Moja żona i Wielki Brat

Moja żona i Wielki Brat

Burmistrz Suchej Beskidzkiej jeszcze nie wie, czy trzeba się cieszyć z obecności Moniki w telewizji, czy wstydzić Gdziekolwiek spojrzeć, wszędzie góry! Mimo to szukanie domu, w którym mieszka rodzina Moniki Sewioło, a który stoi na tam, gdzie kończy się ulica zwana nomen omen Błądzonką, nie sprawia trudności. – E, pani – mówi mieszkająca w sąsiedztwie Bronisława Gaździcka – tylechna wozów, ani ludziów nikaj tędy nie bywało. Dobre to choć, że szutrówkę twardą zrobili, bo byśta błotem nie doszli. O, hań na wierchu chałupe widzicie? To tam. Nieproszonych gości, których z dnia na dzień przy Błądzonce więcej, odstraszają zajadłym szczekaniem dwa psy. Dostępu do domu broni i respekt budzi babcia Wiktoria z miotłą w ręce. To u niej i dziadka Jana zamieszkali po ślubie Monika z Jurkiem, tak samo jak wcześniej córka Halina, gdy wyszła za mąż i przyprowadziła zięcia, który jednak nie bardzo się udał. Może będzie romans – Monika wygrała los na loterii – mówią w Suchej Beskidzkiej. – Kto by pomyślał: taka cicha, a wybiła się. – Żeby mi tylko Jurka nie ważyła się skrzywdzić, bo jej te długie kudły powyrywam – grozi była nauczycielka. – Wartościowy chłopak, z dobrej rodziny, a ta smarkata piętnastu lat nie mając, już

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 12/2001, 2001

Kategorie: Reportaż