Jestem kobieta rysująca

Jestem kobieta rysująca

Rysowniczki komiksów sieją ferment w świecie męskich rysunków Hobby, sztuka, sposób na życie. Komiks w Polsce wielu osobom wciąż kojarzy się wyłącznie z obrazkami dla dzieci. Jednak i u nas dyskusje o obrazkach z podpisami toczą się w coraz szerszych kręgach. Ale dopiero od niedawna w tych dyskusjach znaczącą rolę zaczynają odgrywać kobiety. Jako rysowniczki, bohaterki i czytelniczki. A kontrowersje wokół kobiecego komiksu odzwierciedlają dyskusje wokół całej sztuki kobiecej, ról społecznych i wizerunku świata, w którym płeć odgrywa istotną rolę. Nie w mainstreamie Zanim w ogóle zacznie się dyskusje o komiksie, należy rozróżnić dwie gałęzie tej specyficznej sztuki: komiks mainstreamowy i autorski. Ten pierwszy, rzadko powstający w Polsce, jest komercyjny i ma się podobać dużej grupie. Ma się sprzedać. Tworzą go zwykle profesjonalne zespoły. Regularnie wydawane zeszyty szybko przekształcają się w cały komiksowy biznes: na ich podstawie powstają filmy, gry i gadżety. W głównym nurcie rola kobiety jest prosta. Ma pięknie wyglądać, patrzeć rozmarzonym wzrokiem przed siebie, pozwalać się adorować i ratować z opresji. Superman miał Lois Lane, Spider-Man wzdychał do Mary Jane. Nawet smerfy dostały w prezencie Smerfetkę, która najpierw miała stać się ich zgubą, ale po niedługim czasie zmieniła się we wzdychającą, machającą długimi rzęsami i cokolwiek zagubioną trzpiotkę, przy której niemal setka błękitnych skrzatów może wykazać się męskością. Mali chłopcy, wychowywani na takich rysunkach, mają z kim się identyfikować i budują sobie prosty wizerunek prawdziwego faceta. Ich koleżanki i siostry w komiksie odnajdują niewiele. Czasem mainstream akceptuje superbohaterkę, niekoniecznie wyrażającą dążenia małych dziewczynek, ale podobającą się ich nastoletnim kolegom: silną jak facet, długowłosą, koniecznie w skąpych ubraniach opinających bujną pierś. W komiksie autorskim trudno mówić o najpopularniejszym wizerunku bohatera czy bohaterki. Tu wszystko – sposób rysowania, fabuła, charakterystyka postaci – należy do autora. Wiele z tych rysunków to proste historyjki tworzone na kolanie, coraz większa część jednak tworzona jest przez utalentowanych amatorów lub wręcz adeptów sztuk plastycznych i traktowana jako równoprawna z innymi gałęziami sztuki. Przedstawiane historie mogą dotyczyć wszystkiego, od science fiction przez codzienność studenta aż po przemoc domową. Jednak i tu kobiety stanowią niewielki procent rysujących. A może jednak tworzą, tylko ich nie widać? Te okropne feministki W czasie festiwalu Komiksowa Warszawa (24-25 kwietnia) panelem dyskusyjnym, który wzbudził największe kontrowersje, był właśnie ten dotyczący komiksów kobiecych. Największa reakcja publiczności, najszersze dyskusje na forach internetowych po festiwalu. Choć spośród pięciu panelistek każda reprezentowała inny pogląd, wielu obserwatorów wrzuciło je do jednego worka: zajmują się sztuką kobiecą, ergo – groźne feministki, które z pewnością nienawidzą mężczyzn. Joanna Tomiak znana też jako Aśka Bordowa, autorka komiksów i animatorka kultury, wskazuje, że owszem, rysunki mogą służyć jako nośniki pewnej idei. Sama chętnie z tego korzysta i w swoich obrazkach podejmuje tematy kobiecości i ról społecznych. Jej prace służą jako plakaty feministyczne. Na co dzień pracuje z trudną młodzieżą w świetlicy środowiskowej. Poza rysowaniem, na które, jak przyznaje, ma coraz mniej czasu i cierpliwości, zajmuje się też wydawaniem zinów (niekomercyjnych czasopism robionych zwykle domowymi sposobami) i propagowaniem twórczości niezależnej. – Komiks to kolejna metoda zdobywania głosu przez kobiety – twierdzi. – Dziewczyny chcą mówić same o sobie, o własnych doświadczeniach, chcą być słyszane. Niektóre traktują komiks nie jako wyraz ogólnych idei, ale tego, co osobiste. – Komiks to dla mnie metoda wyrażania siebie i oderwania się od codzienności. Pomaga mi nabrać dystansu do świata – mówi Olga Wróbel, rysowniczka i jedna z organizatorek festiwalu, a na co dzień sekretarka w biurze. – Zawsze coś tworzyłam, przez lata pisałam też pamiętnik. Stopniowo moja twórczość przybierała coraz bardziej komiksową postać, wreszcie postanowiłam pokazać ją szerszej publiczności. Na przekór Sylwia Kaźmierczak, autorka strony internetowej poświęconej kobiecemu komiksowi, wspomina, że jeszcze niedawno zdarzało jej się być odrzucaną w komiksowym świecie. Kiedy zaczęła się udzielać na forum Gildii Komiksów, jej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2010, 2010

Kategorie: Kultura
Tagi: Agata Grabau