Fabryka informacji

Fabryka informacji

Informacyjna Agencja Radiowa produkuje dziennie 250 depesz z kraju i zagranicy

Po wejściu do pomieszczenia nie widać, że to radio. Nie ma szpulek taśmy i staromodnych stołów montażowych. Zamiast tego wszystko wygląda jak w zwyczajnym biurze. Ale pozory mylą. Na ekranach widoczne są słupki depesz. Migoczą monitory, na których jednocześnie można oglądać telewizję i przeglądać wiadomości.
IAR to informacyjne serce Polskiego Radia i zarazem czołowa, największa na rynku mediów elektronicznych agencja informacyjna w Polsce. Działa całą dobę, przygotowuje serwis, w którym codziennie wytwarza się ponad 250 wiadomości z kraju i zagranicy. O Informacyjnej Agencji Radiowej mówi się, że to „dwa w jednym”, bo zespół wykonuje podwójne zadanie. Przygotowuje serwisy tekstowe stanowiące podstawę do redagowania dzienników, audycji informacyjnych i publicystycznych, oraz dźwiękowe, na które składają się nagrane relacje, korespondencje i fragmenty wypowiedzi.
Pracę dziennikarzy IAR wykorzystuje się w dziennikach wszystkich programów Polskiego Radia oraz rozgłośni regionalnych. Jest podawana jako źródło informacji przez agencje Reutera i DPA. Serwis informacyjny wykupują również TVP, media polonijne i największe polskie portale internetowe.
– Jesteśmy lepsi niż Polska Agencja Prasowa – twierdzi dyrekcja i zespół. Jednak zanim tak się stało, agencja musiała przejść długą drogę.

BBC w polskim wydaniu

Start Naczelnej Redakcji Programów Informacyjnych był jak w większości nowych przedsięwzięć na początku lat 90. spontaniczny. Dla Polskiego Radia powstanie agencji było prawdziwą rewolucją. Ówczesny prezes, Arkadiusz Owsiński, podszedł do sprawy ambitnie: postanowił zbudować newsroom oparty na rozwiązaniach stosowanych w BBC, wtedy niedoścignionym wzorze pod względem fachowości i rzetelności. Planowano zastąpić małe newsroomy w poszczególnych programach Polskiego Radia jednym dużym, który przygotowywałby teksty źródłowe. Prezenterzy wiadomości mieli je potem dostosowywać do specyfiki danego programu. – Ideą było stworzenie zupełnie od początku redakcji niezależnej od innych struktur informacyjnych – mówi wicedyrektor IAR, Agnieszka Leo-Sielicka.
Zaczynano od zera. Szukano ludzi, sprzętu, ustalano zasady redagowania wiadomości. Dyrektorem został Jacek Piotrowski, specjalnie sprowadzony z Paryża, gdzie pracował jako redaktor Radia Solidarność. Zakupiono system komputerowy, który umożliwiał elektroniczny montaż tekstu i jednoczesne otrzymywanie wiadomości z zagranicznych agencji. Większość pierwszych pracowników była bardzo młoda, z małym doświadczeniem dziennikarskim. Wielu było wcześniej związanych z Radiem Solidarność. – Każdy, kto przychodził i sprawdził się, mógł zostać. Trenowaliśmy „na sucho”, nikt nie dostawał za to pieniędzy. Z tamtego okresu pamiętam, że wszyscy razem siedzieliśmy w jednym pokoju po kilkanaście godzin – wspomina Agnieszka Leo-Sielicka.
Pierwszą anteną, na której zaistniał IAR, było warszawskie Radio dla Ciebie. Gdy z anteny Programu IV zeszło Radio Wolna Europa, powstało Radio Info – kilkugodzinna audycja informacyjna, tworzona przez IAR. Później serwis agencji wykupili pierwsi klienci zagraniczni. Ponieważ agencja nie była jeszcze obecna w Internecie, wiadomości wysyłano do odbiorców faksem.
W maju 1992 r. Naczelną Redakcję Informacji przekształcono w IAR. Początkowo firma miała się nazywać RAI, ale zrezygnowano z tego pomysłu ze względu na… zbieżność z nazwą włoskiej telewizji.
Przez kilka lat w agencji kluczowe było hasło „wiązka”. Raz na godzinę wszystkie materiały dźwiękowe hurtowo wysyłano do rozgłośni regionalnych. Gdy zbliżał się moment ich nadania, w newsroomie panowała nerwowa atmosfera. Dzięki nowemu, wprowadzonemu dwa lata temu systemowi komputerowemu wszystkie informacje są dostępne od razu. Odeszły do lamusa kilometry taśmy, materiały są montowane komputerowo. Od tamtej pory IAR reklamuje się jako firma posiadająca jeden z najnowocześniejszych newsroomów w Europie.

