Jak wójt z sołtysem

Jak wójt z sołtysem

Gdy kłócą się radni w gminie, zawsze za wystąpieniami obywatelskimi kryje się prywata  Trwa sesja Rady Gminy Zbiczno. Jak zwykle wybucha awantura. Tym razem chodzi o ostatni protokół. Moje wypowiedzi są całkowicie wypaczone, a na kasetach słychać tylko chamskie komentarze – denerwuje się radny Rozwadowski. Sprawa dzieli radę. Jedni chcą przyjąć protokół, inni domagają się czytania, jeszcze inni proponują nanieść korektę na piśmie. Zdezorientowany i przestraszony przewodniczący rady prosi, uspokaja, tłumaczy, wreszcie zniecierpliwiony wykrzykuje: ”Ja mam tego dosyć, tak można wszystko zanegować, no wszystko”. – Jak na każdej sesji, zawsze te same przepychanki – wzdycha siedzący tuż obok mnie starszy mężczyzna ze Zbiczna. Chociaż nie jest ani radnym, ani sołtysem, nie opuszcza żadnego zebrania. Obserwowanie absurdów lokalnej samorządności sprawna mu frajdę. Tymczasem radni dalej wiodą swój bój. Tym razem idzie o stawki podatków. Interesy rolników ścierają się z interesami tych, co siedzą w turystycznym biznesie lub są zatrudnieni w budżetówce. – Paranoję sobie robią, bo boją się tych małorolnych – wykrzykuje ktoś z końca stołu. – Stawki podatkowe tylko podnosimy, a miejscowym ludziom nic nie dajemy – dodaje inny. –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 07/2000, 2000

Kategorie: Kraj
Tagi: Helena Leman