Jak udowodnić prawo do emerytury

Jak udowodnić prawo do emerytury

Co zrobić, gdy dawny zakład pracy nie istnieje? Gdzie szukać dokumentacji płacowej? W jaki sposób mam udowodnić staż pracy i wyliczyć swój kapitał początkowy, jeśli firma, w której pracowałem od 1992 do 1994 r., została zlikwidowana, a jej właściciel, Szwed, wyjechał z kraju? – pyta jeden z czytelników. – Co mam zrobić z dokumentacją pracowniczą nieistniejącego już zakładu pracy, która znalazła się w moim posiadaniu? – pyta z kolei prawnik, będący niegdyś radcą w firmie usługowej. Niestety, na te pytania nasz system prawny i emerytalny nie daje żadnej satysfakcjonującej odpowiedzi. Nikt w kraju nie wie, gdzie są dokumenty pracownicze niektórych zlikwidowanych zakładów. Nikt też nie chce się zająć tzw. aktami porzuconymi, które ocalały, choć zakład nie musiał ich tak długo przechowywać. Radź sobie sam Polski system emerytalny nie zapewnia obywatelom dostatniego życia po okresie aktywności zawodowej. Chcielibyśmy jednak, aby przynajmniej ustalone już zasady wyliczania emerytury na podstawie zarobków uzyskiwanych w życiu zawodowym przez pracowników były respektowane. Byłoby bowiem szalenie demoralizujące i niesprawiedliwe, gdyby wysiłek włożony kiedyś w pracę i odprowadzone wówczas do ZUS składki na ubezpieczenie społeczne zostały przez Rzeczpospolitą całkowicie zignorowane i pominięte z powodów biurokratycznych. Niestety, dowody na wkład pracy z lat transformacji wielu obywateli zostały zagubione. Firmy, w których pracowali wówczas, już nie istnieją, a ich dokumentacja pracownicza została nierzadko zniszczona. Zakłady miały bowiem obowiązek przechowywać dokumentację kadrową i płacową zaledwie przez 12 lat. Dopiero sprawą lat ostatnich jest przesunięcie tej granicy dla materiałów niearchiwalnych – jak to się elegancko nazywa w biurokratycznej nomenklaturze – do lat 50. Ponieważ setki niedużych firm w minionych dziesięcioleciach przestały istnieć, zmieniły właścicieli, przekształciły się lub zostały jak np. wszystkie organizacje związkowe rozwiązane dekretami stanu wojennego, poszukiwanie dawnej dokumentacji pracowniczej staje się zajęciem wręcz detektywistycznym. Dobrze, że obecnie próbuje się jakoś gromadzić pogubione akta pracownicze, są firmy, które zajmują się ich wykupywaniem i przechowywaniem, a także biorą na siebie obowiązek informowania ludzi, gdzie jeszcze coś można znaleźć. Szkoda, że nie wszystko daje się teraz odtworzyć. Nie znamy nawet rozmiarów naszej niewiedzy, np. liczby zlikwidowanych firm. Co gorsza, w dawnym systemie ubezpieczeń społecznych nie lokowano składek ZUS na indywidualnych kontach pracowniczych, bo pieniądze przychodziły zbiorowo i nikt się tym nie przejmował. Sam dowiedź, że się nie obijałeś! Wielu Polaków nie może dziś w żaden sposób udowodnić ZUS-owi, że przed 1998 rokiem pracowało i pobierało jakieś wynagrodzenie. Czasami, jeśli nie ma dokumentów, dopuszczalne jest potwierdzenie okresów pracy, jednak bez wysokości zarobków, na podstawie zeznań świadków. Tymczasem dla starających się o emeryturę najważniejsze jest potwierdzenie wynagrodzenia, bo tylko to może podnieść jej wymiar. Do zwyczaju wchodzi więc teraz utyskiwanie ludzi kończących czas aktywności zawodowej: mógłbym mieć 100, 200 zł więcej, gdybym dysponował jakimś świadectwem pracy z mojego dawnego zakładu. Pretensje, skargi i zażalenia na brak dokumentacji pracowniczej to dziś chleb powszedni w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, w archiwach państwowych, miejskich, zakładowych, spółdzielczych itd. Także rzecznik praw obywatelskich odebrał setki sygnałów w tej sprawie. 20 dziurawych lat Zwłaszcza jeden z proponowanych sposobów wyliczania emerytury, który polega na wybraniu 20 lat kalendarzowych najlepszych zarobków, okazał się kłopotliwy z powodu nawet kilkumiesięcznej dziury w dokumentacji zatrudnienia w jakiejś firmie czy firemce okresu transformacji lub poprzedzającego ją okresu zapaści gospodarczej. Rzecznik praw obywatelskich w piśmie skierowanym dwa lata temu do ówczesnego ministra pracy i polityki społecznej, Jerzego Hausnera, stawał w obronie interesów pracowników. „Zdecydowanie większość skarżących się – pisał prof. Zoll do prof. Hausnera – nie jest w stanie skorzystać z możliwości ustalenia lub przeliczenia emerytury lub renty w oparciu o najbardziej korzystny okres ubezpieczenia z uwagi na braki dokumentacji płacowej. W obecnej regulacji prawnej ciężar dowodu wysokości uzyskiwanych zarobków obciąża wyłącznie ubezpieczonych”. RPO poprosił ministra o zastosowanie rozwiązania kompromisowego polegającego na „wprowadzeniu najniższego wynagrodzenia jako zastępczej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie społeczne za takie lata, za które zainteresowany nie jest w stanie przedłożyć dokumentów potwierdzających wysokość wynagrodzenia”. Minister

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 25/2005

Kategorie: Kraj