Dziennikarze uprawiają działki

Potencjałem IAR są ludzie i ich wiedza. Reporterzy mają wyznaczone „działki” tematyczne, za które odpowiadają. Osoby redagujące depesze przed przyjęciem do pracy przechodzą sprawdzian ze znajomości języków. Niektórzy władają rzadkimi językami, np. arabskim albo szwedzkim. Za granicą firmę wspiera 20 korespondentów. Jej siłą jest także rozbudowana sieć korespondentów na terenie całego kraju. Powstała dzięki współpracy z 17 lokalnymi spółkami radia publicznego. W ciągu miesiąca agencja przyjmuje od rozgłośni regionalnych około tysiąca wiadomości. W zamian korzystają one z pełnego serwisu.
– Ludzie wiedzą, co mają robić. Nie prowadzimy ich za rączkę – mówi Michał Chodurski, jeden z wydawców.
– Informacje muszą być zwięzłe, przygotowane w formie, która da się wygłosić na antenie. W radiu nie ma miejsca na powtórzenie wiadomości, by treść była zrozumiana jeszcze raz – wylicza Marek Lasota.
– Są tu profesjonaliści, z którymi dobrze się współpracuje – mówi reporterka Anna Godzwon.
– To anonimowa, ciężka praca. Wymaga szybkości, olbrzymiej sprawności działania. Poza tym nie zarabiamy kokosów, choć mamy poczucie stabilizacji finansowej – mówi dyrektor IAR, Marek Lipiński.
Jednak brak bezpośredniego kontaktu z anteną doskwiera dziennikarzom. – Czasem mam wrażenie, że wysyłam swoje wiadomości w kosmos – mówi jeden z reporterów. Niektórzy słuchacze mylą IAR z radiowym biurem informacji telefonicznej.

PAP to konkurencja

Po 10 latach IAR jest już dobrze znaną marką, zwłaszcza wśród polityków. – Pierwsze pięć lat było okresem budowania tej jednostki. Ostatnie pięć zajęło nam umacnianie pozycji na rynku – ocenia Agnieszka Leo-Sielicka.
Największym konkurentem IAR jest Polska Agencja Prasowa. Rywalizacja doprowadziła do tego, że IAR nie może oferować swojego serwisu prasie.
– Jesteśmy szybsi niż oni. PAP pracuje dla prasy, dlatego koncentracja wiadomości następuje u nich po południu i wieczorem. IAR robi wszystko na bieżąco. W ciągu dnia jesteśmy właściwie jedyni na rynku. Co prawda, kupujemy od PAP serwis za duże pieniądze, ale tak naprawdę nie korzystamy z niego. Jest dla nas rodzajem „lustra bezpieczeństwa”, ale rozważamy, czy nadal warto korzystać z ich usług – twierdzi Marek Lipiński.
W Polskim Radiu mówi się, że IAR ma uprzywilejowaną pozycję. Jest bowiem oczkiem w głowie Andrzeja Siezieniewskiego, niegdyś dyrektora agencji, a teraz wiceprezesa. Podlega mu jako jedyna ze struktur programowych. Dzięki temu agencja jako pierwsza wprowadziła nowy w Polskim Radiu, a powszechny w komercji, zryczałtowany system wynagrodzeń. – IAR dostał do ręki nowoczesne narzędzia, pracujemy w nowoczesny sposób. Nie mamy rozbudowanej struktury. Jednak wiemy, że strona operacyjna jest czasem naszą słabością. Reporterzy narzekają, że ich środki łączności z newsroomem są słabsze niż kolegów z komercji, choć ostatnio posługujemy się wozem i telefonem satelitarnym – mówi Marek Lipiński. Mimo to w porównaniu z innymi programami publicznego radia agencja korzysta z dobrego sprzętu.

