Kochśmiornica

Kochśmiornica

Wielcy bracia z kasą

Oprócz rodzinnego interesu David i Charles przejęli od ojca niechęć do rządu federalnego. Nie traktowali jednak poważnie jego radykalnie antykomunistycznych obsesji. Fascynowała ich myśl polityczna libertarianizmu. W latach 70. stali się głównymi sponsorami Partii Libertariańskiej. Gdy okazało się, że obowiązujące wówczas przepisy ograniczają wielkość bezpośrednich datków na prezydencką kampanię wyborczą, bracia podjęli decyzję, że David wystartuje jako kandydat na wiceprezydenta z ramienia libertarian w wyborach 1979 r. Dało mu to możliwość obejścia limitów i pozwoliło finansować kampanię z własnego majątku. Mimo wyłożenia na wybory sporych pieniędzy poglądy libertarian (m.in. rozwiązanie CIA i FBI, zlikwidowanie nadzoru giełdowego oraz ubezpieczeń społecznych, zniesienie płacy minimalnej i podatków dochodowych, a także legalizacja prostytucji oraz miękkich narkotyków) nie znalazły poparcia. David Koch otrzymał zaledwie ok. 1% głosów.

Po przegranych wyborach Kochowie wycofali się z bezpośredniego udziału w polityce. Doszli do wniosku, że politycy to zaledwie aktorzy grający napisaną dla nich rolę i że lepiej pisać scenariusze, niż samemu grać rolę wyznaczoną przez kogoś. By dopiąć swego, musieli wpłynąć na środowiska decydujące o kierunku amerykańskiej debaty publicznej, czyli na think tanki (ośrodki przygotowujące własne propozycje rozwiązań politycznych oraz stanowiska w różnych kwestiach), a także uniwersytety. W tym celu utworzyli fundacje, własne think tanki, takie jak Cato Institute, komitety akcji politycznej (tzw. PAC) i liczne organizacje w całych Stanach Zjednoczonych, o nazwach typu Americans for Prosperity (Amerykanie za dobrobytem) czy Patients United Now (Zjednoczeni pacjenci), sugerujących, że są to oddolne ruchy społeczne. Faktycznie organizacje te są w całości lub częściowo finansowane przez Kochów. Często też kierują nimi lub zakładają je byli lub obecni pracownicy firm należących do braci. Kochowie sprawują nad całością ścisłą kontrolę i gdy ktoś wychyla się poza narzucone ramy, natychmiast wkraczają do akcji. Organizacji tych jest tak wiele i są ze sobą tak ściśle powiązane, że do opisania tego zjawiska ukuto osobny termin – kochśmiornica.

O powadze podejścia Charlesa i Davida do promowania libertarianizmu świadczy kilka faktów. Po pierwsze, starają się koordynować działania finansowanych przez siebie organizacji i animować debatę po prawej stronie amerykańskiej sceny politycznej – dwa razy w roku organizują seminaria dla prominentnych konserwatystów, na które zawsze starają się ściągnąć jakąś gwiazdę ruchu, np. sędziego Sądu Najwyższego Antonina Scalię. Po drugie zaś, stworzyli osobną organizację, której celem jest zdobywanie informacji o strategii wyborczej, zasobach, planach i bieżących działaniach Partii Demokratycznej i powiązanych z nią, czy szerzej z lewicą, podmiotów. Informacje te są następnie wykorzystywane przy planowaniu własnych działań wyborczych.

Hojni, ale czy skuteczni?

Dla amerykańskiej lewicy Kochowie są wcieleniem wszystkiego, co najgorsze w systemie politycznym i społeczeństwie USA – miliarderami, którzy wykorzystując swoją przewagę finansową, chcą narzucić model społeczny i gospodarczy faworyzujący najzamożniejszych. Co więcej, gdyby wierzyć tym opiniom, ledwie krok dzieli ich od sukcesu.

Tymczasem mimo niezwykłej hojności – Kochowie nie tylko wspierają organizacje polityczne, lecz także prowadzą rozbudowaną działalność charytatywną, wspierając muzea, szpitale i teatry – bracia osiągnęli znacznie mniej, niż zakładali. Charles Koch w niedawnym wywiadzie dla stacji informacyjnej MSNBC przyznał, że do tej pory większość ich działań zmierzających do zmiany amerykańskiej polityki zakończyła się porażką. Owszem, wielu spośród popieranych przez nich kandydatów zwyciężyło w wyborach. Doszło również do wyraźnej zmiany języka debaty publicznej, jednak zmiana samej polityki nie jest tak znacząca, jak bracia by chcieli. Z drugiej strony usztywnienie ideologiczne i ostry skręt w prawo, które są widoczne w Partii Republikańskiej – przejawiające się m.in. w ciągle podejmowanych próbach cofnięcia reformy systemu opieki zdrowotnej – dobitnie wskazują, jak wiele już udało im się osiągnąć. Czas pokaże, gdzie jest ostateczna granica ich sukcesu.

Foto: www.bidnessetc.com

Strony: 1 2

Wydanie: 2015, 51/2015

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy