Postanowiły rzucić pracę w korporacji i założyć wspólny biznes w internecie. Podjęły wyzwanie zarabiania pieniędzy i… wystawiły na próbę swoją przyjaźń Karina Marfiak (35 lat) i Justyna Stolarz (40 lat) poznały się 15 lat temu. Karina pracowała w branży public relations, Justyna przy produkcji filmów. Pomysł na wspólny e-biznes powstał, gdy Karina urodziła dziecko. – To wyszło spontanicznie – opowiada Karina. – Zauważyłam, że ubranka, które kupowałam dla mojej córki, nie są ani praktyczne, ani wygodne, np. nie są zapinane, tylko wciągane przez głowę, czego moje dziecko nie lubiło. Zaczęłam o tym rozmawiać z Justyną. Jest z zawodu projektantką mody, pracuje jako kostiumograf, nasze dyskusje to nie były rozmowy o niczym. W końcu stwierdziłyśmy, że koniec gadania – zaczynamy działać. Postanowiły projektować, szyć wygodne ubrania dla dzieci i sprzedawać je w sklepie internetowym. – Uważamy, że to dobra forma zakupów dla mam, które wychowują małe dzieci. Dla siebie i na sprzedaż Gdy postanowiły założyć sklep, obie miały wsparcie finansowe w swoich partnerach, którzy od razu poparli pomysł na e-biznes. Od pomysłu do założenia sklepu e-smoczek upłynął niecały rok. Projektują odzież wspólnie. Karina jako mama lepiej wie, co jest dziecku potrzebne, Justyna ze względu na wykształcenie potrafi te pomysły przenieść na projekty. Znalazły szwalnię w Łodzi, która szyje według ich projektów. Ubranka są z bawełny i mają certyfikat: Przyjazne dla dzieci. – Poczułam, że to, co robimy, ma sens i jest fajne, kiedy klientka, która u nas kupiła, powiedziała, że jej dziecko akceptuje tylko te ubrania, i do nas wróciła – wspomina Karina. – Teraz takich klientów mamy dużo. Jak wygląda ich dzień pracy? – Zaczynamy o 10.00-11.00 i pracujemy w moim mieszkaniu – mówi Justyna. – Nie ma pogaduszek, tylko wyjmujemy kajeciki i skupiamy się na pracy. Nie mamy kłopotów z motywacją. Praca dla siebie przynosi ogromną satysfakcję – tłumaczy. – Jesteśmy równocześnie projektantami, producentami i zajmujemy się handlem. To ciekawe i twórcze. – Nawet projekt wizytówek robiłyśmy same – dodaje Karina. Przyznają, że na decyzję o założeniu własnego biznesu zdobyły się dlatego, że obie miały już doświadczenie w różnych zawodach. To daje siłę, można ryzykować. – Chodzi nie o pieniądze, lecz o wiedzę o świecie, kontakty z ludźmi – mówi Justyna. Są zadowolone – same organizują dzień, planują pracę i godzą obowiązki z życiem prywatnym. Teraz, kiedy Justyna pracuje przy filmie, więcej obowiązków przejmuje Karina. Kiedy Karina idzie z dzieckiem do lekarza, firmę ciągnie Justyna. – Podzieliłyśmy się obowiązkami w prosty sposób: każda z nas robi to, co najbardziej lubi i co jej najlepiej wychodzi. Nie byłoby to możliwe, gdybyśmy się dobrze nie znały. Tę naszą znajomość porównałabym do długoletniego małżeństwa. Znamy swoje wady, miałyśmy w naszej przyjaźni kryzysy – mówi Justyna. – Ale mamy do siebie zaufanie i wiemy, czego możemy się po sobie spodziewać. Czasem są stresy, ktoś ma zły humor, ale na razie udaje nam się porozumieć – twierdzą zgodnie, choć bardzo się różnią. – Ja odkładam wszystko na później, a Karina działa od razu – opowiada Justyna. Karina jest zorganizowana i nad wszystkim panuje, ale Justyna zajmuje się rachunkami, bo jest dokładna. – O pieniądze nie ma kłótni – od razu podpisałyśmy umowę, jesteśmy współwłaścicielkami spółki, zyskami dzielimy się po połowie – mówi Justyna. – Teraz sklep sam się utrzymuje, ale jeszcze nie możemy sobie pozwolić na życie tylko z tego, więc uzbrajamy się w cierpliwość. Wiemy, że trzeba najpierw coś zainwestować, by później odcinać od tego kupony. Jest ryzyko, jest zabawa. Przyjaciel w diecie Magdalena Przychodnia (31 lat) i Monika Rola (32 lat) znają się od dziesięciu lat. Wynajmowały kiedyś razem mieszkanie. – Jako współlokatorki bardzo się nie lubiłyśmy. Magda imprezowała, ja byłam wtedy na innym etapie życia – opowiada Monika. Kiedy Monika wyszła za mąż, wyprowadziła się. Potem po długiej przerwie spotkały się przypadkiem na ulicy. Okazało się, że pracują blisko siebie. Po jakimś czasie Magda przeprowadziła się na osiedle niedaleko Moniki. Kiedy Monika wyjechała na wakacje, Magda podlewała w jej
Tagi:
Anna Kamińska









