W irackiej pułapce

W irackiej pułapce

W Iraku znów toczy się wojna. Powstańcy opanowali kilka ważnych miast. Szyiccy radykałowie sprzymierzyli się z sunnitami. Amerykańskie lotnictwo bombarduje meczety i domy. Duchowni z minaretów wzywają do świętej wojny. Irackie przedsięwzięcie Waszyngtonu zakończyło się krwawym fiaskiem. Obie strony ponoszą straty równie dotkliwe jak podczas ubiegłorocznej inwazji na Irak. W ubiegłym tygodniu zginęło ponad 40 żołnierzy koalicji, głównie Amerykanów. Wśród Irakijczyków – zarówno cywilów, jak i rebeliantów dysponujących tylko lekkim uzbrojeniem – śmierć zbiera obfite żniwo. Komentatorzy i eksperci, którzy ostrzegali, że „akt geopolitycznego awanturnictwa”, jak brytyjski „The Guardian” określił amerykańską inwazję na Irak, musi się skończyć konfliktami i chaosem, mają powody do gorzkiej satysfakcji. „Powtarzaliśmy Amerykanom, że Saddam Husajn stanowi tylko 5% problemu. Oni jednak nie dostrzegali pozostałych 95%”, powiedział Agencji Reutera pewien arabski dyplomata. Istnieją obawy, że w Iraku dojdzie do wojny domowej na pełną skalę, która rozszerzy się na państwa ościenne. Hans Blix, były szef misji inspektorów rozbrojeniowych ONZ w Iraku, stwierdził, że wojna i jej następstwa są większym złem dla Irakijczyków i świata niż dyktatura Saddama Husajna. Większość obywateli Iraku z zadowoleniem przyjęła usunięcie reżimu partii

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 16/2004, 2004

Kategorie: Świat