Na ekrany kin wchodzi „Złoty kompas”, godny następca „Władcy Pierścieni”. Czy religijni fundamentaliści wezwą do bojkotu filmu? Gdy sześć lat temu odbywała się światowa premiera „Drużyny Pierścienia” w reżyserii Petera Jacksona, niewielu wyobrażało sobie, że filmowa ekranizacja „Władcy Pierścieni” przyniesie – z samych tylko seansów kinowych – aż 3 mld dol. zysku. Gdy marzenia producentów z New Line Cinema zmaterializowały się w postaci dolarów, stało się jasne, że najbliższa dekada w dziejach kinematografii zostanie wypełniona produkcjami nawiązującymi do ekranizacji trylogii J.R.R. Tolkiena. Efektem było rozpoczęcie ekranizacji „Opowieści z Narnii” C.S. Lewisa oraz dalszy rozwój zjawiska potteromanii. Godny następca „Władcy Pierścieni” na ekrany kin wchodzi dopiero teraz. New Line Cinema zdecydowała się na ekranizację głośnej trylogii Philipa Pullmana „Mroczne materie”. Gdy w zwiastunie pierwszej części trylogii – „Złotego kompasu” – Tolkienowski pierścień zamienia się w Pullmanowski kompas, nikt nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z jedną z najważniejszych premier ostatnich lat. W jednej kategorii pierwsza część „Mrocznych materii” prześcignęła już „Władcę Pierścieni”. Jest nią wywoływanie emocji w gronie dużo szerszym niż kółko krytyków i kinomanów. W sprawie „Złotego kompasu” głos zabrali przedstawiciele różnych Kościołów, na czele z Kościołem rzymskokatolickim. Amerykańska Liga Katolicka otwarcie wezwała do bojkotu filmu, który zdaniem przewodniczącego Ligi Williama Donohue, „promuje ateizm”. W podobnym tonie o filmie wypowiedział się abp Filadelfii oraz wiele mniejszych środowisk kościelnych. Watykan na razie milczy. Głównym terenem sporu stał się świat anglosaski, gdzie gorąca dyskusja na temat „Mrocznych materii” trwa od czasu ukazania się książki. Konkurując z Harrym Potterem „Mroczne materie” zostały na Wyspach Brytyjskich ochrzczone mianem „lewicowo-liberalnej odpowiedzi na Harry’ego Pottera”. Jest to o tyle nieścisłe, że wydanie pierwszego tomu „Materii” o dwa lata wyprzedziło narodziny Pottera. Nie zmienia to faktu, że rywalizacja liberalnego Pullmana i konserwatywnej Rowling o dusze młodych czytelników przez lata elektryzowała i elektryzuje brytyjskich krytyków, komentatorów politycznych i intelektualistów. Kto wygrał? Jeśli za miarę sukcesu uznamy nagrody literackie, to Pullman może unieść ręce w geście triumfu. Za swój największy sukces może uznać przyznaną mu w 2001 r. Nagrodę Whitbreada, najbardziej prestiżowy laur literacki na Wyspach. Jest to sukces o tyle imponujący, że po raz pierwszy uhonorowano wówczas książkę przeznaczoną dla dzieci i młodzieży. Natomiast na polu literatury młodzieżowej „Materie” były bezkonkurencyjne. Nie dość, że otrzymały Medal Carnegie’go – najważniejszą nagrodę dla książek adresowanych do młodzieży – to jeszcze uznano ją ostatecznie za najlepszą brytyjską powieść dla młodzieży ostatniego 70-lecia. Na koniec wystarczy wspomnieć, że książka Pullmana znalazła się na liście 100 najwybitniejszych powieści wszech czasów tygodnika „Observer”. O podobnych sukcesach Rowling nie może nawet pomarzyć. Oddajmy głos krytykowi „New York Timesa”: „[książki Pullmana] są znacznie inteligentniejsze i lepiej napisane niż te autorstwa J.K. Rowling”. Jednak jeśli jako kryterium sukcesu uznamy sukces komercyjny, górą jest bezsprzecznie Harry Potter. Przede wszystkim stał się marką globalną. W przeciwieństwie do niego „Mrocznymi materiami” ekscytują się głównie Anglosasi, którzy przygody Lyry mogli śledzić nawet na deskach londyńskiego National Theatre. Niezależnie od tego „Mroczne materie” również odniosły rynkowy sukces. 15 mln sprzedanych egzemplarzy i przekłady na pond 40 języków mówią same za siebie. Anty-Narnia Porównania z Potterem narzucają się same. Sam Pullman woli jednak konfrontować swoją trylogię z „Opowieściami z Narnii” C.S. Lewisa. Autor „Mrocznych materii” określił książki Lewisa jako rasistowskie, seksistowskie i sadystyczne. Nic więc dziwnego, że „Mroczne materię” zostały ochrzczone przez krytyków mianem „Anty-Narnii”. Co składa się na ten świat przedstawiony? Przede wszystkim Pullman główną bohaterką swojej książki uczynił dziewczynkę o imieniu Lyra, która jednak wychodzi poza stereotypowe role przypisane jej płci. Akcja toczy się w świecie bliźniaczo podobnym do naszego, w którym jednak panuje ustrój teokratyczny, cała zaś władza skupia się w rękach Kościoła. Szybko okazuje się jednak, że wszechświat składa się z nieskończonej liczby światów równoległych, pomiędzy którymi możliwe są podróże.
Share this:
- Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram
- Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp
- Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email
- Click to print (Opens in new window) Print
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety