Patodeweloperka

Patodeweloperka

Potrzebą ludzi nie jest posiadanie aktu notarialnego, tylko mieszkanie w godnych warunkach i dobrym jakościowo budownictwie Dr Łukasz Drozda – politolog i urbanista Wyobraźmy sobie, że mam 30 lat, pracuję głównie na umowach-zleceniach i nie pochodzę z rodziny, która może mi kupić mieszkanie. Czy mam jakiekolwiek szanse na godne warunki mieszkaniowe i np. możliwość wynajęcia czegoś na dobrych warunkach? – Masz, ponieważ istnieje dobroć ludzka i nie każdy właściciel mieszkania przeznaczonego na wynajem to pazerny krwiopijca. Jednak rynek najmu, tak jak cała polityka mieszkaniowa w Polsce, jest dość problematyczny i czyha na nim wiele zagrożeń. Bardziej niż na systemowe rozwiązania możesz liczyć na łut szczęścia albo, jak ja to nazywam w książce „Dziury w ziemi”, na tytułowe dziury, które oznaczają nie tylko dopiero projektowane mieszkania, lecz także rozmaite luki w systemie. Wynajmowanie mieszkania nie zawsze jest czymś strasznym, ale powszechność problemów z tym związanych powoduje, że ludzie w Polsce boją się tego i stawiają na własność prywatną. Do tego odwołują się również propozycje rzucone przez Donalda Tuska w ramach kampanii wyborczej. Komu tylko można, mamy wciskać kredyty, a najemcom dopłacać. Nie znamy jeszcze szczegółów tych propozycji, ale trudno mi sobie wyobrazić, żeby pomysł dopłacania 600 zł do najmu nie podbił jego cen. Średnio fajny system. Piszesz o tym, że potrzeba posiadania mieszkania w Polsce jest ogromna. Skąd się bierze to przywiązanie do własności? – Z braku zaufania do państwa, które funkcjonuje w zakresie wielu polityk publicznych wyłącznie przez zaniechanie. To świadoma strategia, czego polityka mieszkaniowa jest doskonałym przykładem. Brak rozwiązań systemowych w zakresie najmu przynosi pewnym grupom konkretne pieniądze. Dodatkowo w różnych epokach, niezależnie od tego, czy to była Polska Ludowa, czy turbokapitalistyczna III RP, polityka publiczna u nas niedomagała i w opinii wielu osób nie była wspierająca dla obywateli. Fanatyczna wiara we własność jest jednak w tych warunkach pewnym paradoksem, bo przecież to państwo jest jej prawnym gwarantem! Jakie są cechy polityki mieszkaniowej w Polsce? – Przede wszystkim widać, że teoria nie pokrywa się tu z praktyką. Teoretycznie możemy mówić o przynajmniej kilku podmiotach oferujących mieszkania. Na rynku pierwotnym powinny to być mieszkania publiczne, prywatne i to, co stoi pomiędzy: spółdzielnie, mieszkania zakładowe, towarzystwa budownictwa społecznego (TBS). Na poziomie teorii mamy więc wybór między różnymi aktorami, a praktyka wygląda tak, że w Warszawie deweloperzy budują ponad 95% mieszkań. W Krakowie, Wrocławiu, Łodzi, Poznaniu i innych dużych miastach też będzie to „skromne” ponad 90%. Jeśli chodzi o rynek wtórny, to znowu w teorii możemy przebierać, ale w praktyce mamy do czynienia z sytuacją bliską monopolowi deweloperów. Słowem, które w Polsce robi ogromną karierę, jest patodeweloperka. Jak je rozumiesz? – Skracając, powiedziałbym, że to problemy stwarzane przez firmy deweloperskie, które oddziałują na całą politykę mieszkaniową. A gdybyś miał rozwinąć? – To dodałbym, że te problemy lokują się w trzech sferach: architektonicznej, urbanistycznej i otoczenia społeczno-gospodarczego, gdzie największym problemem jest niedostępność cenowa mieszkań. Zacznijmy od architektury. – Skutki problemów z architekturą w najbardziej drastycznej formie są widoczne obecnie w Turcji, gdzie stawiane wbrew regułom budynki po trzęsieniu ziemi posypały się jak domki z kart. A to rynek pod wieloma względami podobny do naszego, jeśli chodzi o system decyzyjny, jakość życia, uwielbienie dla prywatnego kapitału. Naczelną zasadą budownictwa jest tam minimalizacja kosztów i maksymalizacja zysków. Budownictwo deweloperskie w Polsce też na ogół jest niskiej jakości, chociaż dzięki opowieściom marketingowym przedstawiane bywa zupełnie inaczej. Problem stanowi to, że deweloperzy nie powinni budować tanich mieszkań, ponieważ na rynku prywatnym niska cena nie może iść w parze z wysoką jakością. Tanie mieszkania powinny budować inne podmioty – przede wszystkim spółdzielnie i państwo. A co byś odpowiedział deweloperowi, który mówi, że lepiej zbudować mikrokawalerkę niż nic dla ludzi, których nie stać na duże mieszkania? – Powiedziałbym, że to tworzenie rozwiązań, których głównym celem jest utrzymanie monopolu deweloperów. Mikrokawalerki istnieją tylko dlatego, że nie ma dla nich alternatywy, a stworzony przez rynek prywatny system sztucznie pompuje popyt na mieszkania własnościowe. Potrzebą ludzi nie jest posiadanie aktu notarialnego, tylko mieszkanie w godnych warunkach i dobrym jakościowo budownictwie. To, co się dzieje obecnie, jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2023, 2023

Kategorie: Kraj, Wywiady