W poniedziałek, 13 marca, w kioskach jedenasty numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI PiS wstało z kolan i odbiło się od Unii W ciągu kilku miesięcy ekipa Kaczyńskiego potrafiła zrazić do siebie największe państwa Unii i przedstawicieli najważniejszych unijnych instytucji. Rewanż był tylko kwestią czasu. Zwłaszcza że ekipa Beaty Szydło i Witolda Waszczykowskiego wykazała w Brukseli rażący brak wiedzy o mechanizmach funkcjonowania instytucji UE. A atak na Tuska był jedną z najdziwaczniejszych szarż w historii Unii Europejskiej. Nigdy dotąd kraje nie zwalczały swojego obywatela w najwyższych instytucjach unijnych. Tak jakby dla polskiego rządu kwestia zaszkodzenia Tuskowi była nadrzędną racją stanu. W efekcie podzielona i skłócona ostatnio Europa zaczęła mówić o sobie jak o rodzinie. A Polska znalazła się w oślej ławce i najwyraźniej nikogo ta sytuacja nie martwi. Zapowiedź kolejnych kroków, które Unia może podjąć, padła jeszcze w czwartek ze strony François Hollande’a. Gdy Beata Szydło mówiła na zakończenie szczytu, już po północy, że ma zasady i nie podpisze tzw. konkluzji, francuski prezydent odparł: „Wy macie zasady, a my fundusze strukturalne”. To kolejny sygnał, że Unia za chwilę może zakręcić nam kurek z pieniędzmi. Jarosław Kaczyński może nie tyle wyprowadza Polskę z Unii, bo to nie takie łatwe, ile wypycha nas na jej obrzeża. Niemcy ze zdumienia przecierają oczy W opinii zachodnich sąsiadów Polska przestała zachowywać się racjonalnie i przewidywalnie. Ogłoszenie pomysłu budowy tzw. Międzymorza, koalicji państw mającej ograniczyć wpływy Niemiec w Europie, i towarzyszące mu wygaszenie zainteresowania Trójkątem Weimarskim (formatem współpracy Polski, Niemiec i Francji) przyjęto za Odrą – delikatnie rzecz ujmując – z konsternacją. Polskie miasta wydają miliardy – w dużej części z dotacji unijnych – na niskopodłogowe tramwaje, podczas gdy w Berlinie i innych niemieckich miastach nierzadko widzi się tramwaje pamiętające czasy muru berlińskiego. Brak solidarności Polski w sprawach europejskich, szczególnie w kwestii uchodźców, rodzi nad Sprewą pytania o sens wspierania państwa, które sprowadza integrację do dostępu do kasy. Z pewnością rację ma Jarosław Kaczyński, że Niemcy odgrywają w Unii Europejskiej wiodącą rolę. Brexit sprawia, że będzie ona jeszcze większa. Berlin zatem uzyska jeszcze więcej swobody w decydowaniu o sprawach Polski bez Polski. WYWIAD Polska podzielona – Nie jest tak, że przyszła „dobra zmiana” i skonfliktowała społeczeństwo. W naszym społeczeństwie już wcześniej istniały silne napięcia, frustracje, niechęci, mechanizmy kategoryzacji grupowej; nie były zaspokajane różne potrzeby. One właśnie były źródłem tego, co teraz widzimy. Politycy w jakiś sposób wykorzystali zastaną sytuację. Problemy, które narastały przez lata, skanalizowały się i teraz mamy skutek w postaci konfliktu społecznego – twierdzi Anna Cybulko, mediatorka, ombudsman na Uniwersytecie Warszawskim. – W społeczeństwie obywatelskim dialog jest wartością podstawową, dlatego powinien być ciągły. Ważne też, aby rządzący traktowali rządzonych podmiotowo, a co za tym idzie – jako partnerów do dyskusji. Niekiedy jednak ci, którzy zostali wybrani do władz, uważają, że mają mandat do rządzenia, i nie czują potrzeby wchodzenia w dialog. Z perspektywy mediatora przyglądam się, jak przebiegają konsultacje społeczne pewnych projektów zmian, nowelizacji prawa, bo istnieje taki obowiązek. Uczestniczyłam w tych konsultacjach za poprzedniej władzy i jeszcze wcześniejszej, na poziomie zarówno ministerstw, jak i parlamentarnym, i zauważyłam, że są traktowane jak nieprzyjemny obowiązek, nie prowadzi się ich na serio. Niech to będzie jasne – wcale nie chodzi tylko o tę władzę. Także to, co robi opozycja, nie jest budowaniem dialogu. Owszem, coraz więcej ludzi wychodzi na ulice, ale czy manifestacja jest dialogiem? To nie dialog, lecz wyraz bezsilności. KRAJ Nie igrać z „Ogniem” W Waksmundzie uważają, że jeśli IPN nadal będzie robił z „Ognia” świętego, mieszkańcy staną się odważniejsi. Mogą opowiedzieć, jak dzień przed śmiercią „Ogień” pił tam na umór i strzelał do ludzi. W książkach IPN nie ma o tym ani słowa. Do niedawna wszyscy myśleli, że będzie koniec przypominania o tamtych okropnych czasach, a tu z roku na rok nasila się propaganda. Z „Ognia” robią bohatera. Do tego dołącza Kościół – organizuje msze nie za ofiary, ale za dusze tych, którzy strzelali. IPN przywozi własnych księży, którzy z ambony wychwalają Kurasia, i swoje książki. Historycy