Jak zagłosuje Polonia

Jak zagłosuje Polonia

Sztab Kerry’ego mierzy w najmłodszy elektorat… posiadaczy telefonów komórkowych

Corky Siemaszko z nowojorskiego dziennika „Daily News”

– Co nowego na wyborczym ringu?
– Kerry zdecydowanie wygrał pierwszą rundę telewizyjną. W rozgrywce kandydatów wiceprezydenckich był remis, ze wskazaniem demokraty. To sukces Johna Edwardsa, który ponoć miał zostać znokautowany przez starego rutyniarza Dicka Cheneya, ale nie został. Widać ogromną mobilizację Demokratów.
– Co uważasz za najważniejsze w tej debacie?
– Końcowy fragment, gdy Edwards scharakteryzował rywala jako konserwatystę głosującego w Kongresie m.in. przeciwko wprowadzeniu święta Martina Luthera Kinga, przeciwko utworzeniu resortu edukacji oraz ustawodawstwu wyrównującemu szanse mniejszości. Oprócz tego pozytywny wizerunek demokraty, niewątpliwie mogącego się podobać elektoratowi kobiecemu i budzić jego sympatię. Do tej pory preferencje wyborcze kobiet były determinowane raczej obawą o przyszłość, związaną z terrorystycznym zagrożeniem kraju, i postawą Busha jako przywódcy dobrego na takie niebezpieczeństwa. Przystojny i pogodny Edwards, będący równocześnie przykładnym ojcem doświadczonym tragiczną śmiercią syna, zmienia nastawienie elektoratu kobiecego.
– Wojna iracka?
– Nic nowego. Stanowiska obu partii pozostają niezmienne. Może tylko nowy wątek retoryczny, kiedy Edwards powiedział, że jego adwersarz i prezydent wciąż zapewniają, że sprawy w Iraku mają się dobrze, podczas gdy Amerykanie i tak widzą w telewizji, jaka jest prawda. Udana była też riposta na wyliczanie przez Cheneya swych osiągnięć w sprawach militarnych i obronności, że Stany mogą już nie znieść następnych czterech lat tych doświadczeń.
– Widownia niecierpliwie czekała na wątek homoseksualnych związków partnerskich, co dla Cheneya jest szczególnie delikatne, gdyż jego córka jest lesbijką otwarcie deklarującą swoje preferencje…
– Mary Cheney była zresztą na widowni ze swoją partnerką Heather Poe i telewizja tego nie przeoczyła. Obaj rywale wykazali dużą kulturę polemiczną. Edwards powiedział, że jest pełen podziwu dla państwa Cheneyów za to, że darzą miłością i akceptują swoją córkę taką, jaka jest. Wiceprezydent z kolei serdecznie podziękował senatorowi za te słowa. Jest niemal pewne, że tym tematem nie będzie się grać w kampanii.
– Będzie się natomiast grać o młodzież.
– To wielki i decydujący, moim zdaniem, obszar tegorocznej kampanii. Ktoś powiedział, że to walka o „sieroty po Howardzie Deanie”. Chodzi o elektorat młodych Amerykanów idących głosować po raz pierwszy, głównie studentów. Im bardzo odpowiadał demokratyczny kandydat Howard Dean, ale ten odpadł po przegraniu z Kerrym partyjnej nominacji. Dean odpowiadał poglądom młodych, tradycyjnie liberalnych i antywojennych, koncentrujących się na swojej przyszłości i karierze oraz generalnie na urokach życia. Jego sztab znalazł też oryginalną metodę wyłowienia tej grupy z ogólnej masy elekcyjnej i dotarcia do niej. Warto dodać, że ci ludzie jako głosujący pierwszy raz nie figurowali także na listach ośrodków badania opinii i nie byli lub nawet teraz nie są ankietowani. Może to deformować wyniki sondaży. Na niekorzyść Demokratów na ogół. Ludzie Deana skonstatowali, że tym, co łączy młodych ludzi w Ameryce, jest… posiadanie telefonu komórkowego. Dotarcie do nich przez Internet nie stanowi większego problemu. Teraz grupa ta jest obiektem szczególnej pracy demokratycznych werbowników wyborczych.
– Co z elektoratami niszowymi? Polskim na przykład.
– Kerry wykonał ruch wizowy w kierunku Polaków. W debacie telewizyjnej został jednak zaatakowany przez Busha za niewymienienie Polaków w gronie aliantów obok Amerykanów, Brytyjczyków i Australijczyków. Temat ten podjął także Aleksander Kwaśniewski, wytykając Kerry’emu niedocenianie Polaków i nazywając – dla kontrastu – Busha „teksaskim dżentelmenem”. Wcześniej krytykowanego przez Kwaśniewskiego w wywiadzie dla „New York Timesa” za twarde stanowisko w sprawie wiz i… niedocenianie w sprawach irackich kontraktów. Myślę, że to rodzaj wyważania akcentów przez waszego prezydenta. Musi on liczyć się z każdym wynikiem wyborów w USA i jednoznaczne opowiedzenie się po którejś ze stron raczej nie wchodzi w grę. Inną kwestią jest to, na ile opinia Kwaśniewskie może się liczyć dla polonijnego wyborcy w USA. Moim zdaniem, starsi polonusi, bardziej konserwatywni, zagłosują na Busha, a młodzi na Kerry’ego. Tak naprawdę decydujący może się okazać temat wizowy i zapewne Kerry może w tej sprawie coś jeszcze „zalicytować”.

Rozmawiał Waldemar Piasecki, Nowy Jork

Wydanie: 2004, 42/2004

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy