Jak napoić chińskiego smoka

Jak napoić chińskiego smoka

Z czasem okazało się, że Transfer Południe-Północ zamiast rozwiązywać stare problemy, stworzył nowe. Choć budowa wymagała koordynacji prac prawie 15 prowincji, to projekt nie przyniósł zgody, lecz wywołał niezadowolenie na tle oddawania wody „bogatej północy”. Regiony, których zasoby zostaną uszczuplone w największym stopniu, rozpoczęły hydrologiczny wyścig zbrojeń. Zagrożone prowincje wcielają w życie własne projekty i samowolnie, bez konsultacji z Pekinem, „pożyczają” wodę z innych źródeł. W Hubei lokalne władze rozpoczęły budowę tam, które zagwarantują dostęp do świeżej wody ich największym miastom, takim jak Xiangyang. W efekcie, według danych International Rivers, Jangcy jest obecnie drugą najbardziej uprzemysłowioną rzeką na świecie, a wzdłuż jej biegu istnieje ponad 350 tam.

Jak wynika ze sporządzonego w styczniu 2015 r. raportu zespołu naukowców działających na zlecenie Narodowej Akademii Nauki Stanów Zjednoczonych, jedynym trwałym skutkiem projektu Transferu Południe-Północ będzie nie zaspokojenie pragnienia północy, ale „wywołanie zapotrzebowania na wodę w prowincjach, które dotąd miały jej pod dostatkiem”.

Pyrrusowe zwycięstwo

Nasuwa się pytanie, czy wysiedlając 500 tys. osób i wydając na ten wątpliwy projekt 60 mld dol., władze ostatecznie rozwiązały problem. Okazuje się, że nie. Zgodnie z oficjalnymi danymi ilość wody skierowanej do Pekinu (1,24 mld m sześc. rocznie) nie zaspokoi deficytu aglomeracji, który już przekracza 1,5 mld m. Nawet gdy transfer osiągnie pełne moce produkcyjne, nie nadąży za powiększającą się błyskawicznie populacją miast. To właśnie niekontrolowana urbanizacja północnych Chin zwiększyła zapotrzebowanie na wodę w takim stopniu, że nawet najbardziej spektakularny projekt hydrologiczny w historii nie jest w stanie zaspokoić tego pragnienia. Dlaczego więc Pekin zdecydował się zrealizować plan, który wprawdzie nieco ulży cierpieniom chorego, ale na pewno życia mu nie uratuje?

Komunistyczna Partia Chin po prostu nie miała innego wyjścia. Pozostałe rozwiązania, choć bardziej efektywne, były – z jej punktu widzenia – zbyt kosztowne albo po prostu niemożliwe. Dla kierownictwa KPCh ten projekt był najbardziej wykonalny, bo obyło się bez konieczności systemowych zmian politycznych czy gospodarczych. Rząd wziął kredyty, firmy zbudowały.

Góry są wysokie…

Aby w pełni zrozumieć decyzję Pekinu, należy pamiętać, że dla chińskiego rządu nie ma cenniejszego politycznego dobra niż stabilność. Ryzyko związane z tak brawurowym projektem zostało więc na pewno dobrze skalkulowane. Z jednej strony, budowa i uruchomienie systemu to oczywisty pokaz siły. Państwowa propaganda wykorzystała go jako kolejny dowód rosnącej potęgi kraju. Z drugiej strony, kazus Transferu Południe-Północ powinien być postrzegany jako znamię słabości.

Kryzys wodny w Chinach zrobił się tak poważny, ponieważ partia i jej przywódcy od lat bali się stawić czoła problemowi i zamiast zwalczać przyczyny, woleli doraźnie łagodzić skutki. Członkowie Biura Politycznego nie mieli dość siły, aby przeciwstawić się interesom lokalnych kacyków eksploatujących swoje prowincje. Kiedy bożkiem są tempo rozwoju i wskaźnik PKB, nikt nie zwraca uwagi, że rachunek za niezrównoważony rozwój zapłacą mieszkańcy północy kraju. Pekin nie umiał dotąd wdrożyć żadnej spójnej polityki w zakresie gospodarowania wodą ani narzucić swojej woli w terenie. Mimo że w tym roku po raz pierwszy rząd centralny wyznaczył wszystkim prowincjom poziom zużycia wody, nikt się nie spodziewa, że te kwoty będą przestrzegane. Lokalne władze nie chcą również słyszeć o choćby nieznacznym podniesieniu cen wody. Zbyt mocno ucierpiałyby na tym związki miejscowych elit z biznesem, a co gorsza, groziłoby to utratą popularności w oczach mieszkańców.

Realizacja Transferu Południe-Północ pokazuje, z jakimi ograniczeniami musi się liczyć partia. Biuro Polityczne wolało wydać 60 mld dol. na projekt, niż podjąć ryzyko i naruszyć interesy uprzywilejowanych grup, co zagroziłoby stabilności państwa. Kenneth Pomeranz, historyk z Uniwersytetu w Chicago, twierdzi, że kwestia zrównoważonego gospodarowania wodą to najlepszy dowód, że rząd w Pekinie nie jest wszechwładny i nie może sobie pozwolić na ignorowanie interesów lokalnych władz: „Pekin może wymuszać respektowanie jego woli na prowincji tylko w niewielkim zakresie. A zmuszenie innych do ograniczenia inwestycji, ponieważ trzeba oszczędzać wodę, na pewno w to nie wchodzi”.

…a cesarz jest daleko

Rząd w Pekinie, zamiast przerzucać miliony metrów sześciennych wody z koryta jednej rzeki do drugiej, powinien raczej skupić się na wydajniejszym wykorzystaniu istniejących zasobów. Mniej efektowną, ale – zdaniem wielu ekspertów – bardziej efektywną metodą zaradzenia kryzysowi jest zmiana sposobu zużywania wody zarówno przez mieszkańców, jak i przez wielki przemysł. Sun Laixiang, wykładowca na Uniwersytecie w Maryland i autor raportu na temat niedoboru wody w Chinach, przekonuje, że kraj musi na nowo przemyśleć sposób, w jaki zarządza swoimi zasobami: „Państwo musi, dosłownie, wyżej cenić dobro, jakim jest woda. W dłuższej perspektywie ceny muszą wzrosnąć, szczególnie tam, gdzie zasoby są niewielkie. Tylko w ten sposób uda się odstraszyć przemysł od takich rejonów i oswoić mieszkańców z myślą, że wodę trzeba oszczędzać”. Wyższe ceny wody w pewnym stopniu zwiększą koszty produkcji przemysłowej, ale przyniesie to większe korzyści niż wydawanie miliardów dolarów na kolejne faraońskie projekty. Lepsze zarządzanie zasobami wody powinno również uwzględniać większą troskę o środowisko. Oznaczałoby to jednak karanie największych trucicieli, co z pewnością byłoby nie w smak partyjnym elitom, którym zależy na dobrych stosunkach z przemysłem.

Niekontrolowany rozwój gospodarczy ubogich w wodę prowincji zachodnich kosztuje Państwo Środka zbyt wiele. Gdyby rząd w Pekinie zdecydował się ukrócić ambicje lokalnych gubernatorów, zaoszczędzono by wiele wody i pieniędzy, ale w Chinach wpływy rządu centralnego na resztę kraju były zawsze ograniczone. Jak mówi stare przysłowie z czasów dynastii Yuan, „Góry są wysokie, a cesarz jest daleko”.

Foto: Wikipedia

Strony: 1 2

Wydanie: 16/2015, 2015

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy