Jamroży zaczął mówić

Jamroży zaczął mówić

Były prezes PZU wyjaśnia prokuraturze, gdzie podziało się 8 mln zł Gdy policjanci z Centralnego Biura Śledczego przyszli aresztować Władysława Jamrożego, ten próbował zjeść jeden z dokumentów i zniszczyć kartę SIM swego telefonu komórkowego. O tę kartkę rozegrał się prawdziwy bój – interweniującego policjanta Jamroży ugryzł w rękę. Gdy w lipcu 2001 r. policjanci aresztowali Grzegorza Wieczerzaka, byliśmy również świadkami podobnego wydarzenia, z pogranicza groteski – Wieczerzak próbował zgubić śledzących go policjantów, przebierając się w hotelu Mariott i wychodząc innym wyjściem. Analogia nasuwa się sama: obaj byli z wykształcenia lekarzami, obaj zrobili wielką karierę w PZU, ich nazwiska stały się symbolem ostatnich lat rządów AWS, obaj są dziś w areszcie. Nawet zarzuty prokuratura stawia im podobne: akceptowali zakupy nieruchomości po wielokrotnie zawyżonych cenach, narażając PZU na wielomilionowe straty. Oskarżenia dotyczące zakupu gruntów to tylko jeden wątek ich działalności. Po odwołaniu ze stanowiska prezesa PZU Jamroży otrzymał stanowisko prezesa Totalizatora Sportowego. I niemal natychmiast sprokurował kolejną aferę związaną z przetargiem na lottomaty. Poza tym nie wyjaśniona jest sprawa kupna obligacji krakowskiej spółki Code za 53 mln zł. Te pieniądze, podobnie jak i inwestycje w inne spółki, są już nie do odzyskania. Podobnie jest z inwestycjami PZU w przedsięwzięcia stricte polityczne – pośrednie sponsorowanie kampanii polityków AWS czy inwestowanie w Telewizję Familijną. Z tego punktu widzenia zarzuty dotyczące przekrętów związanych z kupowaniem nieruchomości brzmią wręcz zniechęcająco. Oni byli przecież wielkimi rozgrywającymi, z którymi „grali” najważniejsi w kraju politycy, Marian Krzaklewski, Jerzy Buzek, kolejni ministrowie skarbu. Tymczasem oskarżani są za zwykłe machloje. Droga ziemia Czyli o co? Gazety codzienne ten mechanizm już opisały. PZU i PZU Życie powołały do życia spółkę-córkę PZU Development. Spółka miała zajmować się wyszukiwaniem nieruchomości pod biurowce lub centra likwidacji szkód, które PZU później kupowało. Cenę takiej działki wielokrotnie zawyżano. A różnica między jej faktyczną wartością (tę sumę otrzymywał właściciel) a zapłaconą ceną trafiała na konta pośredników, bardzo często fikcyjnych, później dzielili się nimi pracownicy dopuszczeni do układu, m.in. bracia W., pośrednicy nieruchomości z Pruszkowa, spokrewnieni z Jamrożym. Lista tego typu transakcji jest długa. Podwarszawskie Mory – tu za działkę PZU zapłaciło ponad półtora miliona dolarów, w Nowym Sączu – za działkę wartości 221 tys. zł, zapłacono 1,2 mln zł, a w Szczecinie zamiast 1,5 mln – 4,17 mln zł. W podobny sposób kupowano działki w Lublinie, Łodzi, Krakowie, Warszawie. Wina Jamrożego polega na tym, że jako prezes Zarządu PZU akceptował wnioski o kupnie działek, co naraziło przedsiębiorstwo na straty rzędu 8 mln zł. Wejście pana J. Kariera Jamrożego rozpoczęła się w roku 1994, kiedy został członkiem Zarządu PZU Życie. Dwa lata później był już prezesem firmy i toczył boje z ówczesnym prezesem PZU, Janem Monkiewiczem. W 1997 r. Monkiewiczowi udało się go zdymisjonować, ale był to krótkotrwały triumf, bo po wygranych przez AWS i UW wyborach Jamroży powrócił do firmy i to na stanowisko prezesa zarządu całego PZU. Ale tak naprawdę głośno o nim zrobiło się w styczniu 2000 r., kiedy to i on, i prezes PZU Życie, Grzegorz Wieczerzak, uczestniczyli w operacji przejmowania BIG Banku Gdańskiego przez Deutsche Bank. Inspektorzy NIK dokładnie opisali tamten mechanizm. PZU miał być prywatyzowany, skarb państwa wahał się między ofertami francuskiej Axy, a konsorcjum Eureko. Jamroży zaangażował się więc po stronie konsorcjum. Z tego czasu pochodzą jego ożywione kontakty z Bogusławem Kottem, prezesem BIG Banku Gdańskiego. „Niemal codziennie jego samochód stał na bankowym parkingu” – wspominają pracownicy BIG-u. I Kott, i Jamroży forsowali plan sprzedaży PZU konsorcjum Eureko-BIG Bank Gdański, co było o tyle logiczne, że PZU posiadał pakiet akcji BIG Banku. 5 listopada 1999 r. ówczesny minister skarbu, Emil Wąsacz, sprzedał 30% akcji PZU konsorcjum Eureko-BIG Bank Gdański. Tymczasem dzień wcześniej, nikogo o tym nie informując, ani Zarządu PZU, ani

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 22/2002

Kategorie: Kraj