Nowiutka historia na rocznicę

Nowiutka historia na rocznicę

Gdyby Jan Olszewski wtedy, gdy był premierem, wiedział, jak bardzo ceni go Jarosław Kaczyński, kto wie, jak potoczyłyby się losy Polski. Niestety, na nieszczęście Olszewskiego na wiosnę 1992 r. od Kaczyńskiego słyszał tylko, że jego rząd to rząd kompromitacji polskiej prawicy. Bo choć to Kaczyński zrobił Olszewskiego premierem, to od początku kłócił się z nim o sprawy kadrowe i o sposób rządzenia. A właściwie o wszystko. I gdyby udało mu się, przed głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu Olszewskiego, ustalić z opozycją, że następnym premierem będzie jego brat, to Kaczyński był gotów głosować wspólnie z przeciwnikami mecenasa. Dostał czarną polewkę, więc poparł pana Jana. To nie są jakieś szczególne sekrety. Gdy więc teraz prezes PiS robi spotkanie na temat 20. rocznicy obalenia tego rządu i mówi, jak dobry był to rząd, jak dawał sobie radę z każdym wyzwaniem, jakie przed nim stanęło, i jak ogromna w tym jest zasługa premiera Olszewskiego, to co prezes ma na myśli? Kpi sobie teraz czy kpił z Olszewskiego wówczas? Bo przecież miejsce dla happeningów i zaskakujących wolt jest już obsadzone. Przez Janusza Palikota. A może prezes zbyt dosłownie traktuje pogląd Jacka Kurskiego, swojego wieloletniego bulteriera, że ciemny lud kupi nawet taką wrzutkę jak dziadek Tuska w Wehrmachcie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2012, 24/2012

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański