Jaśniepaństwo odbierają

Jaśniepaństwo odbierają

Warszawa do zwrotu

Powrót arystokracji widoczny jest również w Warszawie. Zachęcają do tego sądowa interpretacja prawa kładąca nacisk wyłącznie na prawo włas­ności, a także kolejne decyzje zwrotowe wydawane przez miejskie Biuro Gospodarki Nieruchomościami.

Z końcem roku z pałacyku przy ul. Foksal 6 musieli się wyprowadzić pracownicy MSZ. Sąd zdecydował o oddaniu budynku rodzinie Przeździeckich. Po wojnie pałac był traktowany jako wizytówka całego resortu. To w jego wnętrzach organizowano spotkania i wizyty najważniejszych delegacji państwowych. W pałacu znajdowały się również pokoje dla prominentnych gości zagranicznych. Teraz MSZ musi wybudować nowe centrum spotkań.

Lista nieruchomości zajmowanych przez administrację publiczną, które teraz wracają do przedwojennych właścicieli, ma więcej pozycji. Rodzina Branickich spowodowała wyprowadzkę miejskich urzędników z budynku przy ul. Miodowej. Władze Śródmieścia z kolei straciły kamienicę przy Żurawiej, gdzie działał m.in. dzielnicowy ośrodek opieki społecznej. Zarząd Transportu Miejskiego wyniósł się z pałacu Błękitnego przy Senatorskiej. Swoją siedzibę przy Działdowskiej będzie musiał opuścić jeden z wolskich domów kultury. Rozbudowę Sejmu blokują natomiast członkowie rodziny Lubomirskich.

Najbardziej bulwersująca pozostaje jednak sprawa zwrotu parku i pałacu Królikarnia na Mokotowie. W pałacu od 50 lat mieści się Muzeum Rzeźby z kolekcją dzieł Xawerego Dunikowskiego, będące filią Muzeum Narodowego. Rodzina Krasińskich w czerwcu zeszłego roku zwróciła się do sądu z wnioskiem o jego eksmisję. Arystokraci chcą, by kompleks budynków wraz z parkiem na powrót stał się ich siedzibą rodową.

Park przy Królikarni to jedno z ulubionych miejsc spacerów okolicznych mieszkańców. Mokotowianie nie chcą się pogodzić z faktem, że park i muzeum zostaną przed nimi zamknięte. Niestety, z nieoficjalnych rozmów z warszawskimi urzędnikami i radnymi wynika, że sprawa w zasadzie jest już przesądzona.

W przypadku reprywatyzacji polskie sądy, urzędnicy wyższego szczebla i większość polityków mówią o świętym prawie własności, złodziejstwie PRL i sprawiedliwości dziejowej. Szkoda, że nikt nie uwzględnia faktu, że to państwo i społeczeństwo wielkim wysiłkiem podniosło większość reprywatyzowanych budynków z ruin i to my wszyscy przez kilkadziesiąt lat ponosiliśmy koszty ich utrzymania.

Foto: Krzysztof Żuczkowski

Strony: 1 2 3

Wydanie: 04/2015, 2015

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. justice
    justice 1 lutego, 2015, 09:39

    Ten pałacyk wraz z otoczeniem jest bardzo, bardzo zaniedbany. Obecni „właściciele” koszą kasę wynajmując go przede wszystkim na wesela. Zero inwestycji. Imprezy dla mieszkańców organizowane są sporadycznie i byle jak. Życzę powodzenia prawowitym właścicielom w odzyskaniu swojej własności.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • waldi
      waldi 2 lutego, 2015, 12:31

      Przecież na te majątki pracował cały naród, najczęściej wyzyskiwany i w pocie czoła. Dzisiaj też na fortuny naszych możnych pracują wszyscy, i bezrobotni i nurkujący w śmietnikach o których ci możni nie muszą się troszczyć.
      W końcu państwo to cały naród a nie tylko elity i to najczęściej złodziejskie. Pocieszam się tylko, że jak mówił ktoś tam – „jak oddają to znaczy, że będą kiedyś odbierać”.

      Odpowiedz na ten komentarz
  2. Jacek Nadzin
    Jacek Nadzin 9 lutego, 2015, 07:04

    Jako lewak i nawet pewno komuch uważam że dobrze stało się po II Wojnie że odebrano obszarnikomich pałace i rozparcelowano majł’ątki. I dobrze że Piłsudski zlikwidował tytuły i przywileje szlacheckie. Zapominają o tym niektórzy dziś. Natomiast źle się stało że część pałaców zrujnowano:

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy