Krwawe Królestwo niebieskie

Krwawe Królestwo niebieskie

Ridley Scott nakręcił poprawny politycznie epos o wyprawach krzyżowych Szalone bitwy wśród bezkresnej pustyni, oblężenie świętego miasta, miłość rycerza bez skazy do egzotycznej księżniczki. Takie i inne fascynujące rzeczy można zobaczyć w monumentalnym filmie Ridleya Scotta „Królestwo niebieskie” (Kingdom of Heaven), który właśnie wszedł na ekrany. Opowiada o burzliwych czasach wypraw krzyżowych i o tym, jak w 1187 r. wielki sułtan Saladyn odebrał chrześcijanom Jerozolimę. Ten nakręcony kosztem 140 mln dol. obraz wzbudził kontrowersje wśród chrześcijan i muzułmanów, zwłaszcza że po wielu stuleciach problematyka wciąż zdaje się aktualna. Prezydent Bush nazwał swą wojnę z terroryzmem krucjatą, przeważnie chrześcijańskie armie Stanów Zjednoczonych kontrolują muzułmańskie kraje – Afganistan i Irak, fundamentaliści islamscy ścinają głowy niewiernym, historycy ostrzegają przed niszczycielskim „zderzeniem cywilizacji”. Czyżby chrześcijanie i wyznawcy Proroka skazani byli na wieczny konflikt? Kiedy Ridley Scott kręcił swój film w Maroku, fundamentaliści islamscy zagrozili zamachami. Króla Maroka Mohammed VI musiał przyznać ekipie eskortę wojskową. 1,5 tys. doborowych, znakomicie jeżdżących konno żołnierzy monarchy zagrało jako statyści. Władca z Rabatu chwalił dzieło Scotta. Khaled Abu al-Fadl, profesor islamskiego prawa na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, uważa jednak, że „Królestwo niebieskie” nauczy ludzi nienawidzić muzułmanów. Wyznawcy islamu przedstawieni są bowiem w filmie jako głupi, zacofani, niezdolni do kompleksowego myślenia. „Postacie zachodnie to istoty ludzkie, przeżywające całą gamę uczuć. Po stronie muzułmańskiej, z wyjątkiem Saladyna, każdy pokazany został jako machina pozbawiona umysłu, maniakalnie wykrzykująca: Allah akbar!”, żalił się. Także „narodzeni na nowo” chrześcijanie w USA zapowiadają bojkot „Królestwa niebieskiego”. Ich zdaniem, film ukazuje chrześcijan jako osobników okrutnych i chciwych. „Biskup Jerozolimy to tchórz, który opuszcza swe owce. Nie chcemy tego filmu”, krytykuje Bob Waliszewski, autor programu na temat kina, transmitowanego przez 300 stacji radiowych w USA. Narodzonych na nowo chrześcijan (ruch nowo nawróconych) jest w USA około 80 mln, toteż bojkot może się przyczynić do finansowej klapy filmu przynajmniej w Ameryce. Ridley Scott wynajął agencję public relations, aby przekonać oburzonych chrześcijan, że nie mają powodu do gniewu, zapewne jednak osiągnie niewiele. Brytyjski reżyser, twórca wielu kinowych hitów („Obcego”, „Łowcy androidów” czy „Gladiatora”), zapewnia, że pragnął oddać sprawiedliwość każdej ze stron konfliktu w Ziemi Świętej. Film opowiada historię Baliana, kowala z Francji, pogrążonego w żałobie po stracie dziecka i żony. Godfrey z Ibelinu (Liam Neeson), krzyżowiec i baron Królestwa Jerozolimskiego, jest ojcem Baliana i pragnie zabrać syna z nieprawego łoża do Ziemi Świętej. Balian (dobra rola Orlanda Blooma) wyrusza wraz z ojcem, lecz wcześniej zabija księdza, który obraził pamięć jego żony. W potyczce ze zbrojnymi, wysłanymi, by pojmać zabójcę, Godfrey odnosi śmiertelne rany. Zanim umrze, pasuje syna na rycerza i odbierze odeń przysięgę, że będzie dzielnym i prawdomównym obrońcą ubogich. Balian obejmuje w Królestwie Jerozolimskim swe (skromne) dziedzictwo. W Ziemi Świętej panuje mądry król Baldwin IV, wspierany przez roztropnego marszałka armii Tyberiasa (Jeremy Irons). Obaj, podobnie jak wcześniej Godfrey z Ibelinu, pragną stworzyć Królestwo Niebieskie, Królestwo Sumienia. Pod rządami Baldwina wyznawcy różnych religii, chrześcijanie, muzułmanie, żydzi, żyją w harmonii i pokoju. Baldwin utrzymuje kruchy rozejm z potężnym sułtanem, Saladynem (syryjski aktor Ghassan Massoud), szlachetnym monarchą, który również nie pali się do wojny. Niestety, ciało króla Baldwina trawi trąd, dni młodego monarchy są policzone. W królestwie knuje spiski stronnictwo wojenne, na którego czele stoją żądny władzy Gwidon de Lusignan, mąż królewskiej siostry, Sybilli, oraz szalony Renald z Chatillon, pan na zamku Kerak w Zajordanii. Wspierają ich rycerze z zakonu templariuszy. Balian romansuje z Sybillą (Eva Green), jednak kiedy Baldwin chce stracić Gwidona i oddać koronę oraz rękę swej siostry baronowi z Ibelinu, rycerz bez skazy odmawia. Konsekwencją jest katastrofa. Po śmierci trędowatego władcy Gwidon de Lusignan zasiada na tronie i wraz z Renaldem prowokuje Saladyna do wojny. Fatalnie dowodzona armia chrześcijan ponosi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2005, 2005

Kategorie: Kultura