Urzędujący prezydent Sudanu oskarżony przed Międzynarodowym Trybunałem w Hadze Być może to przełom w historii prawa międzynarodowego. Po raz pierwszy pełniący urząd prezydent został oskarżony przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. Prokurator twierdzi, że przywódca Sudanu, Omar Hassan Ahmad al-Baszir, jest winny ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości oraz zbrodni wojennych w Darfurze. Niektórzy uważają, że nastąpił triumf sprawiedliwości – krwawi tyrani i dyktatorzy nie mogą już liczyć na bezkarność. Inni podkreślają jednak, że oskarżenie jest pustym gestem i może tylko sprowokować reżim w Chartumie do dalszych represji i okrucieństw, pokrzyżuje wysiłki na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu w Darfurze, doprowadzi do destabilizacji i chaosu. Naczelny prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego (ICC), Argentyńczyk Luis Moreno-Ocampo, podkreśla, że nie mógł już dłużej czekać. Dowody zebrane przeciw Al-Baszirowi, który jest także najwyższym dowódcą armii sudańskiej, są miażdżące. „Wspólnota międzynarodowa w przeszłości zawiodła, nie powstrzymała ludobójstwa w Rwandzie, nie powstrzymała zbrodni na Bałkanach. Teraz jednak zaistniała nowa sytuacja – mamy niezależny sąd, który stwierdza: To ludobójstwo!”, mówił prokurator. Moreno-Ocampo jest doświadczonym prawnikiem. W swym kraju oskarżał dziewięciu najwyższych dygnitarzy byłej junty argentyńskiej, w tym trzech eksprezydentów. Sytuację w Darfurze, krainie w zachodnim Sudanie, mniej więcej wielkości Francji, badał niezwykle starannie. Wysłał tam detektywów wyposażonych w laptopy podłączone do specjalnego programu komputerowego. Dzięki temu detektywi wiedzieli, jakie informacje zebrała już prokuratura, a jakie jeszcze są potrzebne do sporządzenia dobrze przygotowanego aktu oskarżenia. Wreszcie dokument został przygotowany. Składa się z dziesięciu punktów. Prokurator oskarżył prezydenta Baszira o trzy przypadki ludobójstwa, którego ofiarą padają grupy etniczne Fur, Masalit i Zaghawa, pięć przypadków zbrodni przeciwko ludzkości – morderstwa, gwałty, tortury, przymusowe wysiedlanie oraz o dwa przypadki zbrodni wojennych – ataki na ludność cywilną oraz grabienie i niszczenie miast i wsi w Darfurze. Obecnie trzej sędziowie trybunału będą się zastanawiać kilka miesięcy, czy przychylić się do wniosku prokuratora i wydać nakaz aresztowania urzędującego prezydenta Sudanu. Sędziowie staną przed poważnym dylematem. Al-Baszir z pewnością ma ręce unurzane we krwi. Z drugiej strony, wydanie listów gończych za autokratą z Chartumu może mieć doniosłe i bardzo negatywne skutki. Sekretarz generalny ONZ, Ban Ki-Moon, na łamach francuskiego dziennika „Le Figaro” wyraził opinię, że postawienie prezydenta w stan oskarżenia może zaszkodzić misji pokojowej w Darfurze. Konflikt w tej krainie trwa od lutego 2003 r. Ostre spory o pastwiska, ziemię uprawną i wodę w Darfurze wybuchły między arabskimi koczownikami a murzyńskimi ludami rolniczymi Fur, Masalit i Zaghawa (Darfur znaczy „Kraj Ludu Fur”). Tak naprawdę podział ten jest nieco schematyczny, nomadowie i rolnicy z Darfuru mają tak samo ciemną skórę, wyznają islam i mówią po arabsku. Susza trwająca od 1987 r. zaostrzyła te waśnie. Czarnoskórzy mieszkańcy Darfuru nie bez racji oskarżali rząd w Chartumie o faworyzowanie Arabów, domagali się większego udziału w rządach oraz w zyskach z eksploatacji obfitych złóż ropy naftowej. W końcu mieszkańcy Darfuru wszczęli rebelię. Prezydent Al-Baszir odpowiedział barbarzyńskimi represjami. Rząd sfinansował i uzbroił arabskie milicje Dżandżawid, które przystąpiły do rozprawy z rolnikami, przy czym ofiarą ich furii padała przede wszystkim ludność cywilna. Arabscy jeźdźcy pojawiali się niespodziewanie na koniach i wielbłądach, podpalali wioski, mężczyzn mordowali, kobiety gwałcili lub porywali, aby przetrzymywać je jako niewolnice seksualne. Działania dżandżawidów wspierało lotnictwo wojsk rządowych. Na stronie internetowej Międzynarodowego Trybunału Karnego opublikowane zostały wstrząsające relacje ofiar: „Kiedy ich zobaczyłyśmy, zaczęłyśmy biec. Niektóre z nas zdołały uciec, inne zostały złapane i zgwałcone, zgwałcone przez wielu. Jedną kobietę gwałciło 20 mężczyzn. Takie rzeczy są dla nas w Darfurze na porządku dziennym. Napastnikom jest wszystko jedno, czy ktoś na nich patrzy. Dziewczęta są gwałcone na oczach swych ojców i matek”. Ludzie szukają schronienia w obozach dla uchodźców, ale dżandżawidzi zawsze są w pobliżu i mordują tych, którzy ośmielają się wyjść z obozu po wodę czy drewno na opał. W ten sposób uchodźcy skazywani są na powolną śmierć. Prokurator Moreno-Ocampo twierdzi, że Al-Baszir nawet nie potrzebuje broni, aby popełniać akty ludobójstwa. Mieszkańcy Darfuru
Tagi:
Jan Piaseczny









