Korpusy kobiece (ale nie wojskowe)

Korpusy kobiece (ale nie wojskowe)

I Jelinek, i Masłowska piszą o beznadziei systemu, o ludzkiej karłowatości, o złudzeniach i mitach życia. Ale jakże inaczej W sklepach mięsnych sprzedaje się tzw. korpusy kurze, czyli tułów kury bez nóg, skrzydełek i, rzecz jasna, bez głowy. Drogie to nie jest, bo, powiedzmy sobie, niezbyt też odżywcze. Oprócz korpusów kurzych występują na rynku także korpusy kobiece, te jednak nie służą do odżywiania się. Widziałam już wazonik, który był ukształtowany na wzór korpusu kobiety, górą biust, poniżej tzw. łono, widziałam podstawkę pod telefon typu korpus kobiecy (spytałam, do czego to służy, bo nie mogłam się domyślić, że chodzi o to, żeby telefon wyrastał znad plastikowych różowych cycków). Korpusy kobiece często zdobią okładki czasopism. Trzask, prask, obcięta głowa, ręce, nogi. Zostaje samo sedno. Ciężarny korpus kobiecy zdobił swego czasu okładkę „Przeglądu” – chodziło o sztuczne zapłodnienie – nosicielka ciąży była bezgłowa, lecz jej goły ciężarny korpus całowała męska, zachwycona swym przyszłym ojcostwem głowa. Fu. Inne, fotograficzne korpusy w tym i owym klubie na ścianach robią za tzw. sztukę, czarno-białe, wiszą w ramkach. Korpus kobiecy – czy to na fotografii, czy jako plastikowa różowa podstawka do telefonu – wyraża, świadomy lub nie, stosunek do kobiety: jej istota zawiera się w korpusie seksualno-reprodukcyjnym. Paula, Brigitte; pan i niewolnica Paula i Brigitte, bohaterki powieści Elfriede Jelinek „Amatorki”, także są korpusami kobiecymi. Rzecz się dzieje jakoś na przełomie może lat 60. i 70. XX w. w podalpejskich wiejskich okolicach. Brigitte szyje w fabryce biusthaltery. Paula, lat 15, chce się uczyć krawiectwa, co jest rewolucyjnym podejściem do własnego życia, gdyż we wsi dla kobiet przewidziano inny schemat: „(…) z biegiem lat powstał naturalny cykl: rodzisz się, wchodzisz, wychodzisz za mąż i znów wychodzisz, rodzisz córkę, gospodynię domową lub sprzedawczynię, częściej gospodynię domową, córka wchodzi, matka wyciąga kopyta, córka wychodzi za mąż, wychodzi (…)”. Kobiety obstawiały mężczyzn, a mężczyźni obstawiali alkohol. Brzmi to swojsko, prawda? Czyli: kobiety obstawiały mężczyzn jako rzeczywistość wyższego rzędu, a mężczyźni chcieli uciec od rzeczywistości, czyli od siebie. (Aż dziw, jaka ta Austria sprzed 40 lat podobna do Polski). Zatem oba niewiele warte korpusy kobiece, Brigitte i Paula, obstawiły losy. Los Brigitte nazywa się Hainz i jest elektromonterem, los Pauli nazywa się Erich i jest drwalem. Chodzi o miłość i o życie. Czyli o to, żeby zajść w ciążę z tym wybranym i ukochanym. Czyli z tym facetem, którego się nienawidzi i któremu jest się obojętnym jak kamień na drodze. W wyniku ciąży zostaje się jego żoną. To zwalnia od pracy w fabryce lub od krawiectwa i pozwala spędzić resztę (nie)życia, zajmując się mężem, dziećmi i domem. To daje szacunek, jaki przynosi pozycja legalnej żony, matki dzieci swego legalnego męża. Pauli zresztą niezbyt się powiodło i choć zaszła w ciążę, Erich nie chce się ożenić. Cała wieś pokłada się ze śmiechu. Ciężarne ciało korpusu kobiecego zwanego Paulą stało się jeszcze mniej warte niż zazwyczaj („w wypadku świni – pisze Jelinek – oznaczałoby to nadzwyczajny wzrost wartości”). Właściwie w ogóle pozbawione wartości, a co do reszty: „Nikt nie mówi o głowie Pauli, kto zdecyduje się na ciało Pauli, otrzyma jej głowę i jej pracowitość w prezencie, jako promocyjny prezent reklamowy lub jako bonus (…)”. Jelinek nie jest zainteresowana żadnym zdaniem, które nie jest wyprowadzeniem ciosu prosto w szczękę tej rzeczywistości, którą opisuje. Ta proza siedzi w tradycji zakorzenionej w niemieckim ekspresjonizmie, w prozie Canettiego i Brechta – tu nie ma sentymentów, nie ma zmiłuj. Na skrzydełku napisano, że Jelinek chce pokazać relację mężczyzna-kobieta jako (heglowską) relację pan-niewolnik. Pan ma pewną władzę i znaczenie, które mu nadano bez jego zasług, lecz nie ma umiejętności potrzebnych do życia, na przykład nie umie posprzątać lub zrobić sobie ciasta, kiedy ma na nie ochotę. Potrzebuje też seksu. Kobieta nie ma władzy i niewiele znaczy, ale umie sprzątać i piec ciasto, jest też kurzym korpusem, to znaczy nadaje się do seksu i reprodukcji. Pan gardzi niewolnikiem, niewolnik nienawidzi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 28/2005

Kategorie: Opinie