Powie polskiemu kardynałowi: Po mojemu, wszyscy ludzie odnakowi. Niech więc prymas weźmie jego projekt i zawiezie do samego papieża W siedemdziesiątym roku życia Antoni Niewiński, urodzony we wsi Mały Łazuczin, bazalijskij rajon, kamieniecpodolskaja obłast, wybrał się w podróż do Warszawy. Przed północą wsiadł do pociągu na wrocławskim dworcu i o piątej rano był pod siedzibą prymasa Józefa Glempa. Myślał chyba, że w takiej ważnej instytucji pracują przez całą dobę, zapukał więc do bramy, ale nikt nie otwierał. Ulicą Miodową przejechał radiowóz. Mężczyzna, który odczuwał ten szczególny respekt do władzy, jaki mają w sobie ludzie Wschodu, oddalił się czym prędzej od pałacu. Przysiadł na ławce i czekał, aż ktoś pokaże się w drzwiach uśpionego gmachu. Antoni Kazimierowicz odbył długą podróż z Iwano-Frankowska, żeby rozmówić się z kardynałem w sprawie kalendarza, który zalągł się w jego głowie i nie chciał jej opuścić. Nie pozwalał myśleć o czym innym, budził po nocy, kiedy domownicy spali. Posilając się wczorajszą kanapką i przechłodzoną herbatą z termosu, Niewiński rozmyślał, jak zacznie swój razhawor. Możet być, układał słowo po słowie, co skażu wielkiemu panu tak: w Ewangelii napisano niech budiet jedna owczarnia i jeden pastuch. A pocziemu mieżdu ludmi wojny i nienawist? Bo za dużo bohów na ziemli, a każda religia ma swoje gławnyje prazdniki w insze dni i ludi, kotoryje żiwut w jednom siele, spozierajut na siebie jak wilk na wilka. Jeśli on, Antoni, syn Kazimierza i Klementyny, ma 70 lat, znaczy urodził się w roku 1929. Gdyby jednak był muzułmaninem, musiałby przyjść na świat w 1308 roku, a gdyby został poczęty w rodzinie żydowskiej, to teraz czekałby na spotkanie z polskim prymasem w roku 5760. To zacziem wasza wielikost, powtarzał w myślach, takoj bałagan? Po szto musit być tak, że u nas na Ukrainie prawosławni świetujut dień rożdienia Chrystusa dwie niedieli po katolikach, tak jakby bożyj syn narodiłsja dwa razy? Klementyna Zalewska i Kazimierz Niewiński pobrali się trzy lata po przewrocie bolszewickim. Rewolucja dała im w prezencie dwie morgi ziemi. Nie był to kawałek pola z tych dziesięciu hektarów, które odebrano pradziadkowi Antoniego za udział w powstaniu przeciw carowi, ale pozwalał wyżywić młodą rodzinę. Ojciec Antoniego przed ożenkiem spędził siedem lat w armii, służył za mięso armatnie w pierwszej wojnie światowej. Kiedyś powiedział synowi, że nawet w sytuacji najgorszego przymusu człowiek nie powinien zabijać drugiego. W okopie można przecież kierować lufę karabinu ponad głowami wroga, żeby kule rozsypywały się w powietrzu. Pod projektem swojego kalendarza Niewiński zapisał: jeśli żołnierze przestaną do siebie strzelać, to narody będą musiały żyć w zgodzie. Najstarsza córka przydała słowom ojca polskiego szlifu. Kiedy przyszła na świat, umacniało się imperium Breżniewa i w urzędzie nie chcieli zatwierdzić jej imienia. – Helena? – zdziwiła się kierowniczka biura. – A szto eta? Nada pa ruski ili pa ukraiński! Ojciec na to, że chce, aby było po polsku, więc urzędniczka podniosła głos: “Panów z Polszy u nas uże niet!”. W czasie studiów na iwano-fran-kowskim uniwersytecie Helena zaprzyjaźniła się z małżeństwem z Olsztyna. Spędzała u nich wakacje. Po magisterium wyjechała do Polski i wstąpiła do klasztoru sióstr urszulanek. Gdy złoży ostatnie śluby, wróci na Ukrainę, żeby nauczać religii i polskiego języka. Nam innostrańców nie trzeba W 1929 roku, kiedy Antoni Niewiński przyszedł na świat, w bolszewickiej Rosji zaczynał się czas wielkiego przełomu na budowie komunizmu. Dla rodziców Antoniego górnolotne hasła z transparentów znaczyły tylko tyle, że powinni przekazać ziemię do kołchozu. Hektar, który dała im rewolucja i drugi, z posagu Klementyny. Kazimierz był uparty. Nie pozwolił sobie zabrać pola, więc musiał oddawać zboże, które zebrał z roli. W wojsku nauczył się zawodu krawca, potrafił uszyć spodnie i szynel, dzięki temu mógł utrzymać rodzinę. Oprócz Antoniego Niewińscy mieli trójkę starszych dzieci, dziewczynkę i dwóch chłopców. Gdy w 1935 roku Kazimierz zaczął stawiać nowy dom, długi na 22 łokcie, chociaż ulepiony tylko z gliny wymieszanej ze słomą, zapatrzony w nową władzę sąsiad Ukrainiec splunął ironicznie zza płotu: “Kowal konia kujet, a żaba nohu nastawliajet”. Niedługo potem przyszli mundurowi z ukazem, w którym stało, że Kazimierz Niewiński
Tagi:
Jan Płaskoń