Cel: telefonia komórkowa

Szefowie IAR mają dalsze plany. Uważają, że agencja powinna się rozwijać w kierunku nisz na rynku informacyjnym.
– Naszym nowym celem jest telefonia komórkowa i portale internetowe. Oba te nowe media potrzebują szybkiej, bieżącej informacji z różnych dziedzin. A wszystkie redakcje Polskiego Radia dysponują wspólnie ogromnym potencjałem informacyjnym. Możemy wykorzystywać np. wiadomości ekonomiczne z Radia Biznes czy drogowe z Radia Kierowców, np. listy przebojów Jedynki i Trójki, wyniki sportowe itd. Jeżeli nasz system komputerowy obejmie całe Polskie Radio, wówczas IAR będzie mógł znacznie poszerzyć ofertę na zewnątrz – marzy się dyrektorowi Lipińskiemu. I nie są to marzenia nierealne.


Dekalog depeszowca

  1. Każda informacja musi być rzetelna i neutralna, a prócz tego jasna i przyciągająca uwagę słuchacza.
    2. Pierwsze zdanie powinno być jak najprostsze, czyli złożone z podmiotu, orzeczenia i dopełnienia. Powinno odpowiadać na podstawowe pytania: kto? co zrobił? gdzie? kiedy? i ewentualnie dlaczego? Pierwszych sześć słów powinno zawierać najważniejszy fakt, to znaczy ten, który najbardziej zainteresuje przeciętnego słuchacza. Pierwsze zdanie powinno być zawsze twierdzące, a nie przeczące. Tylko wyjątkowo pytające.
    3. Dalsze zdania również powinny być proste. Należy unikać zdań złożonych, strony biernej i trybu warunkowego. Równoważniki zdań (bez orzeczenia) są dozwolone, ale nie trzeba ich nadużywać.
    4. Dalsze zdania czy akapity, budowane są według zasady odwróconej piramidy, to znaczy zawierają fakty o coraz mniejszej wadze. Tym samym można informację skrócić, obcinając ją od końca o jeden lub więcej elementów.
    5. Nie należy używać dni tygodnia ani miesiąca. Radio jest „natychmiastowym” środkiem przekazu. „Dziś” też jest najczęściej zbędne. „Wczoraj” i „jutro” są dopuszczalne w razie konieczności. Wyrażenia typu „za dwie godziny” lub „kilka minut temu”, a nawet „w tej chwili” są użyteczne, ponieważ dzięki nim słuchacz jakby uczestniczy bezpośrednio w wydarzeniu. Niemniej jednak należy ich unikać, jeżeli ta sama informacja (mat. dźwiękowy) ma zostać użyta w kilku dziennikach.
    6. W informacji na temat jakiegoś konfliktu należy starać się podać stanowiska wszystkich zainteresowanych stron. Czasem trzeba nawet powiedzieć, że jedna ze stron jest nieosiągalna albo że odmawia komentarza.
    7. Cytat zwiększa wartość informacji. Ale nie może się ona od niego zaczynać. Cytat musi być absolutnie wierny, wyraźnie określony w tekście i jego źródło jasne dla słuchacza.
    8. Nie używamy na antenie słów „pan” i „pani”, z wyjątkiem „pani premier”.
    9. Staramy się odejść od stylu oficjalnych komunikatów, który często dominuje w depeszach agencyjnych. Raczej opowiadamy o wydarzeniu, jakbyśmy to robili w krótkiej rozmowie telefonicznej z przyjacielem.
    10. W większości informacji niebudzących podejrzeń co do ich wiarygodności możemy nie podawać źródła (typu rzecznik prasowy, komunikat, wypowiedź publiczna). Jeżeli jednak wiadomość jest kontrowersyjna, lepiej podać źródło: staje się ono elementem informacji, a jednocześnie przenosimy na nie część odpowiedzialności.

 

 

Wydanie: 19/2002, 2002

Kategorie: Media

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy