Izrael po Szaronie

Izrael po Szaronie

Nawet palestyńskie gazety piszą, że odejście „Buldożera” oznacza kres izraelskiej inicjatywy pokojowej Korespondencja z Tel Awiwu Dziesięć lat po śmierci premiera Rabina dramatyczne napięcie wraca na izraelską scenę polityczną. Uprawnienia premiera żydowskiego państwa zostają przekazane ministrowi Ehudowi Olmertowi, byłemu burmistrzowi Jerozolimy wraz z małą aluminiową walizką zawierającą kod mogący odpalić rakiety Jerycho. Koniec ubiegłego tygodnia. Po dziewięciogodzinnej operacji, przeprowadzonej w nocy ze środy na czwartek, w szpitalu Hadassa w Jerozolimie, w celu zahamowania ciężkiego uderzenia krwi do mózgu premier Szaron podłączony do aparatury sztucznego oddychania nadal znajduje się w stanie wymuszonego uśpienia. Na dziedzińcu przed budynkiem Hadassy biwakują ekipy radiowe i telewizyjne i co kilka godzin dyrektor szpitala, prof. Szlomo Mor-Josef staje przed obiektywami i dementuje falę plotek, e-maili i SMS-ów, donoszących o rzekomej śmierci szefa izraelskiego rządu. „Stan premiera jest ciężki, ale ustabilizowany”, komunikuje po hebrajsku prof. Mor, a potem powtarza to samo zdanie po angielsku na rzecz korespondentów zagranicznych. Przez 24 godziny na dobę w izraelskich mieszkaniach pobłyskują ekrany telewizorów. Rabini apelują o modły za Szarona, a dziennikarze trzech izraelskich stacji telewizyjnych, jednej państwowej i dwóch komercjalnych stawiają szereg niewygodnych pytań sławom lekarskim, zaproszonym do studia. 1. Czy ekipa lekarska, opiekująca się premierem po lekkim urazie, jakiego doznał dwa i pół tygodnia temu, ponosi odpowiedzialność za jego stan obecny? Dlaczego bez opamiętania serwowano premierowi Szaronowi środki na rozcieńczenie krwi, pigułki i zastrzyki, chociaż każdy student medycyny wie, że podobna działalność może spowodować mordercze uderzenie krwi do mózgu? 2. Dlaczego postanowiono przetransportować premiera Szarona z jego rancza na Negewie do Jerozolimy, chociaż znacznie bliżej było do szpitala Soroka w Ber Szewie, wyposażonego tak samo jak Hadassa? Dlaczego użyto trakcji kołowej, zamiast posłużyć się śmigłowcem? Dlaczego osobisty lekarz Szarona, dr Szlomo Segew, nie znajdował się przy premierze i musiał dojechać z Tel Awiwu do farmy Szaronów na wieść o złym samopoczuciu szefa izraelskiego rządu? Dlaczego nie domagano się od Szarona, żeby po przebytym dopiero co udarze ograniczył działalność polityczną i odpoczywał pod opieką lekarską w swoim jerozolimskim mieszkaniu, z którego blisko do Hadassy? 3. Czy przeciek z prokuratury, że policja izraelska znalazła niezbite dowody, jakoby premier otrzymał od austriackiego milionera Martina Schlauffa łapówkę w wysokości 3 mln dol., wpłynął na samopoczucie Szarona i w konsekwencji także na stan jego zdrowia? Czy premier Szaron obawiał się zabiegu chirurgicznego, mającego usprawnić pracę jego serca? Czy decyzja o podobnej operacji została podjęta na łapu-capu? 4. Dlaczego rzeczniczka prasowa szpitala Hadassa odmawia potwierdzenia, że premier Szaron przybył do szpitala w takim stanie, że gdyby nie był szefem rządu lekarze nie podjęliby się udzielenia mu pomocy. Brak odpowiedzi. Chociaż goście zaproszeni do studia nie zdołali uporać się z niejasnościami towarzyszącymi zapadnięciu Szarona na zdrowiu – żaden miejscowy paranoik nie doszukuje się w jego tragedii spisku lekarzy bądź intrygi przeciwników politycznych. Panuje przeświadczenie, że winę za katastrofę zdrowotną szefa izraelskiego rządu, niemożliwą do naprawienia ani zabiegami lekarskimi, ani żarliwymi modłami, ponosi niefortunny zbieg okoliczności, styl życia preferowany przez Szarona, jego otyłość i wiek. Lekarze komentujący przebieg operacji premiera Szarona ostrzegają przed spodziewaniem się cudu. Nawet jeśli premier pozostanie przy życiu, doznane uszkodzenia mózgu udaremnią mu prowadzenie działalności politycznej i pełnienie obowiązków szefa rządu”, pouczają w telewizji. „Epokę premiera Szarona mamy za sobą”, stwierdziła jeszcze w ubiegły czwartek gazeta „Haaretz” i Izrael powoli godzi się z faktem, że premier Szaron pogrążony jest we śnie. Chociaż programy telewizyjne nadal poświęcone są w 90% dramatowi premiera, niemniej dyskusje troczone w studiu i relacje ze szpitalnego dziedzińca w Jerozolimie przerywane są wesołkowatymi reklamami. Jak Arafat Premier Szaron nie wychował sobie następcy, wobec czego pozostawia Izrael samopas, bez właściwego przywództwa. Na zasadzie paradoksu jest to identyczna sytuacja, z jaką mieli do czynienia Palestyńczycy po śmierci największego przeciwnika premiera Szarona i jego osobistego wroga – Jasira Arafata. Takoż więc po niespodziewanym i tragicznym zejściu Ariela Szarona ze sceny politycznej żydowskiego państwa izraelscy Żydzi – dokładnie tak jak Palestyńczycy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2006, 2006

Kategorie: Świat
Tagi: Edward Etler