Koniec gwiezdnych wojen?

Koniec gwiezdnych wojen?

Do kin wchodzi „Zemsta Sithów” – film zamykający najbardziej dochodową serię w historii kina Pięć minut. Tyle trwało wyprzedanie do ostatniego miejsca tysiąca biletów na maraton sześciu filmów z serii „Gwiezdne wojny” 16 maja w londyńskim kinie Empire. Bo kolejne odsłony kosmicznej sagi George’a Lucasa mogą być artystyczną klapą w opinii krytyków – jak pokazały dwa ostatnie odcinki: „Mroczne widmo” i „Atak klonów” – ale zawsze są wydarzeniem. Fani czekają z nadzieją, że „Zemsta Sithów” dorówna wreszcie legendzie oryginalnej trylogii. Trylogii, która zmieniła kino i o której napisano tomy. Czas na krótką powtórkę przed seansem… Zemsta Sithów Tym razem niemal wszystko wiadomo. George Lucas nie miał nic przeciwko przeciekom z planu. Niespodzianek w filmie, który ma zamknąć sagę w kosmiczną całość, i tak za dużo być nie mogło. Akcja dzieje się na 19 lat przed „Nową nadzieją” (czyli oryginalnymi „Gwiezdnymi wojnami”). Anakin Skywalker (Hayden Christensen), rycerz Jedi, przejdzie na Ciemną Stronę Mocy i stanie się sługą złowieszczego Imperatora. Kulminacją będzie dramatyczny pojedynek Anakina z mistrzem i przyjacielem Obi-Wanem Kenobim (Ewan McGregor) na wulkanicznej planecie. Poraniony Anakin zmieni się w pół człowieka, pół maszynę – Dartha Vadera, jednego z najpopularniejszych złoczyńców w historii kina. Jeśli historia ma zostać domknięta, to oczywiście niemal wszyscy rycerze Jedi zostaną zgładzeni, mistrz Yoda ostatecznie znajdzie się na bagiennej planecie Dagobath, a Padme (Natalie Portman) potajemnie poślubiona Anakinowi urodzi bliźnięta, Luke’a i Leię. Wkrótce potem umrze, a dzieci, ukryte przed ojcem, zostaną rozdzielone. Odnajdą się później, aby przewodzić Rebelii i odkupić duszę ojca. Ale to już dobrze znamy… A jak wypadła realizacja? Kilku krytyków amerykańskich i brytyjskich, którzy widzieli gotowy film, ogłosiło powrót wielkiego widowiska i atmosfery spod znaku pierwszej trylogii, powrót Lucasa w wielkiej formie. Ale na pewno nie jest to film dla małych dzieci – na ekranie jest zbyt dużo okrucieństwa. Skąd my to znamy „Odyseja”, staroangielski poemat „Beowulf”, legendy arturiańskie, „Pieśń o Nibelungach”, „Władca Pierścieni”, „Diuna” Franka Herberta, opowieści o samurajach, westerny, filmy wojenne, wschodnie filozofie – wszystko to można znaleźć w „Gwiezdnych wojnach”. Lucas czerpał z kopalni archetypów, mimo że bohaterowie zamieszkują „odległą galaktykę”. Wpływ na niego miały prace słynnego antropologa i religioznawcy, Josepha Campbella, który zajmował się pochodzeniem mitów i światowych religii i szukaniem związków między nimi. Oryginalna historia ewoluowała wielokrotnie. Ale w jej centrum Lucas pozostawił historię rodzinnego trójkąta: ojca i dwojga bliźniąt. Najpierw bohaterem „Gwiezdnych wojen” miał być 60-letni generał, potem jednak został nim młody chłopak, Luke Skywalker (początkowo Starkiller), a jego ojca Lucas uczynił czarnym charakterem. Przez pewien czas reżyser myślał, żeby Luke był karzełkiem, a jego przyjaciel Han Solo – zielonym potworem ze skrzelami. Na szczęście zmienił zdanie. Pojęcie Mocy – mistycznej siły, pola energetycznego wytwarzanego przez wszystko, co żywe – też się zmieniało. W pewnym momencie miało nawet formę kryształu, rodzaju Świętego Graala galaktyki. Czasy Imperium Zła Premiera „Gwiezdnych wojen” w 1977 r. przypadła w USA na czas po wyścigu kosmicznym, okres rosnącej inflacji i cen ropy, czas po aferze Watergate, a przede wszystkim wojnie w Wietnamie. Na ekranach dominowali antybohaterowie, którzy łamali wszelkie zasady, a w kinie science-fiction królowały apokaliptyczne wizje społeczeństwa, śmierć i zniszczenie. Premiera kosmicznej sagi pokazała, że publiczność ma ogromną potrzebę mitu. Niektórzy wskazują nawet, że cała saga – walka garstki partyzantów z ogromnym, złowieszczym imperium – to rozliczenie Lucasa z porażką w Wietnamie. W czasach zimnej wojny nomenklatura z kosmicznej opowieści łatwo się przyjęła – Reagan wykorzystał nazwę Gwiezdne Wojny dla systemu obronnego, a ZSRR nazywał „Imperium Zła”. Z nową trylogią było już Lucasowi trudniej się wpisać w polityczny krajobraz, choć obrady Senatu przypominają nieco dyskusje w ONZ. Eewolucyjna żyła złota Bajka w kosmosie zmieniła kino na Ziemi – wpłynęła zarówno na wymagania publiczności, jak i na sposób kręcenia filmów. Lucas i założone przez niego studio Industrial Light and

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2005, 2005

Kategorie: Kultura