Matka natura do poprawki

Matka natura do poprawki

Spętać się do utraty tchu? Pokroić, by móc wyłożyć biust na półmisek? Przed niczym się nie cofniemy, aby ulepszyć naturę. Żyjemy przecież w świecie wzrokowców Chińskie przysłowie mówi, że tylko trzy dziesiąte pięknego wyglądu kobieta zawdzięcza naturze. Resztę poprawiamy od stuleci. Komputerowi graficy poprawiają pana Boga coraz sprytniej. Modelka z nałożonym na twarz zeskanowanym zdjęciem pupy niemowlaka błyskawicznie podnosi sprzedaż „bezkonkurencyjnej” maseczki. – Przy obecnym poziomie techniki można wyprodukować każde marzenie – mówi Marek Mrowiński Van de Pol z Guerlaina. – Ale choć skóra na ekranie jest dwa razy lepsza niż w rzeczywistości, świat byłby uboższy bez tych pięknych dziewczyn. Kobiece magazyny ostrzegają, że naturalny powab nie zwalnia z wysiłku, bo można go łatwo zaniedbać, zdając się tylko na naturę. A naturalna z braku czasu Matka-Polka, która wejdzie do Europy z niewydepilowanymi nogami, wzdycha naturalną, obwisłą piersią i pyta Stwórcę, kto tu właściwie jest obrazem nędzy i rozpaczy. Naturalnej kobiecej brzydoty ponoć nie ma. Jest tylko niedbalstwo, szukanie wymówek, że dzieci, że praca. A ufanie jedynie naturze kończy się tym, że mąż odchodzi z walizką do kibici, co wycięła sobie dwa żebra. Także o sukcesie w interesach już nie decyduje naturalność wdzięku, ale makijażyści, chirurdzy,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 01/2003, 2003

Kategorie: Obserwacje
Tagi: Edyta Gietka