Jestem wciąż na rozdrożu

Jestem wciąż na rozdrożu

Filmowcy uważają mnie za piosenkarkę, muzycy – za aktorkę Rozmowa z Katarzyną Groniec – Pani Katarzyno, po kilku latach wspaniałej kariery nagrała pani swoją pierwszą płytę… To ewenement, bo przecież dziś z pierwszą płytą wiąże się debiut sceniczny… – Mój debiut związany był z konkretnym przedsięwzięciem teatralnym – z musicalem “Metro” Janusza Józefowicza. Było to fascynujące doświadczenie. W końcu to bodaj jedyny polski spektakl, który doczekał się tysiąca wystawień. To przedstawienie było jednocześnie dla sporej grupy artystów rodzajem szkoły teatralnej, szkoły muzycznej, baletowej… Sądzę, że było też szkołą dla samego “Józka”, bo przecież jego obecna wiedza jest dziś zupełnie inna niż przed premierą “Metra”. Chcieliśmy wszyscy zrobić coś, czego jeszcze nigdy nie było. Mieliśmy wielką energię i bardzo mało umieliśmy – może właśnie brak doświadczenia decydował w sposób decydujący o naszej odwadze… Teraz, z perspektywy paru lat i paru udanych premier, mogę już powiedzieć, że wychowałam się w teatrze. – Kiedy przyjechała pani na pierwsze próby do Warszawy, miała pani 17 lat… – Nie znałam nikogo, nie miałam menedżera, nie miałam gdzie mieszkać. Dziś debiutant wydający płytę jest związany z wytwórnią kontraktem,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2000, 48/2000

Kategorie: Wywiady