Literacki chłopiec do bicia

Literacki chłopiec do bicia

Gałczyński przez całe krótkie życie pokutował za rzekome grzechy młodości Kira Gałczyńska – córka Konstantego Ildefonsa i Natalii, autorka wielu książek poświęconych życiu oraz twórczości rodziców, założycielka i przed laty kustosz Muzeum K.I. Gałczyńskiego w leśniczówce Pranie, dziennikarka, była redaktor naczelna białostockich „Kontrastów”. Jak się żyje córce wybitnego poety oraz nietuzinkowej tłumaczki i pisarki? – Od chwili, kiedy zdałam sobie sprawę z absolutnego przypadku – że mogłam się nazywać, dajmy na to, Kowalska – ani mnie to nie przytłacza, ani nie przerasta. Ale pamięć o rodzicach nakłada na mnie wiele obowiązków, od których, mam tego świadomość, nie powinnam się wymigiwać. I staram się, jak mogę, choć nie jest to łatwe. Zdaję sobie sprawę, że mam wobec rodziców dług do spłacenia; dług za bardzo szczęśliwe dzieciństwo, za szczęśliwą młodość – wbrew wszystkiemu. Za lata okupacji, które dzięki mamie przeżyłam bezproblemowo, i za lata powojenne, po powrocie ojca, kiedy dorastałam intelektualnie i wiekowo. Za to, że ojciec w ciągu tych siedmiu lat po powrocie starał się nadrobić wojenną nieobecność. I że robił to znakomicie. To wszystko we mnie tkwi do dziś. Człowiek prywatny Dużą część zawodowej aktywności poświęciła pani ocaleniu od zapomnienia nie tylko twórczości, lecz także postaci ojca. Dlaczego zależy pani na pokazywaniu nie samego poety, ale też prywatnego człowieka? – Do twórczości każdy ma dostęp. Można się z nią zapoznać i wyciągnąć wnioski. Natomiast jeśli idzie o postać tak obrosłą legendą jak Gałczyński, trzeba sięgnąć nie tylko do poezji – do życia także, czyli do prawdy. Nie należy dać się uwieść legendzie, choć nigdy nie wolno w nią ani ingerować, ani jej burzyć. Trzeba natomiast prostować narosłe wokół niej kłamstwo. Czy wiedza o życiu poety ma istotne znaczenie dla czytelnika, który chce obcować z twórczością? – Moim zdaniem ma, bo akurat Gałczyński w wielu wierszach pisał o sobie, o otaczających go przedmiotach, o ważnych dla siebie postaciach. I warto wiedzieć, jak wyglądały w rzeczywistości, co to było. O, np. ten srebrny lichtarz, który stoi na stole, został opisany w „Pieśniach”: „Jest w domu lichtarz nieduży / z wysoką świecą szkarłatną: / ona do koncertów służy, / do dźwięku dodaje światło”. To były ważne dla K.I.G. „drobiazgi”, pragnął je utrwalić w swoich wierszach. Także jako pamięć o sobie. A ten jeż stojący na podłodze też jest związany z poetą? – Nie, on przypomina jeża, którego hodowałam podczas okupacji na Żoliborzu. Jeż wędrował nocami po domu i tak zabawnie parskał, a może gulgotał. W czasie powstania nie było już go czym karmić, głodował jak my, brakowało dla niego sałaty. Liści, które mu dawałam, nie chciał jeść. Nie wiem, co potem się z nim stało, nas Niemcy popędzili do Pruszkowa… Od czasu dzieciństwa mam spory sentyment do jeży. Po tamtym „okupacyjnym” jeżu pozostało wspomnienie także fragmentu kołysanki, chyba Ewy Szelburg-Zarembiny: „Mój mały, maleńki, / czy ty o tym wiesz, / że nocą-północą / chodzi złoty jeż?”. Kiedyś ktoś ze znajomych przywiózł mi taką wycieraczkę do butów i awansowała jako wspomnienie dzieciństwa – stoi sobie, nieużywana, i przypomina tamtego jeża. Czy lektura biografii nie odbiera magii twórcy, który nagle jawi się jako zwykły człowiek, nawet z wadami? – No ale to przecież są zwykli ludzie! Ludzie, którzy dzięki talentowi wyrastają ponad przeciętność. Nagle „szalony” poeta dostrzega w codzienności, która otacza nas wszystkich, coś magicznego, i zapisuje to. Sama jestem wierną czytelniczką biografii. Teraz czytam wspaniałą opowieść o życiu Nałkowskiej, napisaną przez prof. Hannę Kirchner. Tacy biografowie trafiają się raz na sto lat. Ale Hanna Kirchner pół życia spędziła na analizowaniu dzienników i listów Nałkowskiej. – No właśnie tego wymaga biografia! Przecież „Dzienniki” Nałkowskiej dzięki przypisom Hanny Kirchner stają się precyzyjną opowieścią o epoce, o życiu pisarki, o jej codzienności. Ja sama – dzięki dopowiedzeniom – odkryłam w tych „Dziennikach” wiele ważnych dla siebie informacji. Portret skłamany Czasami jednak ludzie sięgają po biografię pisarza, żeby znaleźć jakieś plotki. Znak wydaje właśnie biografię Gałczyńskiego pióra Anny Arno. Skoro pani już tyle napisała o ojcu, można się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 49/2013

Kategorie: Kultura