Nie umiem tego kontemplować. Jeżeli pociąg stanie, zobaczę tylko jeden punkt, za to będę się delektować kompozycją,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2012, 2012

Kategorie: Media
Tagi: Sylwia Szwed