Pół wieku po zamachu aż 80% Amerykanów uważa, że prezydent padł ofiarą spisku 50 lat temu, 22 listopada 1963 r., zamordowano prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Był czwartym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych, który zginął z ręki zamachowca. Pierwszym był Abraham Lincoln w 1865 r., drugim James Garfield w roku 1881, trzecim zaś William McKinley, którego w 1901 r. pozbawił życia Leon Czołgosz, anarchista polskiego pochodzenia. Archiwum zamknięte do roku 2029 Oficjalnie powołana komisja pod przewodnictwem prezesa Sądu Najwyższego USA Earla Warrena uznała, że jedynym zabójcą prezydenta był Lee Harvey Oswald, który działał w pojedynkę. Komisja przesłuchała 550 świadków i przeanalizowała dziesiątki tysięcy dokumentów, które wraz z niepublikowanymi materiałami przekazała w 848 pudłach do Archiwum Narodowego Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie, gdzie pozostaną w zamknięciu do 2029 r. Zawierają one m.in. stenogramy rozmów szefów mafii, potajemnie nagrywanych pół roku przed zabójstwem prezydenta. Wynikiem dziesięciomiesięcznej pracy komisji był liczący prawie 900 stron raport o okolicznościach zabójstwa Kennedy’go. Konkluzje raportu komisji Warrena do dzisiaj budzą bardzo poważne wątpliwości. Im więcej czasu upływa od zamordowania Kennedy’ego, tym więcej Amerykanów odnosi się sceptycznie do wniosku, że nie było spisku przeciw prezydentowi i że Oswald był jedynym zabójcą głowy państwa. W grudniu 1963 r., według sondażu Gallupa, nieco ponad połowa Amerykanów uważała, że Oswald był częścią spisku zmierzającego do zamordowania Kennedy’ego. Cztery lata później taką opinię wyrażało 64% ankietowanych. W latach 70. odsetek ten wzrósł jeszcze bardziej. Przyczyniły się do tego liczne publikacje, hipotezy oraz dochodzenia prowadzone przez różne instytucje, w tym komisje Senatu oraz Izby Reprezentantów Kongresu USA. W latach 80. aż 80% Amerykanów uważało, że Kennedy padł ofiarą spisku. Obecnie ich sceptycyzm w sprawie samodzielnego działania Oswalda utrzymuje się na podobnym poziomie. Jedyna żyjąca w 2003 r. osoba, która fatalnego dnia, 22 listopada 1963 r., znajdowała się w samochodzie wiozącym prezydenta, pani Nellie Connally, żona ówczesnego gubernatora Teksasu, twierdzi, że od początku była przekonana, iż padły trzy strzały, a nie dwa, jak stwierdziła to komisja Warrena. Od tego czasu opublikowano wiele artykułów, książek i kontrowersyjnych raportów podważających wnioski komisji Warrena. Zwracano uwagę na liczne uchybienia i błędy w przeprowadzonym przez nią śledztwie. Pod wpływem powszechnej krytyki raportu Warrena Izba Reprezentantów powołała w 1976 r. specjalną komisję do ponownego zbadania zabójstwa Kennedy’ego. Tym bardziej że po tamtym zabójstwie zostały popełnione inne morderstwa polityczne – m.in. na Martinie Lutherze Kingu, na Robercie Kennedym i na innych działaczach zaangażowanych w obronę praw obywatelskich. Po dwóch i pół roku pracy, 17 lipca 1979 r., komisja opublikowała raport, który odpowiadał na część pytań, ale zrodził także wiele nowych. Raport potwierdził wnioski komisji Warrena, że do prezydenta Kennedy’ego strzelał Oswald, ale nie zgadzał się z wnioskiem, że działał w pojedynkę. Badania ekspertów akustyki wykazały bowiem, że jest wysoce prawdopodobne, iż strzelały dwie osoby. „Komisja uważa (…), że prezydent Kennedy prawdopodobnie padł ofiarą spisku”. Ale komisja nie była w stanie zidentyfikować drugiego mordercy. Na podstawie badań akustycznych komisja stwierdziła, że w Dallas oddano nie trzy, ale cztery strzały i jeden z nich padł z trawiastego pagórka, przed jadącymi samochodami. Ilu strzelców, ile strzałów Prasa amerykańska stworzyła szeroki krąg podejrzanych o zamordowanie Kennedy’ego. Najczęściej wymieniano: kontrrewolucjonistów kubańskich, CIA, FBI i amerykańskich gangsterów. Organizacje antykomunistyczne, które histerycznie atakowały Kennedy’ego za życia, teraz winą za morderstwo usiłowały obciążyć ZSRR albo Kubę. Komisja Izby Reprezentantów jednoznacznie odparła te zarzuty prawicy, stwierdzając, że „Związek Radziecki nie był wmieszany w ten zamach”. Specjaliści od kryminalistyki twierdzą, że Oswald, jeżeli w ogóle strzelał, nie był jedynym strzelcem. Wysuwają tezę, że strzelców było trzech, a strzałów pięć. Sam zamach był zaś przygotowany profesjonalnie. Wiarygodne postępowanie dowodowe jest obecnie trudne do przeprowadzenia z powodu klauzuli tajności, którą zostały objęte materiały dowodowe, i ich niedostępności dla badaczy. Co może przemawiać za tezą, że oprócz Oswalda mógł być również inny zamachowiec? • Zeznania wielu świadków; • policjant z eskorty, który miał na sobie ślady
Tagi:
Longin Pastusiak









