Kobiety liczone na sztuki

Kobiety liczone na sztuki

Po pięciu latach policja rozbiła gang handlarzy żywym towarem – Chciałeś się, łajzo, zabawić z Klaudią. Teraz my pobawimy się z tobą – wrzeszczał Roman, kopiąc czołgającego się Artura. Ofiara nie słyszała krzyków oprawcy. Z jej uszu ciekła krew. Roman nie był sam. Miał trzech wspólników. – Kop dół. Wygrzebiesz go pazurami – rozkazał Roman, widząc, jak skatowany mężczyzna traci resztki sił. Ten wyczuł, że zbliża się koniec. Miał dopiero 40 lat. Był zamożnym biznesmenem. – Nie zabijajcie. Oddam wszystko, co mam – próbował się ratować. Rozległ się huk wystrzału. Kula kończąca życie torturowanego w lesie przy szosie A2, kilkadziesiąt kilometrów od Gorzowa Wielkopolskiego, zapoczątkowała wydarzenia, które naprowadziły policję na ślad międzynarodowego gangu sprzedającego kobiety do domów publicznych w Niemczech. Mam klienta z kasą Trasa A2 łączy Terespol ze Świeckiem. Dwa ważne przejścia graniczne. Przydrożne prostytutki szukające klientów na zachodniej granicy ustawiają się 20 km przed Świeckiem, na odcinku porośniętym z obydwu stron lasem. Klaudia pojawiła się tam w czerwcu 1998 r. Blondynka, długie nogi, duży biust. Ładna, zmysłowa twarz. Oprócz urody nie miała nic. Wiejską biedę na południu Polski zostawiła w wieku 16 lat. Od tego czasu sprzedawała się wszędzie, gdzie miała okazję. Na A2 trafiła do prostytutek, którymi zarządzał gang Romana. Walory ciała i referencje koleżanki, sprawiły, że szef zajął się nią osobiście. Zamieszkała w jego domu. Mówi, że zakochała się w nim. On dzielił czas między konkubinę i Klaudię. Klaudia każdego przedpołudnia stawała przy szosie. Wieczorem oddawała większość pieniędzy (500-1000 zł) szefowi i szła z nim do łóżka gratis. – Mam klienta z kasą. Co ty na to? – zapytała po jednej z takich nocy kochanka. – Pieprz się z nim i czekaj – odparł Roman. Jego odpowiedź oznaczała wydanie wyroku śmierci na Artura. Często jeździł trasą, przy której pracowała Klaudia. Pilnował interesów w przygranicznym Koziczynie. Miał tam jedną ze swych hurtowni. – Umów się z nim dziś – usłyszała od Romana, gdy 8 sierpnia wychodziła na drogę. – Nie wiem, czy będzie jechał do Koziczyna – odpowiedziała. – To zrób tak, żeby jechał – nakazał szef. Zrobiła. W upalne sierpniowe popołudnie zrelaksowany, zadowolony z zawartych transakcji Artur wracał z Koziczyna do Bydgoszczy. W wyznaczonym miejscu zabrał Klaudię. Wjechali do lasu. Zatrzymał się kilkadziesiąt metrów od szosy. Odruchowo wyjął kluczyki ze stacyjki. Nagle ktoś otworzył drzwi z jego strony. – Dawać s… – usłyszał czyjś głos. Otoczyło go czterech niezamaskowanych mężczyzn. Klaudia pobiegła w stronę szosy. Kiedy zdyszana dotarła do stojącej na poboczu koleżanki, usłyszała strzał. – Nie myślałam, że to się tak skończy – powiedziała wystraszona. Mordercy zabili dla kilkuset złotych. Tyle znaleźli w portfelu biznesmena. Zwłoki wrzucili na tylne siedzenie opla. Odjechali kilka kilometrów dalej i zostawili samochód. Policję powiadomił grzybiarz. – W kwietniu 1999 r. mieliśmy podobne zabójstwo w okolicach Międzyrzecza. Ofiarą był mieszkaniec tego miasta. Wtedy brakowało elementu wiążącego te morderstwa. Przyjęliśmy dwie wersje. Przypadkowi sprawcy z zewnątrz albo motywy związane z lokalnym środowiskiem prostytutek – wspomina jeden z oficerów operacyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Nosy śledczych podpowiadały im, że właściwy trop jest blisko. Życzliwy sadysta Na początku 2000 r. policja zdobyła niezbite dowody, że obydwu zabójstw dokonała grupa Romana. Podczas obserwacji zwrócono uwagę na jego częste spotkania z przebywającym w Gorzowie Wielkopolskim Turkiem Alim. Miał niemieckie obywatelstwo. Oficjalnie występował jako biznesmen – właściciel restauracji w jednym z dolnośląskich miast. Ali brylował w gorzowskich lokalach. Drogie ciuchy. Duża gotówka. Złote łańcuchy i czepiające się ich panienki. Kręciło się wokół niego wiele płotek prostytucyjnego biznesu. Śledzący Romana policjanci znali treść rozmów prowadzonych przy tych okazjach. – Nigdy nie wspominali o swojej działalności. Opowiadali historie związane z A2. Występowali w roli klientów, wypytując o nowe dziewczyny. To był kamuflaż. Tak naprawdę

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 39/2002

Kategorie: Kraj