Krynickie lato w cieniu przekopu

Krynickie lato w cieniu przekopu

Nowy Swiat, 03.05.2019 r. Mieszkancy Mierzei Wislanej i turysci na terenie planowanej budowy kanalu zeglugowego miedzy Zatoka Gdanska a Zalewem Wislanym w Nowym Swiecie, na Mierzei Wislanej., Image: 436172192, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Forum, Forum - Dejnarowicz Łukasz

Mieszkańcy w zdecydowanej większości są przeciwni budowie kanału. Turyści zdania nie mają 20 czerwca, początek pierwszego letniego weekendu. Na przystani w Tolkmicku grupa ludzi czeka na statek do Krynicy Morskiej. Przeważają rodziny z dziećmi i emeryci, jest też spalony na brąz cyklista z Wielkopolski, który na rowerku Wigry 2 z przyczepką przejechał 1100 km, aż pod klasztor kamedułów nad jeziorem Wigry na Suwalszczyźnie. Jego wyprawa ma cel: promuje odbudowę starej średzkiej kolei powiatowej. – Jeden parowóz już się udało przywrócić do ruchu, teraz zbierane są pieniądze na renowację drugiego – tłumaczy. Statek sunie w kierunku zielonego paska Mierzei Wiślanej, po prawej stronie powoli rozmywają się wieże fromborskiej katedry, a czerwona latarnia morska w Krynicy jest coraz bliżej. Z głośnika lecą szanty, co nie podoba się tym, którzy chcieliby posłuchać głosów natury. Bilet normalny w dwie strony kosztuje 42 zł, ulgowy dla dzieci 30 zł, na rower w jedną stronę 15 zł, a kawa w kajucie na dole jest od 6 zł. Można też kupić słodycze, lody, pizzę. O kanale nikt nie rozmawia. Rowerzysta od wigier też nie daje się wciągnąć w dyskusję, tłumaczy, że śpieszy się do Kątów Rybackich do znajomego. A niech budują Wczasowa Krynica wstaje późno. Z rana w święto Bożego Ciała na chodnikach ludzi niewielu. Nie otwarto jeszcze sklepików z pamiątkami, barów, budek z goframi i lodami. Meleksy rozwożące turystów za 5 zł od osoby jeszcze nie ruszyły w trasę po mieście. Sennie. Dusznego upału nie łagodzi nawet bliskość morza. Przy ul. Gdańskiej, głównej w miasteczku, na wielu domach wiszą odręcznie wykonane banery z napisami: „Mierzeja bez przerwy”, „Przekopu nie będzie”, „Przekop Stop”. Hasła wymyte przez deszcze, choć nadal krzyczą, są jak wspomnienie po minionej bitwie. Szosa, która prowadzi do miejsca, gdzie w lutym wycięto las pod kanał, jest wąska i połatana. Bez pobocza, chodnika czy ścieżki dla rowerów. Większe samochody mijają się z trudem na leśnych zakrętach. Za przystankiem PKS Przebrno nagle odsłaniają się gołe wzgórza. Ludzie wydeptali przez nie dróżkę na plażę, bo w pobliżu jest zejście Kąty Rybackie 41. Na prowizorycznej tabliczce napis ze strzałką: „Do punktu widokowego”. Nieliczni wspinają się na wzgórze, patrząc po prawej stronie na morze, a po lewej na szare wody zalewu. Robią zdjęcia smartfonami. Ale gdy pytam o kanał, słyszę: „To nie nasza sprawa”, „Nie interesuje mnie to”, „Nie jestem stąd”. Tylko Ola, która przyjechała z Kątów rowerem, jest zdecydowana. – Bardzo dobrze, że będzie przekop – mówi – może coś tu w końcu się zmieni. Przegrywamy z Władysławowem, z Sopotem. Jaką tu mamy drogę? A po sezonie to już kompletne zadupie, jeden autobus dziennie do nas jeździ. Nowy Świat – miejsce, w którym powstaje przekop, to nazwa historyczna, wieś istniała przed II wojną światową, po wojnie jej budynki rozebrano. Wieczorem, po krótkiej burzy, tłumy wylewają się z krynickich pensjonatów, z hotelików i ciągną do centrum – do lokali, kafejek, barów, z których płyną taneczne rytmy. Panie w wieczorowych kreacjach, podmalowane, panowie jakby bardziej wyjściowi. W altanie jednego z ośrodków akordeonista z Mrągowa wytrwale ćwiczy. To jego pasja na emeryturze . – We wszystkim trzeba znaleźć umiar – gawędzi. – Z rana byłem z żoną w kościele, potem plaża, ale bez przesady, następnie obiad, a zaraz będzie kolacja i piwko, może też potańczyć się uda. Krynica zmienia się na lepsze. Widziała pani nadmorską promenadę? W sprawie przekopu jest zdecydowany. Kocha przyrodę, lecz świat musi iść do przodu. A niech budują. Od Rosjan się uniezależnimy. A Krynica tylko na tym zyska, przyjedzie więcej turystów. Nawet swoją gospodynię prawie przekonał. 500 kartek do Brukseli Jednak Janina Lew, z którą rozmawiam następnego dnia, na przekonaną nie wygląda. – Kiedy w połowie października 2018 r. Jarosław Kaczyński z ministrem Markiem Gróbarczykiem przyjechał wkopać słupek geodezyjny na plaży, ominęli Krynicę szerokim łukiem. To mówi samo za siebie. Więc jak w lutym zaczęto wycinać las, mimo odwołania marszałka województwa do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, co mieliśmy robić? Wieszać się na drzewach? Postanowiliśmy wysłać 500 kartek, zwykłych widokówek do Brukseli. Najbardziej boję się tego, że wszystko zostanie rozgrzebane na lata i nikt

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 28/2019

Kategorie: Kraj