Kuźnia przedsiębiorczości Na studiach „u Koźmińskiego” można się nauczyć, jak zbudować swoją karierę Nazwa jest długa, więc studenci mówią krótko „Kuźnia”. Znają ją wszyscy. Do Biura Karier „Kuźnia” w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego w Warszawie nie trafia każdy z 6 tys. studentów, natomiast Biuro Karier dociera ze swą ofertą do każdego. Skąd nazwa? Studenci są zgodni – kojarzy się wykuwaniem własnego losu. Ci, którzy karierą zawodową znakomicie kierują sami, nie szukają w „Kuźni” pomocy. Pozostali, a tych jest większość, mogą znaleźć tutaj ofertę studenckiej praktyki, pracy czasowej, wakacyjnej lub nawet stałej albo otrzymują przynajmniej wsparcie metodyczne. Oznacza to, że wychodzą z dokładną instrukcją, jak taką pracę znaleźć. Władze uczelni zakładają, że program na wszystkich kierunkach powinien odzwierciedlać nazwę. I dlatego edukacja ma zaszczepić młodym ludziom gen przedsiębiorczości. – Ten gen nie u każdego jest naturalną cechą – komentują profesorowie. U Koźmińskiego przedsiębiorczość jest jedną z naczelnych wartości. Nikt nikomu nie ofiaruje tu kariery. Raczej dostarcza się motywacji, aby każdy chciał zawalczyć o swój los. Wielka mapa praktyk Michał Kępiński, student IV roku zarządzania i marketingu, wrócił po półrocznej praktyce we Francji na anglojęzycznej uczelni ESSCA w Angers. Był tam pierwszym studentem od Koźmińskiego i zobaczył, że zajmuje miejsce w czołówce międzynarodowego peletonu. Na jednym z seminariów otrzymał wraz ze studentką z Kanady najwyższą punktację. Czy to znaczy, że może podbić świat, a przynajmniej Europę? – Moim zdaniem, studenci francuscy traktują naukę bardziej na luzie. Na przykład języka angielskiego uczą się, częściej słuchając muzyki i oglądając filmy – mówi Michał Kępiński i dodaje, że doświadczenia z praktyki pozbawiły go kompleksów. Basi Ryl z II roku tzw. nitki angielskiej zarządzania i marketingu (wszystkie zajęcia odbywają się w języku Szekspira) udało się zdobyć miejsce w finansowanym z programu Sokrates wyjeździe na uniwersytet w Bremie. W pamięci ma też sukces swej starszej siostry Ani, która na IV roku WSPiZ zdała trudny egzamin i otrzymała szansę bezpłatnego studiowania w Kopenhadze. Pamięta komplementy Duńczyków i ich podziw dla przedsiębiorczość Ani. Wyróżnili ją również za doskonałą znajomość angielskiego. Kamila Nowowiejska z I roku zarządzania jeszcze nie miała szans sprawdzenia swojej przedsiębiorczości zawodowej podczas studenckiej praktyki, bo zgodnie z programem studiów czas na tego typu doświadczenie wyznaczony jest na III roku. Jednak Kamila już wie, że zdarzają się wyjątki. Wszystko zależy od indywidualnej aktywności, która jest na uczelni wysoko punktowana. Stąd jej zaangażowanie w życie koła naukowego Tygryski. – Dzięki kontaktom nawiązanym w czasie studiów łatwiej znajdę pracę. Już teraz staram się o praktykę w Ministerstwie Finansów – tłumaczy. Michał Kępiński okazję do przedłużenia kontaktu zawodowego miał podczas krajowej praktyki w jednej z firm ubezpieczeniowych. Nie bagatelizuje żadnej oferty, bo widzi, jak trudno o dobrą pracę i w Polsce, i we Francji, gdzie bezrobocie jest jeszcze wyższe niż u nas. Jednak najchętniej studenci wracają do wydarzeń z Koźmińskiego.- Gościli u nas laureaci Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, organizowano debaty z udziałem krajowych znakomitości, jak niedawne spotkanie na temat reformy finansów państwa z udziałem prof. Grzegorza Kołodki, prof. Leszka Balcerowicza, prof. Marka Belki i prof. Zyty Gilowskiej – wylicza Michał. Sztuka kontaktu Basia Ryl zwraca uwagę na korzyści związane z pracą w PCK. Zajmowała się tłumaczeniem dokumentów związanych z projektami pomocy organizowanej podczas wojny w Iraku. Liczy też na nowe kontakty, które nawiąże podczas pobytu w Niemczech. Może złoży nawet aplikację na praktykę w międzynarodowej firmie ubezpieczeniowej w Singapurze. Czy pomoże jej w tym „Kuźnia”? – Nie załatwiamy studentom praktyk w Singapurze – tłumaczy dyrektor Biura Karier, Krystian Cieślak. Staramy się ich zachęcić, by sami powalczyli o takie atrakcje. I zdarzało się, że nasi studenci wyjeżdżali na praktykę np. do Australii czy Japonii. Każdy, kto chce, coś znajdzie. W Warszawie jest i tak więcej szans niż gdzie indziej, a my już się postaramy, by taka praktyka nie sprowadzała się do podawania kawy, ale przyniosła jakieś przydatne doświadczenia. Staramy się też pomóc przy składaniu aplikacji o pracę czy praktykę









