Tyle było narzekania na różnych Misiewiczów, a to były tylko małe płotki. Rozgrzewka. Teraz rozgrzani kadrowcy PiS zaczęli serwować grubsze ryby. Spodobało nam się zwłaszcza wysłanie do Berlina Andrzeja Przyłębskiego. Bo kto jak kto, ale dyplomata musi umieć pisać raporty. A Przyłębski pisać umie, i to jak wzruszająco: „Kierując się patriotycznym obowiązkiem i chcąc się przyczynić w miarę moich możliwości do utrzymania ładu i porządku w PRL, wyrażam zgodę na udzielenie pomocy Służbie Bezpieczeństwa” (1979). Niestety, teraz siepacze z PiS za tę patriotyczną troskę o kraj chcą go odwołać z placówki. Wredne to. I bezmyślne. Bo ile czasu musi upłynąć, żeby nowy ambasador nauczył się pisać tak jak Przyłębski? I żeby też pokochał WOLFGANGA Amadeusza Mozarta? Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Tagi:
Andrzej Przyłębski









