Krzysztof Kieślowski: wzrost i wymiary

Krzysztof Kieślowski: wzrost i wymiary

Penis (krakowski)
Drugim tajemniczym mężczyzną (po Arturze Barcisiu naturalnie) był ten szacowny krakowski mieszczanin, na którego natknęła się Irène Jacob w „Podwójnym życiu Weroniki”. Dziewczyna uciekła z krakowskiego Rynku, gdzie ZOMO akurat pałowało demonstrantów. W bocznej uliczce spacerował tylko dostojnie starszy pan. Spotkali się wzrokiem. I on wówczas rozchylił poły płaszcza. Ze spodni wystawał mu pokaźnych rozmiarów penis. Nic więcej o tym człowieku nie wiadomo. Symbolika jego przyrodzenia jest w najwyższym stopniu niejasna. Jak choćby chochoła z pobliskich Bronowic. Zapewne próba rozwikłania tego problemu, jego nawarstwiających się interpretacji, mogłaby posłużyć za kanwę niejednego doktoratu w instytucie filmoznawstwa.

Piesiewicz
Krzysztof Piesiewicz, scenarzysta m.in. „Dekalogu” i „Trzech kolorów”. Kiedy wybuchła afera z jego udziałem (a także panienek z agencji, białego proszku, damskich ciuszków i sprzętu nagrywającego), powszechnie żałowano, że Kieślowski tego nie dożył. Dopiero miałby scenariusz do filmu.
Piesiewicz: „Zawsze byłem ufny i otwarty. Wydawało mi się, że świat jest dobry, a ludzie życzliwi. Tymczasem przeciwko mnie przez osiem tygodni knuto sprytną intrygę z użyciem specjalnego sprzętu i rekwizytów, przywieziono szminki, stroje. Przygotowywano prowokację, w której – jestem o tym przekonany – musiało brać udział więcej osób niż te, które zostały zidentyfikowane. Proszę mi wybaczyć, ale kobieta, która to wszystko zainicjowała, zupełnie nie różniła się od pani (do dziennikarki). Była trochę starsza – normalna trzydziestokilkuletnia osoba. Twierdziła, że pracuje w korporacji medialnej, później z aktu oskarżenia okazało się, że była asystentką prezesa spółki”. Nie tylko Weronika, okazało się, miała podwójne życie.

Punkt widzenia nocnego portiera
Portier: „Ja też tak sądzę, że może ta młodzież za dużo ma wolności, no po prostu za dużo ma popuszczone lejcy. Mnie to się nie podobuje… że długie włosy noszą… spodnie… rozszerzane czy wąskie… wąsy, brody, jakieś wie pan tam. No… baki, no fakt, że ja sam noszę… no ale to baki to jeszcze nie jest takie, można powiedzieć, żeby to był człowiek agresywny. To ja takiego człowieka nienawidzę, proszę pana”.

Reżyser: „Ten portier nie był złym człowiekiem. On akurat naprawdę myśli, że dobrze byłoby kogoś publicznie powiesić, bo wtedy wszyscy się przestraszą i przestaną popełniać zbrodnie. W historii przerabialiśmy ten punkt widzenia, on był jego reprezentantem”.

Reżyser
Hanna Krall: „Jakiś czas wcześniej, gdy kręcił »Amatora«, stwierdziłam, że na planie jego filmów nie sposób się zorientować, kto gra, a kto jest z ekipy technicznej. Na planie Wajdy nie ma się zapewne takich wątpliwości. Nikomu nie przychodzi na myśl, że Olbrychski jest pomocnikiem elektryka”.

Ruski zegarek
Kieślowski w swoich filmach wielokrotnie zmagał się z problemem, jak przetłumaczyć realia Europy Wschodniej na świat pojęć zrozumiały dla Zachodu. „W samochodzie zastanawiamy się, jak Romek na jutrzejszej projekcji przetłumaczy ordynarne dialogi z filmu »Białego«, którego akcja toczy się w Polsce, więc dialogi dla Marina i ekipy francuskiej muszą być tłumaczone. Ponieważ Romek jest delikatnym człowiekiem, proponujemy zamiast: »Ruski, w kurwę jebany« (chodzi o marny zegarek), powiedzieć: »Radziecki zegarek, chyba tandetny«.

Ślubowanie
Tekst dla studentów I roku łódzkiej Filmówki, rok 1964.
„Ślubuję uroczyście, że:
– będę studiował systematycznie i pilnie,
– będę spełniał wszystkie wymagania i zarządzenia mojej uczelni i władz zwierzchnich,
– będę okazywał należny szacunek władzom uczelni, jej profesorom i pracownikom oraz
– będę przestrzegał zasad koleżeńskiego współżycia i korzystał z należytą dbałością z mienia szkoły”.
Podpisano: Krzysztof Kieślowski.

Wielki Świat
„Komenda Stołeczna Milicji Obywatelskiej w Warszawie zawiadamia, że na podst. art. 4 ust. 2 pkt 5 ustawy o paszportach z dnia 17 czerwca 1959 r. (Dz. U. Nr 17 z 1967 r. poz. 81) podanie Obywatela o wydanie paszportu na wyjazd do Danii załatwione zostało odmownie”.

Zawód
„Po raz kolejny męczy mnie myśl, że wykonuję niepoważny zawód. Kilka lat temu francuskie »Libération« zapytało kilkunastu reżyserów, czemu robią filmy. Odpowiedziałem wówczas: »Bo nie umiem nic innego«”.

„Nie uważam się za artystę. Jestem rzemieślnikiem. Człowiekiem, który zna niektóre podstawy pewnego zawodu”.

„Czasem wolałbym robić coś, co by się komuś do czegoś przydało, np. dobre buty albo dobry stół”.

Listopad 1993 r., w wywiadzie: „Nakręciłem już wystarczającą ilość filmów, mam 52 lata i uważam, że to wystarczy. Teraz zamierzam robić to, o czym Pani i wielu innych tylko marzy: nic”.

Zdążyć przed Panem Bogiem
Z listu do Hanny Krall: „Haniu, (…) muszę robić koronografię, co jest okropne, bo grzebią jakimś drutem w sercu, a ja muszę to jeszcze oglądać na monitorach i zachwycać się, jak świetnie grzebią. Nie chce mi się myśleć już i pisać o tych wszystkich głupotach. Jeszcze tylko informacyjnie – poprzednio po 3,3 godzinach grzebania drutem założyli mi stent; to taka sprężynka, która nie pozwala tętnicy zamykać się (to lepsze niż bajpasy – jeśli zdążą lekarze, tym razem zdążyli)”.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 22/2016

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy