Prezydent Kropiwnicki robi z urzędu miasta przechowalnię dla przegranych aktywistów ZChN i AWS – Pierwsza moja decyzja ma poprawić życie mieszkańców. Sprzedam służbową luksusową limuzynę, a pieniądze przekażę na cele charytatywne. Zwolnię też skorumpowanego urzędnika – mówił 100 dni temu Jerzy Kropiwnicki, inaugurując swą prezydenturę w Łodzi. Pomówiony o łapówkarstwo pracownik Urzędu Miasta Łodzi po trzech tygodniach wrócił cichcem na poprzednie stanowisko. Ponoć nic mu nie udowodniono. Zaś licytację służbowego samochodu prezydenta tygodnik Jerzego Urbana zalecił jako obowiązkową lekcję z socjotechniki rządzenia. – Nie jestem Tymochowiczem, nie korzystałem z jego usług – broni się Kropiwnicki. Mimo odżegnywania się od chwytów socjotechnicznych, były poseł i minister w rządach Jana Olszewskiego, Hanny Suchockiej oraz Jerzego Buzka wykazał sporą biegłość w ułożeniu stosunków z innymi organami władzy. Powszechnie oczekiwano wielkich awantur między radą miejską a prezydentem. Zwycięskiej lewicy w 43-osobowej radzie miejskiej zabrakło bowiem jednego mandatu do bezwzględnej większości. Radni prawicy swoje mandaty uzyskali z kilku list. Liga Polskich Rodzin ma dziewięciu przedstawicieli, jedna radna reprezentuje wspólny komitet Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości, a popierające Jerzego Kropiwnickiego Łódzkie Porozumienie Obywatelskie (tę listę stworzyły ZChN oraz szereg drobnych ugrupowań i stowarzyszeń katolickich) dysponuje sześcioma głosami. Do bezwzględnej większości niezbędny jest im alians z Samoobroną, która do rady wprowadziła sześciu przedstawicieli. Ale partia Andrzeja Leppera postawiła na współpracę z SLD. Układ z rady miejskiej powtórzono też w sejmiku województwa łódzkiego, bo i tu koalicji SLD-UP-PSL zabrakło jednego głosu. Radni do narożnika – Wspólnych punktów jest coraz mniej – Sylwester Pawłowski, przewodniczący rady miejskiej, charakteryzuje stosunki na szczytach łódzkiej władzy. – Decyzje, jakie podejmuje prezydent, docierają do rady głównie poprzez media bądź pocztą pantoflową. Nie ma bezpośredniej wymiany informacji. Jako przykład Pawłowski podaje, że dokument o zmianach w regulaminie UMŁ, dotarł do rady z trzytygodniowym opóźnieniem. Radni opozycji mają bogatszy katalog zastrzeżeń. Prezydencki peugeot trafił na licytację bez wiedzy i zgody rady. Kolejne decyzje dotyczące wszystkich mieszkańców prezydent uzależnia od opinii wąskich grup wybranych przez siebie. Raz głos decydujący mają kupcy, kiedy indziej przypadkowo dobrane organizacje pracodawców – radnych nikt o zdanie nie pyta. Nawet raport o stanie miasta Kropiwnicki zaprezentował nie na sesji, ale na konferencji, w której uczestniczyli głównie urzędnicy miejscy. Lewica takie działania prezydenta uznaje za lekceważenie rady. Prawica o swych obawach mówi tylko w nieoficjalnych rozmowach. Boją się, że trwałe zepchnięcie radnych do narożnika może w przyszłości wykorzystać ewentualny lewicowy prezydent miasta. I co wtedy? Sami swoi – Dorobek 100 dni prezydentury Kropiwnickiego jest wyjątkowo skromny. Nie rozwiązał żadnego istotnego problemu, nie przedstawił nawet zamierzeń na przyszłość, chociaż w ulotkach przedwyborczych zapowiadał, że ma opracowany szczegółowy plan – mówi Iwona Bartosik, wiceprzewodnicząca rady. – Za to całą aktywność skoncentrował na zmianach personalnych. Te przetasowania Jerzy Kropiwnicki zapowiadał jeszcze przed wyborami. – Mam ekipę fachowców z różnych dziedzin, ludzi sprawdzonych i uczciwych – deklarował. Więc teraz ich wyposaża. Zaczął od miejskich spółek. Na czele Zakładu Wodociągów i Kanalizacji postawił Marka Michalika, na początku lat 90. posła KPN, obecnie szefa AWS w Łodzi. Michalik jako wiceminister środowiska w rządzie Buzka był m.in. pełnomocnikiem odpowiedzialnym za realizację ekologicznego programu „Pilica”, który miał przywrócić czystość wodom Zalewu Sulejowskiego, który zaopatruje Łódź w wodę. Unia Europejska dała na program 8 mln euro w ramach funduszu PHARE. Michalik podpisał dokument, ale nie dopilnował ustalonych terminów. Unia cofnęła dotację, zaś polscy podatnicy pokryli ze swoich pieniędzy koszt zbędnych „przygotowań” – 2 mln zł. Zastępcą Michalika została Jadwiga Palka, wdowa po tragicznie zmarłym prezydencie Łodzi z I kadencji. W drugiej połowie rządów Jerzego Buzka kierowała łódzkim oddziałem ZUS. Prezesurę w ZWiK zaczęła od zażądania samochodu z kierowcą i wymiany telefonu komórkowego. Kierowanie łódzką Grupową Oczyszczalnią Ścieków przejął Euzebiusz Zawadzki, w latach 1990-1996 wiceprezydent Łodzi. W tamtym okresie radni bezskutecznie próbowali go odwołać m.in. za opóźnienia w tej inwestycji. Najbardziej spodziewano się
Tagi:
Jan Skąpski









