Kompas Gordona Browna

Kompas Gordona Browna

Dokąd poprowadzi Wielką Brytanię następca Tony’ego Blaira? Długo czekał w cieniu Tony’ego Blaira, w końcu cierpliwość została wynagrodzona. 27 czerwca minister finansów, Gordon Brown, zostanie premierem Wielkiej Brytanii. Nie jest pewne, dokąd poprowadzi swój kraj. Obiecuje „nowe wizje i nowe idee”, konkretne działania zamiast politycznego spektaklu. Co się jednak kryje za tak wzniosłymi hasłami, do końca nie wiadomo. Jak napisał „New York Times”, 56-letni Brown wciąż pozostaje zagadką. Przyjaciele chwalą „kanclerza skarbu” (tak brzmi oficjalny tytuł ministra finansów) jako tytana pracy, trzeźwego, rzeczowego, godnego zaufania człowieka o nieposzlakowanej moralności. Krytycy widzą w przyszłym szefie rządu introwertyka niezdolnego do pracy w zespole, opętanego żądzą kontroli wszystkiego, który działa ze „stalinowską bezwzględnością”, jak obrazowo określił to dziennik „The Guardian”. Niektórzy uważają, że Brown czuje się dobrze tylko w wąskim gronie potakiewiczów, całkowicie posłusznych jego woli. Gordon Brown urodził się w rodzinie szkockiego pastora. Duchowny był nie tylko pobożnym mężem, lecz także niezwykle gorliwym zwolennikiem Partii Pracy. Kiedy laburzyści wygrywali wybory, Brown senior intonował w swym kościele: „Więc wszyscy podziękujmy Bogu”. Kiedy jednak zwyciężali konserwatyści, wierni musieli śpiewać: „My, niegodni grzesznicy”. Nic więc dziwnego, że także Gordon wstąpił do Partii Pracy, kiedy tylko skończył 18 lat. Studiował historię w Edynburgu, jednak prawdziwą jego pasją było rządzenie państwem. Księżniczka Marguerite, najstarsza córka byłego króla Rumunii, Michała, która była przyjaciółką Browna przez pięć lat, określa swój związek z przyszłym ministrem finansów słowami: „polityka, polityka, polityka”. W 1983 r. Gordon Brown i Tony Blair po raz pierwszy zostali członkami Izby Gmin. Obaj mieli wspólne biuro. Tak narodziła się niezwykła przyjaźń, połączona z rywalizacją. W maju 1994 r. nieoczekiwanie zmarł przywódca Partii Pracy, John Smith. Wydawało się, że nowym szefem laburzystów zostanie słynący z mrówczej pracowitości (18 godzin dziennie podczas kampanii wyborczych) syn szkockiego pastora. Ale także młodszy, bardziej charyzmatyczny Blair miał wielkie ambicje. Obaj dżentelmeni odbyli długą rozmowę podczas owianego już legendami spotkania w restauracji Granita w Islington. Brown ustąpił Blairowi pierwszeństwa – w zamian za liczne obietnice. Obaj byli architektami Nowej Partii Pracy (New Labour), która w 1997 r. odniosła błyskotliwe zwycięstwo wyborcze. Gordon objął urząd kanclerza skarbu – stał się najdłużej sprawującym swą funkcję ministrem finansów w historii Wielkiej Brytanii. Dzięki swej prywatnej umowie z Blairem zyskał bardzo rozległe kompetencje, niemalże samodzielność. Fama głosi, że premier musiał bez długich dyskusji akceptować propozycje budżetu państwa, będące dziełem kanclerza skarbu. Wielu uważa, że to szkocki polityk jest właściwym twórcą gospodarczego rozkwitu Zjednoczonego Królestwa za rządów Tony’ego Blaira. Gordon Brown przyznał Bankowi Anglii niezależność od rządu i skutecznie storpedował projekty przyjęcia przez Wielką Brytanię europejskiej waluty. Postawił bowiem „pięć warunków” wprowadzenia euro, tak sformułowanych, że w praktyce niemożliwych do spełnienia. Jak każdy polityk Brown nie ustrzegł się błędów. Polecił sprzedać 60% zasobów złota Banku Anglii – wkrótce potem wartość szlachetnego kruszcu znacznie wzrosła. Opozycja z zapałem oskarżała „sprzedawcę złota” o nieudolność i marnotrawstwo. Przez długi czas minister finansów uchodził za zakamieniałego, trochę dziwacznego starego kawalera. Dziennikarka BBC, Sue Lawley, pewnego dnia zapytała otwarcie ministra finansów: „Ludzie chcieliby wiedzieć, czy jest pan gejem albo czy w pańskiej osobowości nie ma jakichś rys?”. Szkocki polityk odpowiedział spokojnie, że ma przyjaciół, a zresztą może kiedyś się ożeni. Rzeczywiście w 2000 r. wziął dyskretny ślub ze swą długoletnią przyjaciółką Sarah Macaulay, specjalistką od public relation. Przemyślna Sarah potrafiła trochę „unowocześnić męża”, który pokazywał się lepiej ubrany i z pewnością weselszy. Podobno także za radą małżonki wybielił sobie zęby i zaczął pielęgnować uprzednio zaniedbane paznokcie. Młode małżeństwo przeżyło wszakże dramat, kiedy pierwsze dziecko, córeczka Jennifer Jane, zmarła w dziesięć dni po urodzeniu. Tragedia ta przyniosła rodzinie ministra sympatię opinii publicznej. Brownowie mają jeszcze dwóch

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 23/2007

Kategorie: Świat