Powstanie niebezpieczeństwo wykorzystania przyszłej Komisji Nadzoru Finansowego dla krótkoterminowych celów politycznych Prof. Jan Monkiewicz od kwietnia 2002 r. jest przewodniczącym Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Kieruje zakładem Ekonomiki i Organizacji Przedsiębiorstw Politechniki Warszawskiej. Wcześniej był m.in. sekretarzem stanu w Urzędzie Rady Ministrów i prezesem PZU SA. . – We wrześniu powstanie nowy urząd – Komisja Nadzoru Finansowego, zamiast obecnych Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych oraz Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Dotychczasowi szefowie odejdą ze stanowisk prawie rok przed upływem kadencji, zastąpi ich zaufana osoba, powołana przez premiera Kaczyńskiego. Co jeszcze się zmieni? – Wiemy tyle, że urzędy się połączą. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób zostaną zintegrowane, jakie będą filozofia funkcjonowania nadzoru, struktura organizacyjna, podział kompetencji wewnątrz nowej KNF, skład kierownictwa tej instytucji. Na pewno połączenie będzie trudne, bo oba dotychczasowe urzędy działają pod rządami odmiennych ustaw i rozporządzeń, są inaczej zbudowane, mają inne uprawnienia, standardy i procedury działania, systemy informatyczne, zasady wynagradzania pracowników. Może więc upłynąć wiele czasu, nim KNF będzie w stanie merytorycznie rozstrzygać problemy poszczególnych instytucji. Jej członkowie muszą opanować znacznie szerszą wiedzę interdyscyplinarną niż w obu dzisiejszych komisjach. Często uważa się, że szefem KNF zostanie Cezary Mech (za rządów AWS kierował urzędem nadzoru ubezpieczeń), jeden z autorów programu gospodarczego PiS. Nie jest to chyba przesądzone, choć to z pewnością silny kandydat. – Czy połączenie dwóchkomisji służy realizacji idei taniego państwa? – Nie sądzę. Argument taniego państwa był używany tylko na początku dyskusji publicznej i bardzo szybko zdano sobie sprawę, iż skomplikowane połączenie urzędów może zwiększyć koszty. Teraz zwolennicy tej operacji przekonują, że łączenie nadzorów stanowi odpowiedź na przekształcenia, które w przyszłości mogą nastąpić na polskim rynku finansowym – czyli na powstanie tzw. konglomeratów finansowych, instytucji prowadzących działalność bankową, ubezpieczeniową i inwestycyjną. Na razie na naszym niezbyt rozwiniętym rynku nie działają żadne konglomeraty. Sądzę, że chodzi po prostu o realizację projektu politycznego mającego ułatwić rządzącym skuteczne realizowanie ich zamierzeń. Nie działo się bowiem nic, co zmuszałoby nas do takiej zmiany, wszystkie instytucje nadzorcze funkcjonują dobrze. – Istnieje jakaś gwarancja niezależności politycznej nowej Komisji Nadzoru Finansowego? – To jest pewien problem. Spośród siedmiu członków KNF trzech (przewodniczącego i dwóch zastępców) powoła premier i z tej trójki tylko przewodniczącego nie będzie mógł odwołać przed upływem kadencji, jednego powoła prezydent… – …co na to samo wychodzi… – …po jednym minister polityki społecznej, minister finansów i prezes NBP. Oprócz przewodniczącego komisji i przedstawiciela NBP premier będzie mógł praktycznie w każdej chwili odwołać całą pozostałą czwórkę. – Pana również na stanowisko szefa KNUiFE powołał premier. – Tak, oczywiście. Obecna komisja liczy jednak pięć osób. Oprócz mnie nie można było w trakcie kadencji odwołać z KNUiFE także zasiadającego w niej prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Odwoływać można było tylko przedstawicieli resortów pracy i finansów. Z czego zresztą często korzystano. Większość komisji była zatem absolutnie niezależna od bieżących zamówień rządu. Teraz będzie inaczej, powstanie niebezpieczeństwo wykorzystania przyszłej komisji dla krótkoterminowych celów politycznych. – Jakimi środkami KNF będzie mogła „dyscyplinować” instytucje finansowe? – Klasycznymi instrumentami nadzorczymi. Prowadząc kontrole, wydając zalecenia, akceptując na stanowiska prezesów i członków zarządu, wreszcie nakładając kary. – A propos ewentualnej akceptacji. Dlaczego KNUiFE na ostatnim posiedzeniu nie zajęła się, wbrew powszechnym oczekiwaniom, sprawą Jaromira Netzela, prezesa PZU SA? Czy był to, jak mówią niektórzy, unik? – Tak mogą mówić tylko ludzie niekompetentni. Komisja nie może odkładać rozstrzygnięć, jeśli postępowanie zostało zakończone, tzn. jeśli uzyskano wszystkie niezbędne informacje i opinie. Nie ma tutaj żadnej dowolności. Po prostu nie udało się uzyskać jeszcze kilku istotnych informacji dotyczących pana Jaromira Netzela, m.in. z prokuratury krajowej oraz nadzoru bankowego. W tej sytuacji komisja jednomyślnie uznała, że nie może
Tagi:
Andrzej Dryszel









