Kłopoty to specjalność PO

Kłopoty to specjalność PO

Mam po ostatnich wydarzeniach dwie niewesołe refleksje. Pierwsza dotyczy emerytury i nieuchronności momentu, w którym dopadnie ona każdego. Niezależnie od systemu jej naliczania i wyniku referendum. A druga, że każdemu premierowi, nawet temu, który nie ma z kim przegrać, bije dzwon. Zobaczyliśmy, że droga od hołdów składanych premierowi przez egzaltowanych pracowników mediów do ich żartów i kpin z niego jest krótka. To, co było miłe w sprawowaniu władzy, premier Tusk ma już za sobą. Może z tym żyć i jeszcze długo rządzić, gdyby nie stało się coś, co podważa sam fundament jego pozycji politycznej. Tusk zbudował ją na zaufaniu do siebie i do swojego sposobu rządzenia. Bardziej technokratycznego niż ideologicznego. Bez zbędnego radykalizmu i wojen. Większość społeczeństwa zaaprobowała ten styl, czego dowodem było wysokie zwycięstwo wyborcze. Mający tak duży kapitał społeczny premier zapowiedział m.in. reformę emerytalną i spodziewał się akceptacji dla niej na poziomie porównywalnym z wynikiem wyborczym. Mógł ulec iluzji takiego poparcia, gdy czytał liczne wezwania płynące ze strony liberalnych polityków i mediów, którzy wzywali rząd do radykalnych reform, dalszej prywatyzacji i cięć w budżetówce. Jednym słowem, do wprowadzenia w życie modelu, który usunie resztki myślenia państwowego w gospodarce i pozostałości rozwiązań socjalnych. Ale gdy niedopracowane i niedomyślane projekty zmiany wieku emerytalnego poszły

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 13/2012, 2012

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański