Po paru latach udawania dziennikarza w „Super Expressie”, udającym normalną gazetę, Sławomir Jastrzębowski przeszedł do firmy PR R4S. Założonej przez ekspolityka PiS Adama Hofmana. Kojarzonego głównie z przechwałkami na temat wielkości siusiaka. Własnego oczywiście. I z wyprawą do Hiszpanii. Samolotem, który robił za samochód. Jastrzębowskiemu jeszcze w marcu postawiono zarzut jazdy po pijaku. Jak się tłumaczy? Że owszem, wjechał na trawnik, ale napił się dopiero później. Takie tam bla, bla. Nowy współpracownik Hofmana tak opisał swojego dobrodzieja w „Do Rzeczy”: „Jest człowiekiem starannie wykształconym, inteligentnym, błyskotliwym i przenikliwym”. Za mało! Chyba że sobie to wydzierga na klacie. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









