Mamy bezsensowny system gospodarki odpadami. Jego coraz wyższe koszty pokrywają wyłącznie obywatele W tym roku straż pożarna gasiła już 130 pożarów składowisk odpadów – informuje w mediach poseł Krzysztof Brejza. W 2018 r. importowano do Polski aż 434,4 tys. ton odpadów, trzy razy więcej niż w 2015 r. – alarmuje na Twitterze Janusz Piechociński. Płonące składowiska i sprowadzanie cudzych odpadów do naszego kraju to tylko wierzchołek lodowej, a raczej śmieciowej, góry. Natychmiastowej naprawy wymaga cały, obecnie bezsensowny, system gospodarki naszymi własnymi odpadami – jego koszty rosną, a obarczani są nimi wyłącznie obywatele. Dlatego, choć doczekaliśmy się już kilku poprawek przepisów, wciąż powinniśmy domagać się wielu kolejnych. Dobra zmiana w złym systemie O zmianach w Ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, które weszły w życie we wrześniu ub.r., mówi Michał Paca, ekspert branży gospodarki odpadami, autor bloga Sortownia Opinii: – Przede wszystkim wymusiły one, by dla każdej instalacji do segregacji i przetwarzania odpadów (jej posiadanie przez firmy zajmujące się składowaniem i sortowaniem śmieci jest wymagane przepisami ustawy – przyp. red.) odnowiono pozwolenia. Każdą z nich musiał więc zobaczyć zarówno inspektor ochrony środowiska, jak i strażak. Dzięki temu udało się wyeliminować firmy, które instalacje miały tylko na papierze, a faktycznie zakopywały odpady w wyrobiskach, co jest oczywiście dużo tańsze niż przetworzenie odpadów legalnie. Z kolei dzięki Bazie Danych Odpadowych (ma w pełni funkcjonować od stycznia 2020 r.) można sprawdzić, skąd i którędy jedzie każdy pojazd przewożący odpady. Jeżeli będzie się przemieszczał dużym objazdem, automatycznie zostanie zweryfikowane, dlaczego zjechał z trasy. Mniej optymistycznie patrzą na zmiany Monika Michalska i Tomasz Araszkiewicz, eksperci prowadzący OdpadyBlog.pl. – Wprowadzone w ciągu ostatnich miesięcy zmiany w prawie dotyczące gospodarki odpadami to pokłosie pożarów na składowiskach i w magazynach – przypominają. – Pożary te są efektem wielu lat zaniedbań w gospodarce odpadami. Nie istnieje jednoznaczna odpowiedź, czy po wprowadzeniu zmian zostanie wyeliminowana szara strefa. Przepisy uderzają we wszystkich, również w przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność legalnie. Naszym zdaniem pewien odsetek nielegalnych działań pozostanie, natomiast organy ścigania będą miały lepsze narzędzia do wykrywania nadużyć i karania sprawców. Z czasem taki proceder może się stać nieopłacalny, więc szara strefa może samoczynnie zaniknąć. Walka z mafią śmieciową to zaledwie jedna z potrzebnych zmian w systemie gospodarki odpadami. Mimo że jest on coraz droższy (wdrożenie ustawowych zmian jest kosztowne dla przedsiębiorców i powoduje wzrost cen) i wprowadza do naszych mieszkań coraz więcej pojemników na śmieci, nadal nie jest wystarczająco dobry, byśmy spełnili unijne oczekiwania. Te są zaś takie, że już w 2020 r. do recyklingu powinno trafiać 50% naszych odpadów. Wiele gmin wciąż nie radzi sobie z tymi wymogami. W 2017 r. polska średnia wynosiła 29%. Tymczasem mieszkańcy już teraz narzekają na horrendalne ceny odbioru odpadów. Cierpią zwłaszcza osoby starsze, niemogące się nauczyć zasad dzielenia śmieci, oraz właściciele małych mieszkań, którym trudno znaleźć miejsce na zaawansowaną selekcję. Opłaty za odbiór niesegregowanych odpadów w przypadku czteroosobowej rodziny przekraczają zaś w niektórych gminach 200 zł. Bezmyślna machina Na czym polegają błędy kolejnych rządów, z powodu których obecny system gospodarki odpadami jest tak drogi i nieefektywny? Michał Paca: – Ujednolicenie selektywnej zbiórki i zmuszenie wszystkich Polaków do segregowania śmieci bez sensu to wielowątkowy problem, pokazujący wieloletnią bezmyślność i inercję systemu. Kilkanaście lat temu zaczęliśmy kopiować wzorce wyznaczone przez kraje, które mają dużo odpadów surowcowych, choć sami takim krajem nie jesteśmy. Równolegle wzięliśmy pieniądze z UE i wybudowaliśmy instalacje do sortowania odpadów zmieszanych, po czym… wprowadziliśmy bardzo ostrą selektywną zbiórkę, której zasady wciąż się zmieniają. W efekcie znów musimy przebudowywać instalacje. Dlaczego? Bo jeśli do instalacji przystosowanej do sortowania odpadów zmieszanych wrzucimy tylko plastik, jedna część systemu się zatka, a pozostałe cztery części będą niedociążone. Jednocześnie prosimy ludzi, by pamiętali o bardzo skomplikowanych zasadach. Efekt jest taki, że choć znacząco wzrosły nam koszty zbiórki










