Krótki kurs historii dopłat

Krótki kurs historii dopłat

O czym hazardowa komisja śledcza wiedzieć nie chce No daj mi, Derdziuk, wódki, no, co ci to stanowi? Ja nie mogę, muszę zawieźć tatowi – ten fragment utworu Kazika Staszewskiego zaciekawił posła Bartosza Arłukowicza, którego – jak podały media – „zjadała ciekawość, czy w tekście chodziło o urzędnika, który stanął przed komisją”. Apetyt posła naprawdę został zaspokojony. Były szef Rządowego Centrum Legislacyjnego, Zbigniew Derdziuk, zeznał, że w stanie wojennym nie dał Kazikowi kartki na wódkę, bo: „Brat planował wesele na wiosnę”! Nie pierwszy raz śledczy badający kulisy afery hazardowej pogrążyli się w oparach absurdu. Z poselskich oczu zniknął jeden z celów komisji – ujawnienie nieprawidłowości w procesie stanowienia prawa. I trudno się dziwić. Nie trzeba szczególnych kwalifikacji, by szukać źródeł przecieku w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów według scenariusza Tusk – Drzewiecki – Rosół – Sobiesiakówna – Sobiesiak lub na podstawie billingów badać stopień fraternizacji polityków Platformy Obywatelskiej z przedstawicielami biznesu. Wszystko to coraz bardziej przypomina casting na stanowisko prokuratora rejonowego w Pcimiu – gdyby takowa prokuratura istniała. Hazardowe pralnie Obawiam się, że członkowie komisji nie wiedzą nawet, na czym polegał mechanizm poboru słynnych dopłat, o rezygnację z których tak zabiegali biznesmeni. Choć wyjaśnienie motywów, którymi kierowali się urzędnicy resortu finansów, forsując pomysł objęcia nimi większości gier hazardowych, ma istotne znaczenie dla zrozumienia tego, co działo się wokół ustawy. Komisji nie interesują też szczegóły działalności grup przestępczych w branży hazardowej i rozmiary szarej strefy. Lecz po co drążyć, skoro świadkowie przyznają, że ich wiedza na ten temat pochodziła… z amerykańskich filmów? Z opublikowanego ostatnio Biuletynu Statystycznego Służby Celnej wynika, że między I a III kwartałem 2009 r. przeprowadzono 15.924 kontrole doraźne w punktach gier z jednorękimi bandytami, w których zainstalowanych było 55.047 urządzeń. Zabezpieczono 438 nielegalnych automatów i wszczęto 175 spraw karnych skarbowych. Czy to dużo? Nie wiadomo. Minister finansów Jan Vincent Rostowski pytany przez posła Franciszka Stefaniuka (PSL) o rozmiary szarej strefy w hazardzie nie był w stanie udzielić precyzyjnej odpowiedzi. – 3 procent to 3 procent – odparł Stefaniukowi. Wykazał się też niewiedzą na temat przypadków prania pieniędzy przez spółki działające w tym obszarze. Składający zeznania dzień wcześniej wiceminister finansów Jacek Kapica powiedział członkom komisji, że od 2003 r. liczba nielegalnie działających automatów systematycznie spadała, a w 2009 r. na ponad 55 tys. tych urządzeń służby celne zatrzymały 500. Resort oceniał szarą strefę na 1%! Jednocześnie minister dodał, że po wejściu w życie rozporządzenia z 24 lutego 2009 r., zmieniającego obowiązujące zasady sprawdzania funkcjonalności automatu na okoliczność kumulacji i stawki wygranych (chodzi o tzw. możliwość kumulacji), przekraczanie dopuszczalnych ustawą norm dotyczyło 71% automatów. Rzecz w tym, że owe urządzenia otrzymały wcześniej certyfikaty i działały zgodnie z rozporządzeniami… Ministerstwa Finansów! Ich właściciele stawiają pytanie, czy prawo może działać wstecz. Rzecz jest skomplikowana i zapewne kiedyś zostanie rozstrzygnięta przez sądy. W trakcie przesłuchań okazało się, że nie jest też prawdą, iż celem nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych była chęć uchronienia Polaków przed uzależnieniami. Minister Rostowski przyznał, że z jego punktu widzenia główny był cel fiskalny. Przy czym pamiętajmy – dopłaty obciążałyby nie spółki hazardowe, lecz graczy – czyli obywateli! W wydanej w 2008 r. książce „Wielka kumulacja. Hazard, polityka i EURO 2012” dowodziłem, że przychody z hazardu w nowoczesnych państwach są uzupełnieniem systemu podatkowego. Rząd może bowiem sięgać tylko do kieszeni tych, którzy mają pieniądze. Jesienią 2009 r. Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym Monice Olejnik wspomniał, że Prawo i Sprawiedliwość chciało „uspołecznienia” zysków z hazardu. Apetyty rządzących były ogromne. Minister Michał Boni zeznał, że latem w rozmowach z minister Suchocką-Roguską padały kwoty od 500 mln zł do 1,5 mld. Było po co się schylić. W ostatnich latach przychody (nie mylić z zyskami) spółek hazardowych gwałtownie rosły. W 2009 r. przychody całego sektora mogły sięgnąć 20 mld zł. Z czego ponad 10 mld przypadło niskiemu hazardowi. Minister koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2010, 2010

Kategorie: Kraj