Jeżeli Boniek pękł…

Jeżeli Boniek pękł…

Zbigniew Boniek znowu zaskoczył wszystkich. Tytuły prasowe po jego decyzji mówią same za siebie: „Twardziel pękł”, „Zawodowe seppuku”, „Już po Bońku”, „Po co mu to było?”… No właśnie, po co nam to było? Trener piłkarski to zawód najwyższego ryzyka. Trenerzy przychodzą i często szybko odchodzą obwiniani o wszystkie niepowodzenia. Łatwiej przecież zmienić trenera reprezentacji niż tak wyszkolić zawodników, by umieli grać, czy wybudować stadiony. Komentarze po decyzji Bońka pokazują, że w gruncie rzeczy był on trenerem osamotnionym. Jakże wielu ucieszyła ta rezygnacja. Z zażenowaniem czytałem niektóre teksty, w których nie kryto satysfakcji, że nawet wielkiemu Bońkowi się nie udało. Dlaczego ten eksperyment się nie powiódł? Bo był to, jakkolwiek by patrzeć, jednak eksperyment. Boniek jest postacią zbyt wyrazistą i ma zbyt wiele cech wpisujących go w nieuchronne konflikty z otoczeniem. Jest zbyt ambitny i ciągle chce wygrywać. Do celu dąży bezpardonowo. Mówi to, co myśli, bez zwyczajowej w światku piłkarskim dyplomacji. Taki styl bycia sprawił, że ma długą listę osobistych wrogów. Mówi się, że takie są czasy i że trener reprezentacji musi się liczyć z powszechną krytyką. Zgoda. Z krytyką tak, ale nie z chamstwem w najczystszej postaci. Zdziczenie obyczajów nie może być uznane za nieuchronność czasów, w których żyjemy. Boniek zawsze wzbudzał emocje. Nigdy nie był dyplomatą, choć umiał układać sobie stosunki z mediami. Jednak gdy powiedział parę słów prawdy o środowisku, stał się przedmiotem polowania. Myślę, że w gruncie rzeczy na jego decyzji zaważyło to, iż mógł się na własne oczy przekonać, że król jest nagi, że mamy bardzo przeciętnych piłkarzy, którzy, poza Dudkiem, nie mieszczą się w markowych klubach europejskich. A ci, którzy grają w Polsce, są jeszcze słabsi. Że styl życia i roszczenia wielu z tych piłkarzy nie rokują szans na to, że kiedyś będzie lepiej. Że w polskiej lidze mamy zbyt wiele korupcji i bałaganu, a za mało sportu i profesjonalizmu. Trudno się nie podpisać pod słowami Bońka wygłoszonymi po rezygnacji: „Polakom potrzebny jest trener mający szczęście, bo przecież nie pojedziemy na mistrzostwa dzięki umiejętnościom, bo tych nie mamy.”. No właśnie. Wokół reprezentacji Polski nie ma dobrego klimatu. Jest wiele pretensji, żalów, plotek. I wielkie oczekiwania. Bez bazy, boisk piłkarskich, instruktorów i trenerów szkolących młodzież, działaczy, którzy chcą wygrywać na murawie, a nie pod stolikiem, wyników nie będzie. Możemy najwyżej wygrać jeden czy drugi mecz. Mam osobisty żal do Zibiego, że nie powalczył dłużej. Ale jeśli nawet on pękł, to najbliższe lata w piłce nie jawią się zbyt różowo. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 49/2002

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański