Mit gospodarczego wzrostu – rozmowa z Tomášem Sedláčkiem i Davidem Orrellem

Średnia pensja w Ameryce nie zmieniła się od lat 70. Na wzroście gospodarki zyskuje tylko nieliczna grupa bardzo bogatych ludzi Tomáš Sedláček – prawdopodobnie najpopularniejszy czeski ekonomista. Studiował ekonomię teoretyczną na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Karola. Wykłada filozofię, ekonomię i historię teorii ekonomicznych. Był doradcą ds. ekonomicznych Václava Havla i doradcą ministra finansów. Aktualnie pracuje jako główny strateg makroekonomiczny banku ČSOB; od roku 2009 jest członkiem Narodowej Gospodarczej Rady Rządu. David Orrell – kanadyjski matematyk i publicysta. Jego najpopularniejsza książka to „Economyths”, w której twierdzi, że aktualna mainstreamowa ekonomia pod wieloma względami opiera się na błędnych podstawach, co stanowi jedną z przyczyn nieustannie pogłębiającego się kryzysu. W przeszłości jako konsultant uczestniczył w opracowywaniu modeli, które badają poziom skuteczności leków, w tym na raka, lub pomagają w przepowiadaniu pogody. Roman Chlupatý – czeski dziennikarz i publicysta. Od roku 2000 pracuje za granicą. Skończył studia na University of Toronto, Aarhus Universitet, Universiteit van Amsterdam oraz City University London. Pracuje też jako wykładowca i niezależny konsultant. W Czechach regularnie współpracuje z czołowymi pismami o tematyce ekonomicznej. W roku 2010 ukazała się książka z jego wywiadami „(Ne)mocná země”, w której skupił się na tematach związanych z ekonomią międzynarodową i polityką. Rozmawia Roman Chlupatý W związku z finansowym, a potem gospodarczym i w końcu zadłużeniowym kryzysem gospodarka i ekonomia znowu znalazły się w centrum zainteresowania. Nagle zajmują się nimi pierwsze strony gazet i ludzie przy piwie. Czy dzięki temu coś się zmieniło? David Orrell: – Mam wrażenie, że czegoś się nauczyliśmy. Ale na pewno nie doszło do zasadniczej reformy tego, jak postrzegamy ekonomię. A to jest przyczyna, dla której teraz jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Na przykład w Anglii postanowili rozdzielić bankowość inwestycyjną i banki detaliczne, z których ludzie korzystają przy załatwianiu codziennych spraw. Dzięki temu w przyszłości infekcja ma się nie rozlać po całym organizmie albo przynajmniej nie rozprzestrzeniać tak łatwo. Jednocześnie wywierany jest nacisk, żeby ograniczać pensje i bonusy bankierów. A zwłaszcza bonusy, bo to z ich powodu bankowcy ryzykują. Co było jedną z przyczyn kryzysu finansowego. No i mówi się o tym, że trzeba zwiększyć rezerwy, które banki trzymają, bo to niemożliwe, żeby w 99% grały one pieniędzmi należącymi do innych. Ale moim zdaniem to wszystko są raczej drobiazgi. Wiele reguł, którymi kieruje się świat finansów, już zaostrzono. Pracuje się teraz nad dalszymi krokami. Na przykład Basel III, czyli zasady obowiązujące cały świat finansowy. Czy to znaczy, że one są do niczego? DO: – Ludzie po prostu wymyślili bardzo skomplikowane narzędzia. Nikt nie pilnował handlu nimi. I ta zupełnie nieregulowana sfera w końcu rozrosła się do rozmiarów większych niż realna gospodarka. To było kompletnie szalone. A teraz to naprawiono. W każdym razie pracuje się nad naprawą. Ale i tak nie uważam, żebyśmy robili dosyć. Na przykład minister finansów George Osborne zasugerował niedawno, jak powinna wyglądać nowa polityka gospodarcza rządu brytyjskiego po wyciągnięciu wniosków z kryzysu. Powiedział między innymi, że wszystkie sektory rosną raczej przyzwoicie, tylko sektor finansowy trochę kuleje. I trzeba go rozpędzić. Wspomniałbym w tym kontekście o dwóch sprawach. Po pierwsze, starania o wzrost za każdą cenę. Nad tym warto się zastanowić. I na pewno do tego wrócimy. A po drugie, jeżeli kurczy się sektor finansowy, gospodarka nie musi na tym źle wychodzić. Bo kiedy instytucje finansowe, czy też sektor finansowy jako całość, zaczynają wyraźnie przerastać realną gospodarkę, kiedy ten sektor staje się sporo większy od sektorów, które coś produkują, powstaje bardzo problematyczna nierównowaga. A z nią trzeba coś zrobić. Niestety, ograniczenie sektora finansowego to zmiana, która bezpośrednio zagroziłaby aktualnym strukturom władzy. Potężni zarabialiby nagle mniej, a niektórzy z nich straciliby pracę. I dlatego trudniej przeprowadzić takie zmiany. (…) Tomášu, ty jako bankowiec w pewnym sensie jesteś częścią tych dominujących struktur władzy. Jak trudna z twojego punktu widzenia jest zmiana stanu rzeczy od środka czy też z zewnątrz? Tomáš Sedlácek: – (…) Zgadzam się z tym, co powiedział David. Historia jasno pokazuje, że za każdym razem, gdy miało dojść do zasadniczej