Tysiące rodzin nie może się doczekać zwrotu pieniędzy z bezprawnie odebranej zaliczki alimentacyjnej Olę Boćkowską wychowywała mama i babcia. Ojca prawie nie zna, nie wie, gdzie jest, co robi. Wyprowadził się, gdy była małym dzieckiem. Alimenty? Zasądzono, ojciec nie płacił i był nieuchwytny. Nie było łatwo, rodzina musiała korzystać z pomocy państwa. W międzyczasie Ewie Ragan, mamie Oli, udało się odnaleźć szczęście w nowym związku. Jednak prawo tego szczęścia nie wspierało. Masz męża – nie dostaniesz pomocy, mówiły przepisy. Wadliwie sporządzona ustawa pozbawiła pomocy finansowej tysiące dzieci. Dziś, choć wiadomo już, że była bublem, rodzice wciąż nie mogą odzyskać pieniędzy. Trzy mieszkanki Opola i okolic będące w podobnej sytuacji jak pani Ewa, Anna Hoba, Lucyna Czupkiewicz-Dudek i Sylwia Głąb, rozpoczęły walkę o należne świadczenia. Za ich przykładem poszły kolejne rodziny. Czy będą musiały iść do Strasburga? Tysiące rodzin Samotny rodzic w Polsce to z reguły matka. Schemat wygląda podobnie. Mama zostaje sama z małym dzieckiem, tata znika. Obiecuje, że będzie płacił, albo nawet obiecywać nie próbuje. Po walce na sali sądowej ma zasądzone alimenty, których wysokość zależy od potrzeb dziecka i możliwości zarobkowych rodzica. Wyrok jest, tata powinien płacić, ale zamiast tego znajduje tysiące wymówek. Mama, nie mogąc dłużej czekać, idzie wreszcie do komornika, który niesłownemu tatusiowi może zająć część dochodów. Często jednak ojciec tych dochodów nie ma, przynajmniej oficjalnie, albo jest nieuchwytny. A dziecko trzeba ubrać, nakarmić, zapewnić leczenie, przybory szkolne… W takim przypadku rodzinie pomaga państwo. Takie jest prawo. Problemy tysięcy takich rodzin zaczęły się w 2005 r., kiedy wprowadzono zaliczkę alimentacyjną, pomagającą rodzinom, gdy egzekucja alimentów jest bezskuteczna. Nieco wcześniej zlikwidowano odgrywający podobną rolę Fundusz Alimentacyjny. Zaliczka była znacznie niższa niż zasądzone alimenty, obowiązywało też kryterium dochodowe – należała się dzieciom, w których rodzinie dochody nie przekraczały 583 zł na osobę. Można było otrzymać 170 zł na dziecko. W przypadku skrajnej nędzy (do 291 zł na osobę) – 300 zł. Dla tych, którzy na co dzień nie borykają się z ubóstwem, sumy nie są wielkie. Dla rodzin w potrzebie to często majątek. Wielu z nich ten „majątek” został odebrany. Powodem był… nowy związek. Dla ustawodawcy nieistotne było to, że rodzina nadal żyje w ubóstwie. Przepisy mówiły jasno: osobom, które ponownie wyszły za mąż, pieniądze się nie należą. Choć przecież były partner po ślubie matki swojego dziecka nadal powinien płacić na nie alimenty. – W 2001 r. wyszłam za mąż – mówi Ewa Ragan. – Jeszcze przez jakiś czas dostawałam pomoc dla córki w ośrodku pomocy społecznej. Później weszły nowe przepisy i pomoc się skończyła. Dowiedziałam się nagle, że zaliczka alimentacyjna mi się nie należy, bo jestem mężatką. A przecież mój mąż nie adoptował Oli, córka nie nosi nawet jego nazwiska. Podobnych przypadków było mnóstwo. Posypały się fikcyjne pozwy rozwodowe. Wszystko po to, żeby zapewnić dzieciom wsparcie. Taka sytuacja trwała trzy lata. Ustawę zaskarżono do Trybunału Konstytucyjnego. 7 lipca 2008 r. opublikowano w Dzienniku Ustaw wyrok Trybunału mówiący, że przepisy są niezgodne z konstytucją. Zaliczka należy się dziecku niezależnie od tego, czy jego rodzic ma nowego partnera, czy też nie. Zachęcając rodziców do samotnego wychowania dzieci, ustawa godzi w interes rodziny. I na tym w zasadzie sprawa mogłaby się zakończyć. Kilka miesięcy później przywrócono Fundusz Alimentacyjny, więc wyrok TK przestał mieć znaczenie dla bieżących rozliczeń. Zaległości Wyrok wciąż miał jednak znaczenie dla tych rodzin, które przez trzy lata nie dostawały pieniędzy. Skoro ustawa od początku była niekonstytucyjna, jak wynagrodzić trzy lata, kiedy dzieci bezprawnie pozbawiono świadczeń? – Gdyby ustawa od początku była w takim brzmieniu, jakie nadał jej wyrok Trybunału Konstytucyjnego, to nasze dzieci otrzymywałyby zaliczkę co miesiąc – mówi Sylwia Głąb. Teoretycznie po wyroku można było się ubiegać o zwrot pieniędzy. Okazało się, że skarb państwa był jednak dobrze zabezpieczony przed roszczeniami. –
Tagi:
Agata Grabau









