Mistrzostwem świata było uczynienie z Gołoty kandydata do miana championa
Nie lubi boksu, dzięki któremu unikną kary, zarobił pieniądze, o jakich wcześniej mógł tylko marzyć, stał się idolem i osobą przeklętą, zyskał miano bohatera i tchórza, a teraz przymierzany jest do roli ofiary. Za walkę – której właściwie nie było – z Tysonem też dostanie pieniądze (od 2,5 do 5 mln dolarów), bo w stanie Michigan nie ma prawnej możliwości zmiany wcześniej ustalonych i podpisanych warunków finansowych kontraktu. Andrzej Gołota nie będzie bokserskim mistrzem świata. Mistrzostwem świata było natomiast uczynienie z niego kandydata do miana championa. Bardziej niż znakomitym pięściarzem Gołota był po prostu zjawiskiem.
SPARING W “MARYSIEŃCE”
Wysoki, dobrze zbudowany w zasadzie pasował od razu na boksera. Fizycznie. Jeden z jego pierwszych trenerów wspomina jednak, że od początku największym problemem była psychika Gołoty. Kiedyś, podczas sparingu, rywal rozciął mu łuk brwiowy. Gołota był tym tak przejęty, że prawie się załamał.
W 1986 r. odbyły się mistrzostwa Europy juniorów. Teoretycznie – początek wielkiej kariery, długiej listy sukcesów w boksie amatorskim. Ale ta lista była krótka. Brąz olimpijski w 1988 r. w Seulu, brąz mistrzostw Europy rok później. Koniec. Ani jednego mistrzowskiego tytułu na wielkich imprezach. Najczęstsze tłumaczenia: kontuzje.
To było w maju 1990 r. Pięściarska kadra Polski przebywała na zgrupowaniu we Włocławku. W planach był między innymi sparing z drużyną Startu. Nikt nie chciał jednak walczyć z Gołotą. Podobna sytuacja była w lidze. Na krajowych ringach Gołota nie miał konkurencji. Na jeszcze więcej mógł sobie pozwolić poza ringiem.
Wieczorem silna grupa udała się do lokalu “Pokusa”, a następnie na dyskotekę do “Zazamcza”. W grupie był m.in. Andrzej Gołota. Potem świadkowie zeznali, że Gołota “zachowywał się agresywnie, pobił jednego z gości, wyszedł, następnie wrócił, zaciągnął ofiarę do toalety, przystawił pistolet do głowy i kazał się rozbierać, zabierając spodnie, koszulę i jeden but, po czym opuścił lokal wraz z kolegami, nie regulując rachunku”.
Z “Zazamcza” ekipa ruszyła do ‘‘Marysieńki”. Wersja: “Gołota zachowywał się arogancko, zaczepnie i wulgarnie. Uderzył jednego z gości “z byka”, drugiego zdzielił pięścią, wyjął nóż sprężynowy i pistolet, wywołał bójkę i zdemolował lokal, po czym uciekł”. Sprawa była poważna, choć policja nie zatrzymała Gołoty. Prokuratura przygotowała jednak akt oskarżenia, ale ponieważ za boksera poręczył prezes Polskiego Związku Bokserskiego, mecenas Jacek Wasilewski, Gołota nie trafił do aresztu.
Gołota nie zjawił się na pierwszej rozprawie wyznaczonej na 6 listopada. Sąd otrzymał telefonogram, w którym Gołota informował, iż zwaliła go z nóg choroba, a zwolnienie lekarskie jest już w drodze. Ale to Gołota był w drodze. Choć ciążył na nim zarzut rozboju przy użyciu niebezpiecznego narzędzia – opuścił kraj i odleciał do Chicago. Dla niektórych był to koniec Gołoty, ale tak naprawdę właśnie wtedy rozpoczęła się nie tyle kariera, ile bajka z Gołotą w roli głównej.
ZARAZ ZA PAPIEŻEM
W Chicago Gołota jeździł truckiem, najmował się na ochroniarza, wreszcie dorabiał ringowymi bijatykami z bokserskimi frajerami. Najczęściej wygrywał przez nokaut, inkasując od stu do kilkuset dolarów. Aż nagle powstał mit o “wielkiej nadziei białych”. Lou Douva zobaczył w nim przyszłego championa: “Polska ma papieża, będzie miała mistrza świata w boksie”. To zdanie błyskawicznie podchwyciła polska prasa. Kiedy Tyson szedł do więzienia skazany na sześć lat (odsiedział połowę wyroku), Gołota bił się już za setki tysięcy dolarów. Kupił dom i zaczął jeździć mercedesem. Napisał też piękną polszczyzną list do mecenasa Wasilewskiego: “Tęsknię za Polską, a wiara, że mógłbym założyć reprezentacyjny dres, dodaje mi sił w pracy nad sobą”. Praca nad sobą sprawiła, iż Gołota otrzymał “list żelazny” i mógł przyjechać do Polski na swój proces.
Wcześniej jednak przegrał przez dyskwalifikację z Riddickiem Bowe. Uderzył poniżej pasa. W kraju był jednak bohaterem. Sąd uwzględnił jego prośbę o przesunięcie terminu procesu, bo Andrew chciał dobrze przygotować się do rewanżu z Bowe. Mało kto pamiętał historię sprzed lat. W Gdyni patrol policyjny zauważył szamoczącą się z dwójką mężczyzn kobietę. Dzięki posiłkom udało się obu zatrzymać, w tym agresywnego nad wyraz kaprala Andrzeja G. Kobieta zeznała, że to właśnie on ją zgwałcił. O gwałt nie miała w sumie wielkich pretensji, lecz było jej nie w smak, że podczas stosunku kapral G. walił ją pięścią w kręgosłup. Nie zdecydowała się później złożyć wniosku o ściganie karne. Andrzej G. uniknął procesu. Podobnie jak drugi z zatrzymanych, pseudonim “Wolf’. “Wolf’ już jednak nie żyje. Trzy lata po tym zdarzeniu został zastrzelony z broni maszynowej. Mafia rozliczała się między sobą.
Na proces do Włocławka Gołota przyjechał czerwonym lincolnem, rozdawał autografy, po pierwszej rozprawie udał się na uroczysty bankiet wydany przez burmistrza. Świadkowie oskarżenia nie mogli sobie przypomnieć, co też zaszło sześć lat temu, najbardziej pokrzywdzony – po odwiedzinach – przyjął prośbę o przebaczenie i rekompensatę w wysokości 10 tysięcy dolarów. Gołota deklarował wówczas, że nie ma żadnych milionów, lecz raptem 56 tysięcy dolarów na koncie.
Zmieniła się kwalifikacja prawna czynu Gołoty. Sąd pierwszej instancji skazał go na dwa lata w zawieszeniu oraz 20 tysięcy złotych grzywny. Sąd Apelacyjny uznał, że adekwatną karą będzie rok w zawieszeniu i 90 złotych grzywny. Z mowy obrońcy: “Wśród amerykańskiej Polonii mój klient jest, po papieżu i Lechu Wałęsie, trzecim najpopularniejszym Polakiem”.
Trzeci po papieżu i Wałęsie Polak przegrał rewanż z Riddickiem Bowe. Zdecydowanie prowadził, miał przewagę i nagle zadał serię ciosów, jak w pierwszej walce, poniżej pasa. Znów przegrał przez dyskwalifikację. Wszystko wskazywało, że będzie to koniec Gołoty. Ale koniec Gołoty byłby końcem interesu: Okazało się, że Gołota będzie nadal walczył. Następnym przeciwnikiem był sam Lennox Lewis. Skończyło się porażką w pierwszej rundzie i anegdotą, że to przez sędziego. Że sędzia podszedł w pewnym momencie do Gołoty i zapytał, czy chce dalej walczyć. Usłyszał: “No”. Sędzia zrozumiał po angielsku, Gołota mówił po polsku.
DWÓCH ZŁYCH CHŁOPCÓW
I znów sytuacja się powtórzyła – żadnych nadziei na dalszą karierę w wielkim boksie zawodowym. Werdykt: “Absolutnie nie nadaje się psychicznie”. Ale Gołota walczył dalej. Wygrywał z przeciętnymi bokserami. Już nie chodziło o to, żeby zostać mistrzem świata. Wszystko zmierzało do pojedynku z Tysonem. Dwóch złych chłopców, reprezentujących swoje rasy. Musiały być z tego duże pieniądze.
Przygotowania zajęły siedem tygodni. Gołota schudł 10 kilogramów. Trener Al Certo polecił sparingpartnerom zachowywać się jak Tyson. Gołota: – Nie wierzę, by robili choć połowę z tego, co Tyson.
Rozwścieczony na jednego z nich po kolejnym uderzeniu głową posłał go na deski.
Tyson o Gołocie: – Odeślę go w czarnym worku. To potrwa najwyżej półtorej rundy.
Gołota o Tysonie: – Nie można poważnie słuchać tego głupka.
Tyson o sobie: – Z diagnozy lekarzy wynika, że jestem szaleńcem.
“Bestia” nie do końca się z tym jednak godził, bo owszem, wprawdzie groził Lennoxowi Lewisowi, że wyrwie mu serce i zje, a ponadto pozabija jego dzieci, ale “przecież dobrze wiedziałem, że Lewis nie ma dzieci”.
Zacinający się Gołota nie jest tak medialny jak psychopatyczny i zabijający wzrokiem Tyson. I nie tak odporny. Kiedy przed walką doszło do spotkania obydwu, Gołota założył ciemne okulary. Żartował, że myślał, iż Tyson tak się zbliżył, bo chciał go pocałować. Polska telewizja zapłaciła za prawo do transmisji 600 tysięcy dolarów. W Detroit opracowano specjalny plan ewakuacji na wypadek zamieszek między białą i czarną widownią. Mariola Gołota, która prowadzi nieźle prosperującą w Chicago kancelarię prawną (wcześniej była związana z kick bokserem, Markiem Piotrowskim), poczyniła stosowne sugestie wobec listy polskich dziennikarzy chcących akredytować się na walce.
Prognoza Lennoxa Lewisa: – Walka potrwa najwyżej dwie rundy. Gołota jest za słaby psychicznie.
Tak naprawdę jedynie cud mógł sprawić, że Gołota przetrzyma – zgodnie z wcześniejszymi założeniami – pięć rund. Już po pierwszej rundzie krzyczał, że nie chce dalej walczyć. Krzyczał po polsku. Trener nie zareagował. Po drugiej Gołota zrejterował. Z Detroit wywiozła go potajemnie żona. Został okrzyknięty tchórzem. Chicagowskie biuro Marioli Gołoty zostało zdemolowane. W szpitalu stwierdzono u Gołoty wstrząs mózgu z krwawieniem, uszkodzenie kręgosłupa, złamanie kości policzkowej. Wcześniej Al Certo zapowiadał, że jeśli Tyson pozwoli sobie na faul, to Gołota podniesie go i wyrzuci z ringu. Gołota: – Chciałem walczyć czysto. Gdybym był złym Gołotą, to bym go zlał.
I WYSTARCZY
Występ Gołoty oceniono bardzo szybko: kompromitacja. Nawet ci, którzy wcześniej dawali mu jakieś szanse w tej walce, zgodnie twierdzili, że z Gołoty boksera dużego formatu po prostu nie da się zrobić. Ale można było zrobić idola, dzięki mediom, pieniądzom i fobiom. I można było na nim zarobić.
Gołota nie ośmieszył 40-milionowego narodu. Tak jak nie podniósłby jego prestiżu, gdyby obił gębę Tysonowi. Zawiódł tych, którym teraz będzie ciężko zarobić na nim choćby parę centów. Ale to dla nich żaden dramat, bo w tym interesie łatwo o znalezienie następnego. Jerzy Kulej przewidywał taką możliwość. I może to jego opinia jest najbardziej trafna: – Miał prawo tak się zachować. Nie można cenić wyżej pieniędzy od zdrowia i życia. Niektórzy chcieli na nim szybko zarobić jak najwięcej. Może on źle zrobił, że sam się na to zgodził.
Tym razem to już niemal pewny koniec kariery Gołoty w zawodowym cyrku. Kariery, podczas której Gołota na pięć najważniejszych walk przegrał pięć w fatalny sposób. Może dlatego, że pojedynki w ringu z prawdziwymi mordobijcami przerastały go i przerażały. Często powtarzał, że walczy jakby wbrew sobie, bo nie lubi boksu. Uczynił wiele, by udowodnić, że ma rację. A przy tym wystarczająco dużo na ringu i poza nim, by mu nie współczuć.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy