Kto mieczem wojuje…

Kto mieczem wojuje…

Śmiech pusty mnie ogarnia, gdy słyszę, jak PiS zapowiada chęć samorozwiązania Sejmu. I to w maju, przed planowaną wizytą Benedykta XVI. Gdybyż naprawdę Kaczyński tego chciał, to los parlamentu byłby przesądzony. Szlak błyskawicznie podejmowanych decyzji został już przetarty. Niedawno w parę dni, łamiąc konstytucję, rozwalono Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Ale przecież tu nie chodzi o wybory. Sytuacja jest nieprzewidywalna i stąd za duże jest ryzyko, by rzucić na szalę władzę zdobytą po kilkunastu latach zabiegów i upokorzeń. Jarosław Kaczyński może stracić władzę, ale dopiero wtedy, gdy wszystko będzie zburzone i gdy zabraknie mu ostatniego kamienia, którego mógłby użyć.
Polegnie zaś od tej samej broni, jakiej sam używa. Trafi na podobnie bezwzględnego gracza, który zbuduje swoją pozycję na rozliczeniu Kaczyńskich i PiS. Za co? Za wielkie oszustwo wyborcze, nieudolne rządy i codzienne pogrywanie z każdym, nawet z najbliższym zapleczem.
Siłą PiS jest dziś przede wszystkim mimozowatość opozycji, która dała sobie narzucić wyniszczający styl uprawiania polityki. A właściwie brak jakiegokolwiek stylu. Jest tylko poczucie groteskowości i absurdalności kolejnych sytuacji. Reagowanie na coraz bardziej absurdalne wypowiedzi polityków PiS nie może zastąpić własnych projektów. Tylko trzeba byłoby je mieć. Po co wybory, jeśli w ich wyniku jedna słaba partia ustąpi drugiej. Też niemającej pomysłu na rozwiązywanie najważniejszych polskich problemów. Infantylne są marzenia prawicy, że możliwy jest taki scenariusz, w którym na zmianę rządzą dwie partie. Obie prawicowe. PiS albo PO? Jakaż to alternatywa – Rokita zamiast Marcinkiewicza?
W demokracji partie polityczne są weryfikowane w czasie wyborów. Za wschodnią granicą większe znaczenie mają protesty społeczne. Jest wiele sygnałów, że w Polsce gra prowadzona przez polityków może się im wymknąć spod kontroli. W atmosferze społecznego buntu pękają najtwardsi gracze. Jeśli kolejne grupy społeczne uznają, że władza narusza ich podstawowe interesy, a opozycja nie ma żadnego pomysłu na zmianę sytuacji, to spróbują wziąć sprawy w swoje ręce.
Totalna negacja przeszłości, jaką prezentuje PiS, może się skończyć konfrontacją z przeciwnikami takiej polityki. Równie totalną. Skandaliści z PiS muszą się już liczyć z realnym oporem. Idzie wiosna, a po kraju krążą tłumy sfrustrowanych ludzi. Wielu z nich liczyło we wrześniu na odmianę swojego losu po wyborach sejmowych. Teraz zapowiada się im kolejne. Nie sądzę, by chcieli na nie czekać. Zbliża się czas wyrównywania rachunków.

Wydanie: 13/2006, 2006

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy