Dziś władza szczególnie przyzwyczaja Polaków do myślenia historycznego, wciąż przypomina różne zadry i rany Izabella Cywińska (ur. w 1935 r.) reżyser teatralny i filmowy. Absolwentka etnografii na Uniwersytecie Warszawskim i Wydziału Reżyserii w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Szefowała teatrom m.in. w Białymstoku, Warszawie, Nowej Hucie, Poznaniu i Kaliszu (dyrektor Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego). Dużą część swego życia zawodowego poświęciła na reżyserowanie spektakli w teatrze i telewizji. Zrealizowała serial Boża podszewka, a także filmy, m.in. Kochanków z Marony według Iwaszkiewicza. Od 12 września 1989 r. do 14 grudnia 1990 r. minister kultury w gabinecie Tadeusza Mazowieckiego. W 2005 r. podpisała deklarację poparcia Partii Demokratycznej, była też współautorką jej programu w dziedzinie kultury. Czy Polacy są rusofobami? Jesteśmy bardzo podzielonym społeczeństwem, w którym są także rusofobi. Myślę jednak, że jeśli chodzi o stosunek do ludzi, do Rosjan, a nie do władzy, to jest ich mało. Inteligencja na pewno się do nich nie zalicza. Ale inteligencja to jest garstka… Nawet garsteczka. Jednak wśród wykształciuchów nie spotkałam rusofobów wyznających tezę, że każdy bez wyjątku Rusek to z założenia wróg. A wśród tzw. zwykłych ludzi? Mam dom w Augustowie. Tubylcy z tamtego terenu mają prawo dziś nie znosić Rosjan. Przecież częściej niż w innych częściach Polski byli krzywdzeni przez Sowietów. Oni wszystko to pamiętają, ale wiedzą też, że to już inni Ruscy. Mają życzliwy stosunek do współczesnych mieszkańców Rosji. Mówią wprawdzie na Litwinów i Białorusinów Ruscy, bo dla nich każdy, kto mówi po rosyjsku, to Ruski, ale jednocześnie traktują ich jak najbliższych sąsiadów, a więc tak, jak powinno się ich traktować. Tak jak Polacy zamieszkujący zachodnie tereny przygraniczne traktują Niemców, jak normalnych ludzi. Nie w każdym widzą od razu Hupkę. Nie zwracają uwagi na różne ziomkowskie strachy. Mają z Niemcami normalne stosunki handlowe czy towarzyskie, nie wypominając im każdego dnia krzywd, jakich doznali ich rodzice. No tak, ale istnieje w naszym społeczeństwie, w kodzie językowym czy mentalnym, coś na kształt niepisanej a czasem pisanej niechęci wobec Rosji. Przez lata nie chcieliśmy uczyć się języka rosyjskiego, bo… Bo język rosyjski był przymusowy! Dlatego. Zapewne na tej samej zasadzie wielu młodych ludzi nie będzie teraz chciało chodzić na lekcje religii, które są już omalże przymusowe. To dość naturalny, ludzki odruch. Mam na myśli to coś, co trudno uchwycić: że nie lubi się Rosji, bo… się nie lubi. To coś ma korzenie historyczne. Przecież patrząc na naszą historię, nie mamy żadnego powodu, żeby kochać Rosjan, tak jak nie możemy kochać Niemców. A dziś władza szczególnie przyzwyczaja Polaków do myślenia historycznego, wciąż przypomina różne zadry i rany. To jest jak z antysemityzmem: Żydom do dziś nie przebacza się faktu, że przed 2 tys. lat rzekomo powiesili Chrystusa na krzyżu, a Kościół przypominając o tym, przez wieki podgrzewa tylko antyżydowskie nastroje. W przypadku Rosji też ciągle wraca się do przeszłych krzywd, nie mówiąc nic pozytywnego o tym wspaniałym kraju. O literaturze, filmie, sztuce, sposobie odczuwania świata… Otóż to! Ja jestem wielką admiratorką i miłośniczką sztuki rosyjskiej. Był taki czas, mimo wszystkich propagandówek i narzucania określonej wizji politycznej, kiedy wśród profesjonalistów, ale także normalnych zjadaczy chleba, kinematografia rosyjska była oceniana zgodnie z jej artystycznymi walorami, a aktorstwo często wskazywane jako wzór. Ich szkoła aktorska jest świetna! Dziś o tym mówi się rzadko, bo i ze sztuką rosyjską mamy rzadki kontakt. Film Euforia Iwana Wyrypajewa jest tu wyjątkiem. Został nawet doceniony na Festiwalu Warszawskim. To niezwykły film i niezwykły artysta go zrobił. Mam zresztą drobną satysfakcję w związku z tym: na festiwalu w Kijowie zaprowadziłam na Euforię moją aktorską wychowanicę, Karolinę Gruszkę, i ona też się zachwyciła tym obrazem, a potem, gdy Wyrypajew przyszedł na naszych Kochanków z Marony, zachwycił się Karoliną. Teraz ona gra u niego główną rolę. I to jest dowód na to, że trzeba grać, aby wygrać, jak głosi reklama totolotka. A my stanowczo za mało gramy. Warto poznać współczesną kulturę rosyjską, film, malarstwo, teatr, bo są naprawdę tego warte, jak głosi inna reklama. Niektórym jednak trudno wyjść z tego cienia historii.
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









